[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrząc na nią z wielkim smutkiem, powiedziała: Starałam się.Próbowałamcię kochać.Ale nie jest łatwo pokochać dziecko, które nie jest człowiekiem.".- Nie jest człowiekiem? - rozległ się nieznajomy kobiecy głos.- Cóż, jeśli nie człowiekiem, Enochu, to kimona jest? -Ton stał się ostrzejszy.- Co mam na myśli? Wszyscy są kimś.Ta dziewczyna nie może być nikim.***Tessa zbudziła się z krzykiem, otworzyła oczy i zobaczyła, że otacza ją gęsta ciemność.Ogarnięta paniką,słyszała zaledwie szmer głosów.Usiadła z trudem, rozkopując pościel.Poczuła, że koc jest gruby i ciężki, a niecienki, rzadko tkany jak w Mrocznym Domu.Tak jak we śnie, leżała w łóżku w wielkim kamiennym pokoju, w którym prawie nie było światła.Słyszaławłasny chrapliwy oddech i krzyk, który wyrwał się z jej gardła, kiedy odwróciła głowę.W ciemności przed niąwisiała twarz z koszmaru: wielka i biała jak księżyc.Wygolona czaszka lśniła niczym marmur.Zamiast oczu byływ niej same wgłębienia.nie tak, jakby oczy zostały wyłupane, tylko jakby w ogóle nie wyrosły.Wargi byłyzespolone czarnymi szwami, twarz pokryta czarnymi znakami takimi samymi jak na skórze Willa, z tym że tewyglądały, jakby wycięto je nożem.Tessa krzyknęła ponownie i tak mocno szarpnęła się do tyłu, że spadła z łóżka.Uderzyła o zimną kamiennąposadzkę.Koszula nocna, którą miała na sobie, biała i obca - ktoś musiał ją w nią ubrać, podczas gdy ona byłanieprzytomna - podarła się na rąbku, kiedy Tessa gramoliła się na kolana.- Panno Gray.Ktoś wypowiedział jej nazwisko, ale ona, ogarnięta paniką, stwierdziła tylko, że ów głos jest jej nieznany.Mówiącym nie był potwór, który stał przy łóżku i wpatrywał się w nią z beznamiętną twarzą poznaczonąbliznami.Nie poruszył się, kiedy wstała z podłogi, i choć najwyrazniej nie zamierzał jej dopaść, zaczęła cofać sięostrożnie, macając za sobą rękami w poszukiwaniu drzwi.W pomieszczeniu panował mrok.Tessa widziałatylko, że pokój jest owalny, a ściany i podłoga są z kamienia.Sufit ginął wysoko w czarnych cieniach, wysokieokna były łukowate jak w kościele.Przesączało się przez nie bardzo niewiele światła.Wyglądało na to, że nazewnątrz jest noc.33 Thereso Gray.W końcu trafiła na drzwi, wyczuła metalową klamkę.Odwróciła się z ulgą, chwyciła ją i pociągnęła.I nic.Wjej gardle wezbrał szloch.- Panno Gray! - Nagle pokój zalało światło, ostre, srebrno-białe, znajome.- Panno Gray, przepraszam.Niezamierzaliśmy pani przestraszyć.- Głos należał do kobiety, młodej i zatroskanej. Panno Gray, proszę.Tessa odwróciła się powoli i przywarła plecami do drzwi.Teraz wszystko ujrzała wyraznie.Znajdowała się wkamiennym pokoju, którego centralny punkt stanowiło duże łoże z baldachimem.Aksamitna narzuta byłaskotłowana i na pół ściągnięta z materaca, kotary rozsunięte, na podłodze leżał elegancki dywan.Poza tympomieszczenie było niemal puste.%7ładnych obrazów ani zdjęć na ścianach, żadnych ozdób na meblach zciemnego drewna.Przy łóżku stały naprzeciwko siebie dwa krzesła, a między nimi mały stolik do kawy.Chińskiparawan rozstawiony w kącie prawdopodobnie zasłaniał wannę i umywalkę.Obok łóżka stał wysoki mężczyzna w szacie podobnej do mnisiej - długiej, z szorstkiej tkaniny o barwiepergaminu.Jejmankiety i rąbek zdobiły czerwono-brązowe runy.Nieznajomy trzymał w ręce srebrną laskę z aniołemwyrzezbionym na gałce i runami na całej długości.Zsunięty kaptur odsłaniał białą twarz ślepca pokrytąbliznami.Przy nim stała bardzo niska kobieta, niemal wzrostu dziecka, o gęstych kasztanowych włosach związanych nakarku, drobnej twarzy i bystrych świetlistych ciemnych oczach jak u ptaka.Nie była właściwie ładna, ale jejspokój i łagodność podziałały na Tessę kojąco, choć nie umiała powiedzieć, dlaczego.Kobieta trzymała w ręcejarzący się biały kamień.Jego blask przeświecał między palcami, rozjaśniając pokój.- Thereso Gray - przemówiła kobieta - jestem Charlotte Branwell, szefowa Londyńskiego Instytutu, a to BratEnoch.- Co to za potwór? - wyszeptała Tessa.Brat Enoch milczał.Jego twarz pozostawała całkowicie bez wyrazu.- Wiem, że na ziemi są potwory - ciągnęła Tessa.- Nie wmówicie mi, że jest inaczej.Sama je widziałam.- Nie zamierzamy niczego pani wmawiać - zapewniła pani Branwell.- Gdyby świat nie roił się od potworów,nie byliby potrzebni Nocni Aowcy.Nocny Aowca.Tak Mroczne Siostry nazwały Willa Heron-dalea.Will.34-Ja byłam.z Willem w piwnicach - dodała drżącym głosem Tessa.- Will powiedział.- Urwała i skarciła się wduchu.Nie powinna mówić o nim, używając jego imienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]