[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak.To Eva.- Nie żyje od co najmniej tygodnia.Brzuch zdążył już porządnie spuchnąć.- Widzę.- A wię.c to nie ona porwała Benjamina - stwierdza Joona.- Muszę się zastanowić - mówi Erik.- Sądziłem.Patrzy przez okno i po przeciwnej stronie torów dostrzega niski budynek z cegły.Evamogła widzieć ze swego okna Salę Królestwa.Erik myśli o tym, że może dawało jej topoczucie bezpieczeństwa.40Czwartek przed południem, siedemnasty grudnia Simone czuje nagle kroplę krwi nadolnej wardze.Przygryzła ją, nie zdając sobie z tego sprawy.Całą energię zużyła napowstrzymanie myśli.Tatę potrącił samochód, leży od paru dni w zacienionym pokoju wSzpitalu św.Jerzego i nikt jeszcze nie potrafi powiedzieć, jak ciężko jest ranny.Jedyne, coSimone wie, to że uderzenie mogło go zabić.Stalowa kula bólu krąży jej po głowie.StraciłaErika, być może straciła Benjamina, a teraz jeszcze może stracić ojca.Nie wie, który to już raz, ale na wszelki wypadek wyciąga komórkę, sprawdza, czydziała, i chowa do zewnętrznej kieszonki torebki, z której może ją ławo wyjąć, gdyby wbrewwszystkiemu zaczęła jednak dzwonić.Potem pochyla się nad tatą i poprawia mu koc.Zpi, ale nie wydaje z siebie żadnegodzwięku.Kennet Strang jest prawdopodobnie jedynym mężczyzną na świecie, który niehałasuje przez sen, ta myśl przeszła jej już wielokrotnie przez głowę.Czoło opasuje mu kredowobiały bandaż.Spod opatrunku wypełza ciemny cień, siniak,który zakrywa jeden policzek.Ojciec wygląda inaczej: duży wylew krwi, opuchnięty nos iopadnięty kącik ust. Ale nie zginął - myśli Simone.- %7łyje, on żyje.Benjamin też żyje, Simone to wie,musi żyć.Simone przechadza się po pokoju.Rozmyśla o tym, jak wróciła do domu od SimaShulmana i rozmawiała z tatą przez telefon, chwilę przed wypadkiem.Powiedział, że odnalazłWailorda, miał jechać do miejsca, które nazywało się ocean.Było to gdzieś na Loudden.Simone patrzy na ojca, który śpi głęboko.- Tato?Od razu żałuje, że go zawołała.Kennet nie budzi się, ale przez jego pogrążoną we śnietwarz przebiega bolesny grymas.Simone ostrożnie dotyka ranki na wardze.Jej wzrok pada naadwentowy świecznik.Spogląda na swoje buty w niebieskich ochraniaczach.Myśli opopołudniu sprzed wielu lat, kiedy stali razem i patrzyli, jak marna macha im, a potem znikaw swoim zielonym fiaciku.Simone wzdryga się, ból głowy pulsuje w skroniach.Otula się ciaśniej swetrem.Nagle słyszy cichy jęk.- Tatusiu - odzywa się głosem małego dziecka.Kennet otwiera oczy.Są zamglone, nie do końca obudzone.Jedno białko pokrywasiateczka pękniętych żyłek.- Tato, to ja.Jak się czujesz?Kennet błądzi wzrokiem.Simone czuje nagły strach, że oślepł.- Sixan?- Tu jestem, tato.Ostrożnie siada obok niego i bierze go za rękę.Powieki mu znowu opadają, a brwiściąga grymas bólu.- Tatusiu - pyta cicho Simone - jak się czujesz?Ojciec próbuje poklepać ją po ręce, ale nie jest w stanie.- Niedługo stanę na nogi - charczy.- Nie martw się.Zapada milczenie.Simone próbuje poskromić myśli, odpędzić ból głowy,powstrzymać atakujący ją strach.Boi się go naciskać w tym stanie, ale panika zmusza ją do próby.- Tatusiu? - pyta półgłosem.- Pamiętasz, o czym rozmawialiśmy tuż przedwypadkiem?Spogląda na nią spod przymrużonych powiek i kręci głową.- Powiedziałeś, że wiesz, gdzie jest Wailord.Mówiłeś o oceanie, pamiętasz?Powiedziałeś, że jedziesz tam.W oczach Kenneta pojawia się błysk.Próbuje wstać, ale z jękiem opada z powrotemna poduszkę.- Tato, powiedz mi, muszę wiedzieć, gdzie to jest.Kim jest Wailord? Kto to?Kennet otwiera usta, broda mu drży, gdy szeptem wypowiada słowa:- Dziecko.To.jest.dziecko.- Co mówisz?Ale Kennet zamknął już oczy i zdaje się jej nie słyszeć.Simone podchodzi do okna i wygląda na teren szpitala.Czuje zimny przeciąg.Na szkle widać smugę brudu.Simone chucha na szybę i przezmoment widzi odcisk twarzy w mgiełce.Ktoś stał dokładnie w tym samym miejscu i opierałsię o okno.Kościół po drugiej stronie ulicy jest ciemny, uliczne latarnie odbijają się w czarnychoknach łukowych.Simone myśli o tym, że Benjamin zabronił Aidzie puszczać Nickego nadocean.- Aida - mówi cicho.- Jadę z nią porozmawiać, tym razem powie mi wszystko.*To Nicke otwiera drzwi, kiedy Simone naciska dzwonek.Patrzy na nią ze zdziwieniem.- Cześć - wita się Simone.- Dostałem nowe karty - chwali się z zapałem Nicke.- Wspaniale.- Są też babskie, ale i dużo superrnocnych.- Czy twoja siostra jest w domu? - pyta Simone, poklepując Nickego po ramieniu.- Aida! Aida!Chłopak wbiega w mrok korytarza i znika w głębi mieszkania.Simone stoi i czeka.Pochwili słyszy dziwny, przypominający dzwięk pompki odgłos, coś cicho brzęczy, i nagledostrzega zbliżającą się chudą, zgarbioną kobietę, która ciągnie za sobą niewielki wózek zzamocowaną butlą z tlenem.Z butli odchodzi wężyk, wtłaczając tlen w jej nozdrza przezcienkie, plastikowe rurki.Kobieta uderza się w pierś drobną pięścią.- Ro.zedma - syczy, a po chwili jej pomarszczona twarz kurczy się w ochrypłym,wysilonym ataku kaszlu.Kiedy w końcu uspokaja się, gestem zaprasza Simone do środka.Przechodzą razemprzez długi, ciemny korytarz do salonu, w którym stoją ciężkie meble.Na podłodze,pomiędzy półką na sprzęt stereo i stolikiem telewizyjnym, Nicke bawi się swoimi kartami zpokemonami.Na brązowej sofie wciśniętej między dwie palmy siedzi Aida.Simone z trudemją poznaje.Dziewczyna jest nieumalowana.Twarz ma ładną i bardzo młodą, cała sprawia wrażenie delikatności.Lśniące,wyszczotkowane włosy związane są w zwyczajny kucyk.W tej samej chwili, w której Simone wchodzi do pokoju, dziewczyna wyciąga rękę popaczkę papierosów i zapala jednego drżącą dłonią.- Cześć - wita się Simone
[ Pobierz całość w formacie PDF ]