[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pierwszy raz dotarłam tam na początkupory deszczowej, gdy zaczynały kwitnąć wielkie, opite wilgocią hortensje.Wśródich błękitnych i różowawych krzaków wspięłam się na wzniesienie, z któregoroztacza się widok na zatokę zasnutą obłokiem szarej mgiełki.Taki widok mająstojące tam tysiące kamiennych posążków.Nie większe niż lalki szare kamiennefigurki o okrągłych buziach poświęcone są tym, które nigdy się nie narodziły.Stoją w grzecznych, równych szeregach jak skauci na207apelu.Przystrojono je w wydziergane na szydełku czapeczki i sweterki, misternieuszyte kurteczki, niektóre nowe, inne spłowiałe już od słońca i deszczu.Jedneubrane są jak chłopcy, w sportowe bluzy i bejsbolówki, inne jak dziewczynki, wróżowe falbanki, koronki i biżuterię.Na szyjach czyjeś troskliwe ręce zawiązałyposążkom szaliki i apaszki.U ich stóp leżą czekoladki i cukierki, maskotki ilaleczki, przy jednym stoi puszka coca-coli, przy kolejnym miseczka ryżu znapisem Hello Kitty", a posążek w króliczym futerku, mającym chronić go przedzimnem w podróży w nieznane, trzyma miniaturową parasolkę w kratkę modnej wJaponii firmy Burberry.Płoną kadzidła, ich zapach miesza się z wonią kwitnącychkwiatów i mokrej ziemi, a posążki patrzą w przestrzeń pustymi kamiennymi oczami.Jakaś kobieta poprawia czapeczkę, która zsunęła się z kamiennej główki, innakładzie u stóp jednej z figurek pięknie zapakowane ciastko ze słodkiej czerwonejfasoli.Posążki przedstawiają lizo, boddisatvę, opiekującego się Wodnymi Dziećmi.Wiele jest hipotez na temat początku obyczaju mizuko.Jedna z nich genezęwspółczesnych ceremonii wywodzi z sięgających VII wieku dzikich" kobiecychrytuałów.Wówczas ciężarne kobiety, które wiedziały, że nie będą w staniewykarmić jeszcze jednego dziecka albo nie chciały go mieć z innych powodów,wchodziły do rzeki i stojąc godzinami w lodowatej wodzie czekały, aż pod wpływemzimna poronią (stąd Wodne Dzieci wzięły swoje imię).Potem lepiły z glinyposążek wyobrażający usunięty płód i w tajemnicy odprawiały ceremonie mająceprzebłagać duszę, której odebrano możliwość inkarnacji.Aby uniknąć zemsty zestrony dziecka skazanego na pośmiertną tułaczkę, kobiety obdarowywały posążkizabawkami, karmiły i uspokajały, modląc się, aby dusza płodu wcieliła się wjakieś inne dziecko, któremu będzie dane przyjść na świat.Obyczaj ten, niemający nic wspólnego z oficjalnym nurtem religii, przekazywany był z matki nacórkę.Mężczyzni nie brali udziału ani w decyzji o aborcji, ani w jej wykonaniu,ani w obrzędach mizuko, które dopiero potem związane zostały z oficjalnym kultemIizó.W tej dramatycznej wersji genezy mizuko może tkwić ziarno prawdy, alenazwa obyczaju prawdopodobnie związana jest raczej208z ogólnym znaczeniem wody w buddyjskiej symbolice religijnej jako żywiołu, któryoznacza i śmierć, i odrodzenie.Dlatego wierzy się, że to na brzegach rzeki,która oddziela dwa światy, dusze mizuko utknęły, nie mogąc wrócić tam, gdziemogłyby w spokoju oczekiwać na ponowną inkarnację.W tym smutnym i opuszczonymmiejscu budują z kamieni wieżyczki dla Buddy, które za każdym razem burzą imdemony.Tylko lizo, uproszony modlitwami i darami, może je stamtąd wybawić.Zwyczaj mizuko nie był uznawany przez buddyjskie świątynie aż do latpięćdziesiątych dwudziestego wieku.Dziś około siedemdziesięciu procent świątyńświadczy usługę religijną zwaną mizuko-kuyó, w której zakres mogą wchodzić takierodzaje opieki nad sprzedawanymi kobietom posążkami Iizó, jak ich mycie,ubieranie, palenie kadzideł, dostarczanie jedzenia i strawy duchowej w postaciregularnych modłów.Niektóre świątynie, tak jak Hasedera w Kamakurze, poświęconesą przede wszystkim Wodnym Dzieciom, w innych serwis ten ograniczony jest docomiesięcznych nabożeństw i nie tak kosztowny jak nabycie własnego posążku.Instytucjonalizacja (i komercjalizacja) kobiecego zwyczaju mizuko nie byłaprzypadkowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]