[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przeszedø jÄ… dreszcz.Zadrżaøa jej rÄ™ka, kiedy chciaøa wygøadzić spódnicÄ™.-Co siÄ™ dzieje? - Czasami Michaiø wyglÄ…daø jak ktoÅ› obcy, nie jak ten ciepøy mężczyzna ospojrzeniu peønym uÅ›miechu i gorÄ…cej czuøoÅ›ci, ale jak ktoÅ› wyrachowany i zimny, ktoÅ› bardziejniebezpieczny i przebiegøy, niż mogøaby to sobie wyobrazić.Odruchowo spróbowaøa przeniknąćjego myÅ›li.Nie! Gwaøtownie zatrzasnÄ…ø blokadÄ™.Zamrugaøa, chcÄ…c odegnać øzy.Odrzucenie zawsze jest bolesne, a ze strony Michaiøa zabolaøojÄ… okropnie.-Dlaczego, Michaiø? Dlaczego mnie odsuwasz? Potrzebujesz mnie, ja to wiem.Tak bardzo chceszpomagać innym, stawać siÄ™ wszystkim dla wszystkich.Powinnam przecież być dla ciebiepartnerkÄ…, tym, czego potrzebujesz, po prostu wszystkim.Pozwól mi sobie pomóc.- Podeszøa doniego powoli, ostrożnie.-Nie wiesz, co siÄ™ może zdarzyć, Raven.- CofnÄ…ø siÄ™ o krok przed pokusÄ…, przed jej bólem.UÅ›miechnÄ™øa siÄ™.-Zawsze mi pomagasz, Michaiø.Opiekujesz siÄ™ mnÄ….ProszÄ™ ciÄ™, zaufaj mi.Przecież mogÄ™ stać siÄ™dla ciebie tym, czego potrzebujesz.- Pozwoliø swojej mentalnej blokadzie rozsypać siÄ™ kawaøek pokawaøku.Wyczuwaøa w nim żal i gniew z powodu bezsensownej Å›mierci Noelle, i obawÄ™ obezpieczeÅ„stwo swojej kobiety.Miøość, silnÄ… i wciąż rosnÄ…cÄ…, gøód, seksualny i fizyczny.%7Å‚ywioøowÄ… potrzebÄ™.KtoÅ› naprawdÄ™ powinien pokochać i pocieszyć tego mężczyznÄ™.-ChcÄ™, żebyÅ› zrobiøa to, o co ciÄ™ proszÄ™ - powiedziaø, desperacko walczÄ…c z bestiÄ…, którazaczynaøa w nim unosić øeb.RozeÅ›miaøa siÄ™ miÄ™kko, kuszÄ…co.-Nie.nieprawda.Zbyt wielu ludzi uznaje, że twoje søowo jest prawem.Trzeba, żeby ktoÅ› ci siÄ™czasem sprzeciwiø.Wiem, że mnie nie skrzywdzisz, Michaiø.CzujÄ™ twój strach przed samym sobÄ….Wydaje ci siÄ™, że jest w tobie coÅ›, czego pokochać bym nie mogøa, jakiÅ› potwór, którego starasz siÄ™chować przed moim wzrokiem.A ja znam ciÄ™ lepiej niż ty samego siebie.-Raven, jesteÅ› lekkomyÅ›lna, zupeønie nie zważasz na niebezpieczeÅ„stwo.- Zøapaø za oparciekrzesøa z takÄ… siøÄ…, że drewnu groziøo rozsypanie siÄ™ na drzazgi.Na razie jednak miaøo tylko jużna zawsze nosić Å›lad jego palców.-NiebezpieczeÅ„stwo, Michaiø? - Przechyliøa gøowÄ™ na bok, wøosy zeÅ›lizgnÄ™øy siÄ™ falÄ… na ramiÄ™.DotknÄ™øa górnego guzika bluzki.- Nigdy nie stanowiøbyÅ› dla mnie zagrożenia, nawet gdybyÅ› byøna mnie wÅ›ciekøy.Jedyne niebezpieczeÅ„stwo grozi w tej chwili mojemu ubraniu.