[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałabym dać jej jeszcze jedną szansę,aby odpowiedziała Pani.Twarz Uluyary wyrażała niedowierzanie.- Czy to, że towarzyszy Quenthel Baenre, nie wystarczy ciza odpowiedz? - zapytała.Jej twarz złagodniała, gdy Halisstrazmarszczyła brwi i wyciągnęła rękę, jak gdyby chcąc jej dotknąć, choć nie zrobiła tego.- Halisstro Melarn, poczucie winyz powodu życia, jakie wiodłaś przed Eilistraee, utrudnia ciocenę sytuacji.Dobrze znam to uczucie.Ale nikt, kogo wezwałaPani, nie podróżowałby z kapłanką Lolth.Jeśli Danifae towarzyszy Baenre, to znaczy, że stoi po jej stronie.Halisstra wiedziała, że słowa Uluyary mają sens, ale niechciała tak szybko odrzucać Danifae.- Możesz się mylić - powiedziała.- Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.Jeśli ma być służką Pani, dowiedzie tego, kiedy się zobaczymy.Feliane z niepokojem przeniosła wzrok z jednej drowki nadrugą.Uluyara sposępniała.Otworzyła usta, zamknęła je i w końcupowiedziała:- Nie spierajmy się o to, nie teraz.Jak powiedziałaś,wszystko okaże się w swoim czasie.Będę rada, gdy okaże się, że niemiałam racji.Halisstra patrzyła jeszcze chwilę na wysoką kapłankę, a po-tem postanowiła odłożyć tę sprawę na pózniej.- Zbierzcie się blisko mnie - poleciła.Wyśpiewała pieśń, która miała znów zmienić je w mgłę,aby mogły lecieć razem z wiatrem.Kiedy skończyła zaklęcie,przedzierzgnęły się w opar.Tak jak poprzednio pole widzeniaHalisstry rozszerzyło się i skurczyło jednocześnie, utrudniającocenę odległości.Mimo to czuła, że panuje nad swoim ciałem.Oderwały się od szczytu iglicy, lecąc w niebo ku duszomwysoko w górze.Kiedy wzbijały się w zasnute chmurami niebo, Halisstra rzu-ciła okiem na świątynię na szczycie wieżycy, którą objęły nawłasność w imieniu Eilistraee.Wiedziała, że już nigdy jej niezobaczy.Trzy kapłanki zrównały się z duszami, trzy niematerialne po-stacie wśród tysięcy.Na mentalny rozkaz Halisstry przyspie-szyły i pomknęływ powietrzu szybciej niż którykolwiek z cie-ni, szybko jak bełty wypuszczone z kuszy.Mamy cię, Quenthel Baenre, pomyślała.Nadchodzimy.Głęboko w trzewiach Trupiszcza Inthracis stał w przedsionkusali zgromadzeń oddzielony od najlepszego regimentu swojej ar-mii tylko misternie zdobionymi podwojami.Tak jak resztę twier-dzy wykonał te wrota z rzezbionej kości i płatów mięsa.Za drzwia-mi stało pięciuset mezzolothów i nycalothów z jego elitarnegoregimentu Czarny Róg, wszystkich co do jednego weteranów WojenKrwi.Nisviim odtrąbił wezwanie i regiment odpowiedział.Do-wodzące nim nycalothy przekazały już swoim oddziałom, jaki jestcel wyprawy i doprowadziły je do stanu wrzenia obietnicą chwałyi nagrody w postaci dwudziestu dusz-larw na głowę.%7łołnierze uderzali trzonkami glewii, trójzębów i halabard wposadzkę, wprawiając ściany i podłogi w drżenie, wybijającrytm, który chwilowo zagłuszył nieprzerwane wycie wichury.Równocześnie żołnierze skandowali na głos imię swojego ge-nerała, co brzmiało jak inkantacja.- Inthracis! Inthracis! Inthracis!Inthracis uśmiechnął się, pozwalając napięciu narastać.Nawet poprzez tumult słyszał ryki sierżantów.Wyobraził so-bie zgromadzone za drzwiami oddziały - szeregi uzbrojonych iopancerzonych yugolothów- i upajał się ich oddaniem.Yugo-lothy były najemnikami do szpiku kości, a Inthracis dobrze trak-tował swoich żołnierzy, nagradzając ich przez milenia chwałą,duszami, skarbami i mięsem.Zapewnił sobie ich oddanie rzu-canymi ukradkiem subtelnymi zaklęciami wiążącymi.Przezwieki starannie budował swoją armię, a jej budząca grozę siła iniezachwiana wierność wyniosły go prawie na szczyt hierar-chii Krwawej Rozpadliny.Musiał tylko pozbawić pozycji Ke-xxona Oinolotha, aby zasiąść na wierzchołku Caalasu.Vhaeraun rozkazał Inthracisowi sprowadzić armię na EreilirVor, Równinę Ognia Dusz w Pajęczych Otchłaniach Lolth.In-thracis nie mógł przenieść tam całej swojej armii, gdyż Tru-piszcze pozostałoby bez ochrony, ale mógł zrobić coś innego-zabrać tam regiment Czarny Róg i poprowadzić go samemu.Do swojego powrotu zostawi twierdzę pod opieką Nisviima,swojego porucznika arcanalotha.Inthracis wiedział, że spętanyarcanaloth go nie zdradzi.Poza tym był pewny, że Czarny Róg wystarczy - i to z nad-datkiem - do zamordowania trzech drowich kapłanek i tych,którzy im towarzyszą.A kiedy trzy kapłanki będą martwe, możeVhaeraun go wynagrodzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]