[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedno z nas poruszyło nogą.Przez moment czułem chłodny dotykatłasowej piżamy.Przysunąłem się bliżej.Trzymałem ręce na ramionach Jade, jakbymza chwilę miał ją do siebie przytulić.Zbliżyła twarz.Niewyrazny kształt poruszany cichym oddechem.Jej kolano dotknęło mojego.Cofnęło się.Znów się przysunęło.Po chwili Jade podniosła rękę z mojej piersi i położyła mi ją napoliczku.W jej dotyku był smutek.Zwiastun pożegnania.Chwyciłemją mocniej, przytrzymałem.Stykaliśmy się czołami, nosami.Naszeusta były tuż obok siebie, lecz nie przywierały w pocałunku.A potem pocałunek: lekki, nieśmiały, krótki.Byliśmy jak ktoś, ktoprzed wejściem do morza najpierw sprawdza stopą temperaturę wody.Odsunęliśmy się.Prawie nic nie było widać, co nam chyba nawetodpowiadało.Leżąc tak blisko siebie, zasłanialiśmy sobą rozproszoneświatło i dobrowolnie poddawaliśmy się ślepocie.Widzieliśmy jużtyle, że teraz ciemność nam nie przeszkadzała.Niczym pielgrzymi,którzy muszą przebyć niezliczoną ilość pokoi i wyjść zwycięsko zprzedziwnych prób, wkroczyliśmy do komnaty, w której rządziładzika, cielesna żądza, a prawda zepchnięta była na dalszy, mniej ważnyplan.Zaczęliśmy się całować.Wargi mieliśmy gorące, śliskie; zębynam dzwoniły.Sięgnąłem ręką do kalesonów, żeby je zsunąć, alepowstrzymałem się; objąłem Jade i przywarłem do niej z całej siły.- David, David - powtarzała, jakby to było zaklęcie.Przekonywałasiebie, że to naprawdę ja, i starała się zaakceptować ten fakt.Westchnienie.Moje czy jej? Nuta zniecierpliwienia wskazywała naJade.Pragnęła, żeby to, co ma się stać, wreszcie się zaczęło.- Tak bardzo cię chciałem - rzekłem.- Przez cały ten czas.- Chyba już nie zasnę.- To nieważne.- Wciąż tuliłem ją mocno i patrzyłem na nierównąszarość za oknem.Jade jęknęła cicho.- Chcę się z tobą kochać - szepnęła.Zwolniłem uścisk.Chciałem spojrzeć jej w twarz, ale Jade nadal byławe mnie ciasno wtulona.- Nie - oświadczyła po chwili.- To nieprawda.Nie możemy siękochać i wcale mi o to nie chodzi.Chcę mieć orgazm.Chcę, żeby byłomi dobrze.Wepchnąłem nogę pomiędzy jej uda.- Pomożesz mi? - spytała szeptem.- Tak jak dawniej? Najpierw ja,potem ty.Możemy w ten sposób.- Zsunęła się nieco w dół, tak żebymoje kolano znalazło się na odpowiedniej wysokości.Poruszała sięrytmicznie, z początku nieśmiało, po chwili już pewniej, bardziejzdecydowanie.- Chcę mieć orgazm.Pomóż mi.Błagam.W jej głosie było coś dzikiego i okrutnego, jak w głosie zbiegłegowięznia proszącego o wodę.Wsunąłem nogę głębiej, wyżej: Jade lekko drgnęła, po czym zaczęłasilnie na nią napierać.Jej gardłowe sapanie przypominało toczenie siępiłki po schodach.Jednym ruchem zrzuciłem z nas prześcieradło i koc.Pościel zawisłana krawędzi łóżka, a po chwili opadła na podłogę.Jade miała stopywygięte niczym baletnica, palce u nóg proste.Wsunąłem rękę podpiżamę i położyłem na piersi.Skóra wokół sutków była pomarszczonajak skóra na palcach, które długo moczyły się w ciepłej wodzie.Piersinadal były dziewczęce, choć sutki wyraznie większe.Kiedyś Jadestraszliwie się wstydziła swojego biustu: wielokrotnie zwiedzałempalcami jej pochwę, zanim wreszcie pozwoliła mi spojrzeć na nagiepiersi, dotąd skrzętnie skrywane pod wypchanym gąbką stanikiem. Jak ukąszenie pszczoły, prawda?" - powiedziała i zasłoniła je rękami.Teraz nie miała tego typu zahamowań; gdy je pieściłem, prężyła się,odginając plecy do tyłu.Górę od piżamy miała rozpiętą, poły odrzucone na boki.Leżała naplecach, ja zaś nad nią, wsparty na łokciu.Gładząc Jade po brzuchu,wsunąłem rękę pod gumkę spodni od piżamy.Serce waliło mi jakmłotem, w gardle miałem całkiem sucho.- Uprzedzałam cię - rzekła, gdy trafiłem na majtki przytrzymująceogromną podpaskę higieniczną.Zmieszany, zaskoczony, cofnąłem dłoń.Po chwili jednak znów jąwsunąłem, tym razem pomiędzy spodnie od piżamy a majtki, iniepewnie zacząłem pocierać jej wzgórek łonowy.Jade naprężyła się iwciągnęła głęboko powietrze, dając mi do zrozumienia, że nawet taka pośrednia" pieszczota sprawia jej przyjemność.Poruszyłem rytmicznie dłonią.W pewnym momencie zdałem sobiesprawę, że w prawej ręce, na której spoczywał cały ciężar ciała, tracęczucie, ale szybko o tym zapomniałem.Pocierałem Jade wolno,równomiernie, nie zmieniając tempa.Nie chciała chyba żadnychniespodzianek.Ruchy proste.Nieskomplikowane.Przyjemnośćwzmożona przez stałość rytmu.Brak wyszukanych pieszczotmogących kojarzyć się z romantyczną czułością.Podpaska odczepiłasię i suwała we wszystkie strony: Jade szybko ją wyjęła i cisnęła załóżko.Zahaczyłem palce o gumkę od spodni i ściągnąłem je.Jadeuniosła pośladki i złączyła nogi, żeby mi było łatwiej.Kiedyodwróciłem się, żeby rzucić spodnie na krzesło, prędko zdjęła majtki.- Wróć - rzekła, przyciągając mnie do siebie.Położyła sobie mojądłoń między udami i poruszyła nią kilka razy, żeby pokazać mi tempo,po czym zamknęła oczy i w oczekiwaniu wstrzymała oddech.Włosy łonowe były gęstsze niż dawniej, ale suche, bo opróczpodpaski miała również tampon.Podniosła rękę i ujęła mnie delikatnie za ramię.Głowa odwrócona wbok, oczy wpatrzone w przestrzeń.Szeptała coś, czego nie mogłemzrozumieć.Nadstawiłem ucha, ale to zakłóciło rytm - lekkozniecierpliwiona, poruszyła nogą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]