[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To ja państwu podaruję tę grę. Magda szukała pretekstu, żebytu jeszcze wrócić. Przypadkowo mam dwa egzemplarze.A gra jestintrygująca.To takie zagadki kryminalne. Kocham zagadki kryminalne. Ucieszyła się pani Tereska. To świetnie.A wracając do naszej rozmowy o facetach,naliczyłam sześciu zagadnęła Magda, zamykając pustą już torbę.A co z pozostałymi? Józek, chociaż chłop przystojny, ale z zaawansowanymalzheimerem. Pani Teresa zaniosła się kaszlem.Magda nie mogła doczekać się dalszych jej słów. Oj, chyba znowu jakieś choróbsko mnie bierze, ale ja się takłatwo nie dam.Na czym to ja skończyłam? Na Józku podpowiedziała Magda. Ano tak, na Józku.Szczepan i Janek od kilku miesięcy z łóżeknie wstają westchnęła. Szkoda ich.Szczepan był kiedyś duszątowarzystwa.No i jeszcze dziesiąty Józef. Józef? Ten, co ma alzheimera? Nie, inny.Józefów też jest dwóch, jak Andrzejów, to dlaodróżnienia na Klimka mówimy Józek , a na Wieczorka Józef.Drzwi świetlicy otworzyły się gwałtownie. No, nareszcie cię znalazłam, Tereniu! wykrzyknęła kobietawyglądająca na dużo starszą od pani Teresy i nieporadnie usiłującązamaskować swój wiek za pomocą czarnej farby do włosów i mocnegomakijażu. Czekałaś na jakiś list, przed chwilą przyszedł, więcpowiedziałam, że ci go zaniosę. Oczy kobiety błyszczały ciekawością.Pani Terenia niecierpliwie rozdarła kopertę, wyjęła z niej kartkę,rozłożyła ją i zaraz złożyła z powrotem. Nie mogę szepnęła, przyciskając list do piersi. Boję sięrozczarowania. Co tam jest? Koleżanka pani Teresy patrzyła łakomymwzrokiem na kartkę. Może ci przeczytać? Nie, ja muszę sama. Ręce kobiety drżały, kiedy rozkładała listponownie.Wyraz jej twarzy zmieniał się w miarę czytania.Wygrałam! Wygraliśmy! Jedziemy na pokaz mody do Warszawy za trzytygodnie! Będę modelką! Stefan się ucieszy!Magdalena wybrała się z ponowną wizytą do domu opieki już pokilku dniach, zachęciwszy najpierw swoje koleżanki z pracy doprzeglądu szaf, dzięki czemu miała teraz ze sobą dwie wypchane torby,no i oczywiście obiecane pani Tereni czarne historie.W czasiepoprzedniej wizyty nie dowiedziała się już niczego więcej o JózefieWieczorku starsza pani była tak podekscytowana, że nie dało się z niąrozmawiać na inny temat niż wygrana w konkursie i pokaz mody.Magda pogratulowała jej więc raz jeszcze i pożegnała się, obiecując, żewróci.Po tej pierwszej wizycie zadzwoniła do domu opieki,przedstawiając się fikcyjnym imieniem i nazwiskiem (już teraz nawetnie pamiętała jakim) i udając siostrzenicę Józefa Wieczorka, spytałao jego stan zdrowia.Usłyszała, że takich odpowiedzi nie udziela sięprzez telefon i to na dodatek osobom nieupoważnionym, natomiast jeślima ochotę, może go odwiedzić.Podziękowała, pożegnała się i odłożyłasłuchawkę, mając nadzieję, że sekretarka nie rozpoznała jej po głosie.Ostatecznie widziały się przecież tylko raz.Szła teraz przez park, który przez te kilka dni zazielenił się jeszczebardziej, i wypatrywała pani Tereni.Andrzeje Ptaki, siedzący tam gdziepoprzednio, na jej widok oderwali wzrok od szachownicy i przywitali jąuprzejmym dzień dobry.Odpowiedziała im z uśmiechem.Nie spotkała pani Teresy w parku, więc skierowała się do portierni(tym razem pan Lolek na szczęście siedział na swoim miejscu).Nieminęło nawet pięć minut od jego telefonu, gdy pani Terenia, tym razemw stroju sportowym, zbiegła po schodach jak sarenka.WidzącMagdalenę, cała się rozjaśniła i wycałowała ją na powitanie.Ominęłysekretariat i od razu skierowały się do świetlicy, w której, tak jakpoprzednio, nie było nikogo.Magda wyciągnęła z torby reklamówkiz ubraniami i obiecaną grę.Na widok czarnych historii pani Terenirozbłysły oczy i zaproponowała, że zaraz skrzyknie grupę, żeby od razuwypróbować grę.Magdalena przystała na to z ochotą, licząc, że w czasiegry trafi się sposobność uzyskania jakichś informacji o JózefieWieczorku.Pani Teresa przyprowadziła ośmiu graczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]