- CofnÄ™øa siÄ™ okrok, znów siÄ™ rozeÅ›miaøa, pozwalajÄ…c, żeby ogarnÄ™øo go ciepøo tego dzwiÄ™ku, żeby zapaliøo lont,skryty gøÄ™boko w jego wnÄ™trzu.GorÄ…co pojawiøo siÄ™, rozprzestrzeniøo, potrzeba szarpnÄ™øa nim, silna i nieustÄ™pliwa.Ogarniaø gogøód, Å›lepa czerwona mgøa.-MaleÅ„ka, igrasz z ogniem, a ja zupeønie tracÄ™ nad sobÄ… kontrolÄ™.- Zdobyø siÄ™ na jeszcze jedenwysiøek, żeby jÄ… ochronić.Dlaczego nie chciaøa zobaczyć, jak samolubny mógø siÄ™ w gruncierzeczy okazać? Ze już zawøadnÄ…ø jej życiem i nigdy jej nie uwolni? Byø potworem, ale ona tego niedostrzegaøa.Dla reszty Å›wiata być może rzÄ…dziøa nim zimna logika i poczucie sprawiedliwoÅ›ci, alenie przy niej.Przy Raven decydowaøy emocje tak dla niego nieznajome, że nie umiaø ichkontrolować.Robiø coÅ›, co potem sobie wyrzucaø, wydawaøo mu siÄ™, że tylko ktoÅ› pozbawionyskrupuøów może być do tego zdolny.Pozwoliø jej dostrzec gromadzÄ…cÄ… siÄ™ w jego myÅ›lach agresjÄ™,podzieliø siÄ™ wizjÄ…, w której rozdzieraø jej ubrania i braø jÄ… gwaøtownie, na nic nie zważajÄ…c.Odpowiedziaøa mu swoimi myÅ›lami peønymi ciepøa i miøoÅ›ci, ciaøa, które pragnÄ™øo jego ciaøa,akceptujÄ…c tÄ™ najbardziej agresywnÄ… stronÄ™.Wierzyøa w siøÄ™ jego uczucia i ufaøa mu bezgranicznie.ZaklÄ…ø cicho, zrzuciø ubranie i skoczyø w jej stronÄ™ niczym drapieżny kot.-Michaiø, ja bardzo lubiÄ™ ten strój - szepnÄ™øa tuż przy jego gardle, wciąż przekazujÄ…c murozeÅ›miane myÅ›li.Zmiech.Radość.%7Å‚adnego lÄ™ku.-Zdejmuj te cholerne ciuchy - wycedziø chrapliwie, nie zdajÄ…c sobie nawet sprawy, że wøaÅ›niepotwierdza zaufanie, jakie w nim pokøadaøa.Nie spieszyøa siÄ™, drażniøa z nim, z ociÄ…ganiem rozpinaøa guziki, sugerowaøa, że potrzebuje jegopomocy przy rozpiÄ™ciu haftki spódnicy.-Sama nie wiesz, co robisz - sprzeciwiø siÄ™ urywanym gøosem, ale jego døonie byøy delikatne na jejciele, kiedy ostrożnie zdejmowaø z niej ubrania, aż stanÄ™øa przed nim naga.Atøasowa skóra i døugiejedwabiste wøosy.ObjÄ…ø silnymi palcami jej kark.Byøa taka maøa i taka krucha, skórÄ™ miaøa ciepøÄ….Pachniaøakobieco i intensywnie, zupeønie jak dziki miód, jak tchnienie Å›wieżego powietrza.PchnÄ…ø jÄ… naregaø z książkami, døoÅ„mi obwiódø ciaøo, pogøadziø miÄ™kkÄ… wypukøość piersi, caøÄ… skórÄ…, caøymciaøem, caøym swoim wnÄ™trzem chøonÄ…c jej obecność.OpuÅ›ciø gøowÄ™, znalazø jÄ™zykiem ciemnyczubek sutka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]