[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i to wszystko.Starzejąc się, głuchnąc i z trudemchodząc nie myślała o podróżach.%7łyła wspomnieniamimłodości, szalonych okupacyjnych czasów za rządów Vichy, ajedyną osobą, której wierzyła bezgranicznie, był Michał, Nieinteresowało jej nic: ani komorne, ani pieniądze na dostatnieżycie, do jakiego ją przyzwyczaił.Nawet nie podejrzewała, żepewnego dnia on, silny i zdrowy jak końsześćdziesięciopięciolatek, nagle zniknie z jej życia.Kiedy gowyłowiono z Sekwany, miał zmiażdżoną głowę i złamanykręgosłup.- Morderstwo - powiedział prokurator, gdy ją policjaprzywiozła, nie bez trudu, bo drewniane schody były już niena jej starcze nogi.- Czy miał wrogów?Mój Boże, czy miał? Stefania Bonerska nie wiedziałanawet, czy miał przyjaciół.W każdym razie nie bywali na ruede L'Orillon.Michał Karat swoje interesy prowadził główniew paryskich bistrach, w okolicach głównych stacji metra.Niemiał nigdy, i nie chciał mieć, samochodu.Kiedy trzeba byłozawiezć Stefanię do dentysty czy okulisty, po prostu brałtaksówkę.Płacił garścią zmiętych banknotów, któreponiewierały się po wszystkich kieszeniach spodni, marynareki ciepłych kurtek.Także po przeróżnych szufladach szaf ikredensów.Na adres domu przy L'Orillon przychodziływprawdzie różne bankowe wydruki, ale nimi Stefania nieinteresowała się zupełnie.Jak również zródłem, z któregopochodziły kolejne wpłaty, czasem dość znaczne.Kiedy byłamłodsza i silniejsza, zajmowała się domem: prała, prasowała,sprzątała cztery pokoje w amfiladzie i często, na niedzielę,piekła polski sernik bez ciasta, na dwunastu żółtkach ispecjalnej mące z twardego ziarna, którą kupowała u madameLabouche, na rogu.W tym samym sklepiku od pięćdziesięciulat.Potem zaczęła pokwękiwać, puchły jej nogi, zanikał słuch,na co nie było lekarstwa, więc kochający ją Michał uprosił, bymadame Viviane z drugiego piętra przychodziła do pomocy.Widział, jak się starzała, bolał nad tym, myślał owyprowadzce gdzieś poza Paryż, może do małego domku zogródkiem w okolicy Enghien - les - Bains albo dalej.I gdyzginął tak tajemniczo, tak tragicznie, nikt nie umiałpowiedzieć, gdzie jest jego testament i czy w ogóle taki zostałsporządzony.Bo też w najśmielszych snach nie przyszłoby mudo głowy, że z nich dwojga to właśnie ona zostanie przyżyciu.A, przecież, powinno.Bonerska mężnie zniosła identyfikację zwłok.Tak samojak męczące przesłuchanie na posterunku policji.To raczej onimieli kłopoty, by usłyszała dokładnie, o co ją pytają.Kiedyzostała sama na czwartym piętrze starej kamienicy odrewnianych wysokich stopniach, zrozumiała, że tak dalej niemoże żyć.Pieniądze znajdowała jeszcze przez jakiś czas wszufladach i rzeczach Michała.Ale gdy się skończyły -zapragnęła podjąć je z banku.I wtedy się okazało, że niemoże.Nie była żoną, matką ani nawet najbliższą krewnąMichała Karata.A pieniądze leżały na koncie pod tym, i tylkopod tym nazwiskiem.Nawet nie miała upoważnieniapotwierdzonego jego podpisem.Bo i skądże? Nigdy ich dotądnie potrzebowała.Szczęśliwie, czynsz za mieszkaniezapłacony był do końca roku.Stara kobieta została nagle bezopieki i środków do życia.Co dziwniejsze, bez paszportu iobywatelstwa.Uciekając z Polski, wraz z korpusemoficerskim w trzydziestym dziewiątym do Londynu, miałastatus członka armii.Potem dopiero przerzucono ją do Paryżai w czterdziestym zapomniano.Po prostu jej nazwisko nieznalazło się na liście ewakuowanych.Jak się to mogło stać,trudno dziś dociec.Trzydziestoletnia Stefania była przystojnąkobietą o gęstych blond włosach i czarnych brwiach.Jakodyplomowana pielęgniarka zajęła się rannymi w szpitaluBoulogne - Billancourt, gdzie trafiali Francuzi i cudzoziemcy,nie tylko z Ruchu Oporu.Tam właśnie poznała młodziutkiego,zaledwie szesnastoletniego Michała przywiezionego doszpitala nocą, z raną postrzałową uda.Niemcy, choćzwyciężali wtedy na wielu frontach Rosji i Skandynawii, aParyż był dla nich miejscem odpoczynku wojownika",strzegli bardzo pilnie, by maquillardzi" nie uchodzili cało zlicznych potyczek.W Boulogne - Billancourt stacjonowałogestapo i wwiezienie rannego, który nie miał niemieckichpapierów, graniczyło z cudem.To właśnie ona, Stefania,ułatwiła ucieczkę rannego Michała i dwóch Francuzów,oddając im do dyspozycji swoje ówczesne mieszkanie, araczej pokoik u wdowy Couchon.Tam ją odnalazł w dwa latapózniej zdrowy już Michał Karat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]