[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To niedobrze.Oficer Burdette mówił mi, że nie będziesz zbyt skora dowspółpracy, ale postanowiłem nie uprzedzać się do ciebie.Wygląda na to. Burdette? Ten arogancki czarnuch? Ten chłoptaś był dla mnie nieuprzejmy.Obdarzył mnie takim spojrzeniem.takim.takim. Szyderczym? Tak powiedziała. Szyderczym.Szydził ze mnie do entej potęgi.Ta-ki wyniosły, jakby był jakimś królem Bógwieco, a ja niegrzeczną dziewczynką,która się niewłaściwie zachowała, i jego obowiązkiem jest spuścić mi manto.A tapolicjantka na pewno jest lewa wgapiała się w moje atrybuty, jak tylko miałaokazję.Nie powinniście zatrudniać zboczeńców. Atrybuty? Tak. Schyliła się nisko, dla demonstracji, i ściągnęła łopatki, znów odzy-skując pewność siebie.Uśmiechnęła się do Mila.Natknęła się na puste spojrzenie,więc zwróciła się w moją stronę.Miała zachęcający uśmiech i mimo że wiedziałem, iż to na pokaz, musiałemodwrócić wzrok, żeby go nie odwzajemnić.Zaklęła pod nosem. Dobra, zabieramy cię do śródmieścia zdecydował Milo. Zadzwoństąd.Przygotuj się na odrobinę wspomnień, Cheri.Na wdychanie AIDS w klatcepełnej pieciodolarowych turkaweczek, gdy ci będą sprawdzały twoje atrybuty.Spojrzała znowu na mnie, lekko rozszerzyła nogi wciąż skrzyżowane w kost-kach.Potwierdzała się opinia Burdette a na temat tego, co ma, a raczej czego niema pod szlafrokiem.Znów odwróciłem wzrok. Dobra powiedziała. Pieprzę tego prawnika.Nie zrobiłam nic złego.Nie muszę mu kupować kolejnego mercedesa.Podłączcie mnie do wykrywaczakłamstw.A niech wam.Nie mam nic do ukrycia. Wykrywacze nie zdają egzaminu w niektórych przypadkach wyjaśniłMilo. Może przez nie przejść każdy, komu kłamstwo przychodzi z łatwością.Złość pocętkowała jej twarz jak wysypka. Więc czego, kurwa, chcecie?287 Tylko szczerze pogadać, Cheri.Po pierwsze, jak poznałaś Massengilai Dobbsa? Od jak dawna to trwa? I wszystko, co się wiąże z wydarzeniami dzi-siejszego wieczora.Uśmiechnęła się gniewnie. Wszystko, hmm? Jesteś pewien, że twoje policyjne serduszko to zniesie?Skierował palec w moją stronę. Gdyby nie zniosło, on się zna na reanimacji. Dobra powiedziała, krzyżując znowu nogi. Ty rzucaj, ja łapię. %7łeby wszystko było jasne uściślił Milo. Mówisz, że chcesz poroz-mawiać na temat wydarzeń tego wieczora, szóstego grudnia, tysiąc dziewięćsetosiemdziesiątego ósmego? Złożyć zeznanie z własnej, nieprzymuszonej woli, bezadwokata? Mhmm. Uśmiechnęła się szeroko, ukazując duże, idealne, mlecznobiałezęby.Przesunęła po nich językiem, usiadła prosto, dotknęła piersi. Tak.Tak.Oczywiście, że porozmawiam.Z tobą.Bo to ty jesteś ten królBógwieco.Ty jesteś tu prawdziwym szefem, to pewne.A Cheri nie zadaje sięz udawaczami.ROZDZIAA 27Sacramento, to był początek powiedziała.Wsadziła do ust kolejnego papierosa.Milo podsunął jej zapalniczkę.Zaciągała się przez chwilę. Sacramento powtórzył Milo. Tak.Tam go spotkałam.Mieszkałam tam.Miałam własne mieszkanie,mniejsze i nie tak komfortowe jak to, ale też własne. Zawsze byłaś niezależna, co Cheri? zapytał Milo.Zacisnęła usta. Nie zawsze.Ale uczę się.Jestem z tego dumna.Uczę się na własnychbłędach. Jak dawno go poznałaś? Trzy lata temu. Gdzie? Na O Street, tuż obok parlamentu. Zwiadczyłaś dobre uczynki dla naszego wspaniałego rządu? Właśnie.Gdyby więcej osób korzystało z tego, co ofiarowywałam, nie by-łoby tylu niesnasek, wierz mi. Skąd pochodzisz? Stąd.Z Inglewood. Skąd się wzięłaś w Sacramento? Najpierw byłam przez trzy lata w San Francisco.Przeprowadziłam się, bomarzyło mi się trochę spokoju.I chciałam pracować na własny rachunek.Ktoś mipowiedział, że wśród polityków jest zawsze duży popyt na to. Na rekreację? Tak.Gdy mieli pod nosem takie usługi, mogli wygłaszać rano te swojeprzemówienia, wpadać na igraszki w czasie lunchu i wracać do swoich przemó-wień z uśmiechem na twarzy. Oni? zdziwił się Milo. Ilu oprócz Massengila? Wielu, szefie.To towarzyskie miasto.Co nie znaczy, że zajmowałam siętylko odważnymi przywódcami.Miałam lekarzy i bankierów, jak wszędzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]