[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spałem, spacerowałem (wiedziałem z największądokładnością, gdzie postawić stopę i kiedy zawrócić), rozmyślałem o wszystkim,czego dokonałem i czego nie dokonałem.Czasem siadałem ze skrzy\owanyminogami, oddychałem wolno i głęboko, usuwałem z głowy myśli i starałem sięwytrwać w takim stanie jak najdłu\ej.To pomagało - o niczym nie myśleć.Eryk był sprytny.Mimo \e posiadałem w sobie moc, teraz była ona bezu\yteczna.Niewidomy nie mo\e wędrować przez Cienie. Broda urosła mi a\ do pasa, włosy miałem długie i zmierzwione.Początkowo stalebyłem głodny, ale potem straciłem apetyt.Czasem kręciło mi się w głowie, gdy zbytraptownie wstałem.Miałem koszmary, podczas których śniło mi się, \e widzę, i tymgorsze było przebudzenie.Jednak\e po pewnym czasie wypadki, które mnie tu doprowadziły, wydały mi sięczymś odległym i nierealnym.Miałem wra\enie, \e przydarzyły się komuś innemu.Ibyło to w pewnym sensie prawdą.Straciłem sporo na wadze.Wyobra\ałem sobie, jak wyglądam, blady i wychudły.Niemogłem nawet płakać, choć parę razy próbowałem.Coś było nie w porządku z moimikanalikami łzowymi.To straszne, \eby doprowadzić człowieka do takiego stanu.Pewnego dnia usłyszałem lekkie drapanie w drzwi.Zignorowałem to.Powtórzyło się,lecz znów nie zareagowałem.Wtedy dobiegło mnie moje imię, wypowiedzianepytającym szeptem.Przeszedłem przez celę.- Tak? - spytałem.- To ja, Rein.Jak się czujesz? Roześmiałem się na to.- Wspaniale, po prostu wspaniale! Noc w noc piję szampana i tańczę z dziewczętami.Powinieneś sam kiedyś spróbować.- Bardzo mi przykro, \e nie mogę nic dla ciebie zrobić - powiedział i wyczułem wjego głosie ból.- Wiem - odparłem.- Pomógłbym ci, gdybym tylko mógł.- Wiem.- Przyniosłem ci coś.Masz.Klapka u dołu drzwi zaskrzypiała parokrotnie przy podnoszeniu.- Co to jest? - spytałem.- Czyste ubranie, trzy bochenki świe\ego chleba, ser, mięso, dwie butelki wina, kartonpapierosów i mnóstwo zapałek.Zcisnęło mnie w gardle.- Dziękuję, Rein.Jesteś porządnym człowiekiem.Jak ci się udało to przeprowadzić?- Znam stra\nika, który ma dzisiaj słu\bę.On nic nie powie.Za du\o jest mi winien.- Oby nie zechciał zlikwidować swoich długów za pomocą szanta\u - powiedziałem.-Nie przychodz więcej, choć nie muszę ci mówić, jak bardzo ci jestem wdzięczny.Oczywiście zniszczę wszelkie ślady.- śałuję, \e tak się to skończyło, Corwinie.- Ja te\.Dziękuję, \eś o mnie nie zapomniał, pomimo rozkazu.- Przyszło mi to bez trudu.- Jak długo tu jestem?- Cztery miesiące i dziesięć dni.- Co nowego w Amberze?- Eryk rządzi.To wszystko.- Gdzie jest Julian?- Z powrotem w Lesie Ardeńskim ze swoją stra\ą.- Dlaczego?- Jakieś dziwne rzeczy zaczęty ostatnio przenikać z Cieni.- Rozumiem.Co z Caine'em?- Jest nadal w Amberze i hula, ile wlezie.Przewa\nie pije i zabawia się zdziewczętami.- A Gerard?- Jest admirałem całej floty.Odetchnąłem z ulgą.Bałem się, \e przyjdzie mu zapłacić za wycofanie się napołudnie podczas naszej bitwy morskiej. - A co z Randomem?- Jest za kratkami.- Co? Schwytali go?- Tak.Przeszedł Wzorzec w Rebmie i zjawił się tutaj z kuszą.Zranił Eryka, zanim goujęto.- Naprawdę? Dlaczego nie został zabity?- Podobno o\enił się w Rebmie z damą dworu.Eryk nie chce w tej chwili \adnychzadra\nień z Rebmą.Moire jest władczynią pięknego królestwa i mówi się, \e Erykchce prosić ją o rękę.To wszystko plotki, oczywiście - Ale interesujące.- Tak - powiedziałem.- Lubiła cię, prawda?- Poniekąd.Skąd wiesz?- Byłem obecny, kiedy sądzono Randoma.Rozmawiałem z nim przez chwilę.LadyVialle, jego \ona, prosiła, \eby pozwolono jej zamieszkać z nim w celi.Eryk nie wiejeszcze, co odpowiedzieć.Pomyślałem o niewidomej dziewczynie, której nigdy nie widziałem, i zadumałem się.- Kiedy się to wszystko zdarzyło? - spytałem.- Hm.Przeszło miesiąc temu.Wtedy właśnie pojawił się Random.A w tydzieńpózniej Vialle wystąpiła ze swoją prośbą.- Musi być dziwną kobietą, jeśli naprawdę pokochała Randoma.- To samo pomyślałem.Nie mogę sobie wyobrazić bardziej niezwykłej pary.- Jeśli będziesz miał okazję go zobaczyć, przeka\ mu moje pozdrowienia i wyrazywspółczucia.- Dobrze.- Jak się mają moje siostry?- Deirdre i Llewella są nadal w Rebmie.Lady Florimel cieszy się łaskami Eryka izajmuje wysoką pozycję na dworze.Nie wiem nic o Fionie.- Czy są jakieś wieści o Bleysie? Jestem pewien, \e zginął.- Musiał zginąć - powiedział Rein.- Ale jego ciała nie odnaleziono.- Co z Benedyktem?- Jak kamień w wodę.- A z Brandem?- śadnego kontaktu.- To by chyba było całe drzewo rodzinne.Napisałeś jakieś nowe ballady?- Nie - odparł.- Wcią\ pracuję nad "Oblę\eniem Amberu", lecz w najlepszym raziebędzie to mo\na śpiewać jedynie pokątnie.Wyciągnąłem rękę przez szczelinę u dołu drzwi.- Chciałbym uścisnąć ci prawicę - powiedziałem i poczułem, \e jego dłoń dotykamojej.- Postąpiłeś bardzo szlachetnie, \e do mnie przyszedłeś, ale nie rób tegowięcej.Byłoby głupotą nara\ać się na gniew Eryka.Chwycił mnie za rękę,wymamrotał coś i poszedł.Wymacałem jego pakunek z darami i zabrałem się przede wszystkim do mięsa, którenajłatwiej się psuje.Zjadłem do niego mnóstwo chleba i uświadomiłem sobie, \eniemal zapomniałem ju\, jak smakuje dobre jedzenie.Pózniej ogarnęła mnie senność i poło\yłem się.Chyba nie spałem zbyt długo, a kiedysię obudziłem, otworzyłem jedną z butelek wina.Przy moim wycieńczeniu niewiele trzeba było, abym poczuł się na rauszu.Zapaliłempapierosa, usiadłem na materacu, oparłem się o ścianę i oddałem się wspomnieniom.Przypomniałem sobie Reina jako dziecko.Ja byłem ju\ dorosły, a on był kandydatemna królewskiego błazna.Chudy, mądry dzieciak, z którego wszyscy się naigrawali.Aącznie ze mną.Komponowałem ju\ wtedy muzykę i pisałem ballady, on natomiast zdobył skądś lutnię i nauczył się na niej grać.Wkrótce śpiewaliśmy razem unisono ina dwa głosy; bardzo szybko go polubiłem i zacząłem uczyć sztuki wojennej.Niezbytdobrze mu to szło, ale czułem się winny za to, jak go traktowałem przedtem, tote\ nieszczędziłem mu łask, nawet na wyrost, i w końcu nauczyłem go całkiem znośniewładać szablą.Nigdy tego nie \ałowałem, i on zapewne te\ nie.Wkrótce zostałminstrelem na dworze w Amberze.Przez cały ten czas nazywałem go swoim paziem,i kiedy ogłoszono wojnę przeciwko ciemnym siłom przybyłym z Cienia, zwanymWeirmonkenami, uczyniłem go swoim giermkiem i pojechaliśmy razem na wojnę.Pasowałem go na rycerza na polu bitewnym pod Jones Falls i w pełni na to zasłu\ył.Pózniej przerósł mnie w materii układania pieśni.Był prawdziwie złotoustymśpiewakiem, a nosił się w barwach szkarłatu.Kochałem go jako jednego z moichnielicznych przyjaciół w Amberze.Nie przypuszczałem jednak, \e ośmieli sięzaryzykować przemycenie mi \ywności.Nikt by się nie ośmielił.Zapaliłem drugiegopapierosa i pociągnąłem następny łyk na jego cześć i za jego zdrowie.Był dobrymczłowiekiem.Ciekawe, jak długo uda mu się zachować skórę.Wyrzuciłem niedopałki do dziury, podobnie jak pózniej pustą butelkę.Nie chciałem,aby w razie nagłej inspekcji cokolwiek zdradzało, \e ktoś "umilał mi \ycie" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl