[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natalia siedziała pobladła, napięta i ponura, splótłszy ręce na wydatnymbrzuchu.- A wiesz, jednym z najpiękniejszych widoków świata jest maselniczka pełnaświeżego masła w świetle poranka.Spójrz na to masło! Delikatne i słodkie jak kwiaty.Musiszgo spróbować.A ta kawa jest taka dobra! Natalio, kochanie, przemyślałem tę sprawę i jestemcałkiem zdecydowany na to, co teraz nastąpi.- Tak? To dobrze.Ja też.- Wracam do Rzymu - oświadczył.- Oczywiście, mógłbym spróbować tej Lufthansy,kochanie, nie boję się czarnego luda, ale wiem, że to mogłoby ci przeszkodzić w ucieczce.Ato jest najważniejsze.Musisz absolutnie pójść teraz własną drogą.Taka jest moja decyzja iobawiam się, że niezłomna.Moja droga, czemu tak mi się przyglądasz? Czy mam jajko nabrodzie?- Nie, ale powiedziałeś dokładnie to samo, co ja ci miałam powiedzieć.- Naprawdę? - Twarz Jastrowa rozjaśnił łagodny uśmiech.- Dzięki Bogu.Myślałem,że zrobisz bohaterską awanturę na temat powrotu wraz ze mną.Nie, pomysł, abyś się tamwlokła, jest absurdalny.Co do mnie, to wierzę ambasadorowi, a poza tym nie ma sensusprzeciwiać się przeznaczeniu.Często los wie lepiej.Mam bilet na popołudniowy samolot doRzymu.Powrót wygląda tak łatwo, jak zjazd po natłuszczonej pochylni.Trudno jest tylkojechać w przeciwną stronę.Natalia piła kawę.Czy wuj urządził przedstawienie, aby wyłudzić od niej propozycjęwspólnego powrotu do Rzymu? Po długim doświadczeniu była całkiem świadoma egoizmuJastrowa, czasem objawiającego się subtelnie, czasem wręcz brutalnie.- Dobrze więc - odrzekła.- Myślę, że twój pomysł, by wyjechać do kraju przez Rzymjest sensowny.Im wcześniej tam się dostaniesz i zapiszesz w kolejce, tym lepiej.Czy jesteśpewien, że dasz sobie radę?- Jeśli zajął się tym ambasador, jakbym ja mógł coś poplątać? Mam tylko jednąprośbę.Czy wezmiesz mój maszynopis? Nawet, jeśli w kraju byłbym wcześniej, wolałbymzostawić książkę pod twoją opieką.Bo ja będę miał cały brudnopis.W ten sposób AukKonstantyna będzie miał dwie szanse uratowania zamiast jednej.Po raz pierwszy Natalia zaczęła wierzyć wujowi, a nawet pozwoliła sobie na pewnąserdeczność wobec niego.- Dobrze Aaronie, w porządku.To będzie bardzo, bardzo dziwne rozstanie.- Natalio dla mnie to będzie ulga o wiele większa, niż dla ciebie.Ciąży mi wobecciebie poczucie winy przynajmniej tak wielkiej, jak to dziecko, które tu masz.Kiedyśprzekonasz się, jak ogromna jest moja wdzięczność.- Położył swą małą, kościstą rączkę na jejdłoni.- Zyskałaś sobie, jak to osobliwie mawiali nasi ojcowie, wielką cząstkę na tamtymświecie.Gdybyż jeszcze on istniał!Tak więc Aaron Jastrow bez sprzeciwu powrócił do Rzymu.Przez dziesięć dni jegosiostrzenica nie miała od niego wiadomości, dziesięć ponurych dni, w czasie którychgwałtownie zbladły uroki wygód i doskonałego jedzenia w Szwajcarii.Nawet szalik na szyibyłby, uważała Natalia, pożądanym towarzystwem.Czuła się strasznie samotna.BunkyThurston, po uszy zaplątany w romans z córką francuskiego literata, który schronił się wSzwajcarii, nie miał dla Natalii wiele czasu.Szwajcarzy traktowali ją jak wszystkichcudzoziemców: z chłodną, płatną uprzejmością.Cały kraj wydawał się terenem należącym donajwyższej kategorii hotelu.Natalię przygnębiał też widok smutnych %7łydów w sklepach, naulicach, w pociągach i na statkach wycieczkowych.Wreszcie nadszedł list, oklejonynalepkami przesyłki ekspresowej oraz upstrzony stemplami cenzury.Z góry zakładam, że list będzie, czytany, ale to nie robi mi różnicy.Ty i ja mamywszystko załatwione z władzami włoskimi! Mam teraz w ręku, Natalio, dwa bilety lotnicze,odpowiednie zezwolenie wyjazdu, portugalskie wizy tranzytowe i połączenia na PanAm, i towszystko z nalepkami, absolutnego, dyplomatycznego pierwszeństwa.Co za robota!Wszystko to leży przede mną na biurku i nigdy w życiu nie oglądałem wspanialszego widoku.Moja droga, Thurston spowodował w ambasadzie istny wybuch.Dobry chłop.A byłnajwyższy czas! Ambasador uruchomił wszystkie kanały, włącznie z Watykanem gdzie, jakwiesz, mam wielu przyjaciół.Od dawna powinienem był użyć swoich wpływów, alewydawało mi się poniżej godności powoływanie się na moje osiągnięcia pisarskie,jakiekolwiek by tam one nie były.Teraz do rzeczy.Bilety są na piętnastego grudnia.Wiem, że to bardzo odległa data, ale PanAm stanowiwąskie gardło.Nie ma sensu lecieć do Lizbony i wysiadywać tam całe miesiące! Ten przelotjest pewny.Ale będzie to oznaczało, że musisz rodzić tutaj.Decyzja należy do ciebie.Załączam list od żony ambasadora, czarującej i całkiem dorzecznej kobiety.Jeśli niechcesz usychać z tęsknoty w Zurichu, czekając na okazję podróży z walecznymi Hunami, jejzaproszenie może być korzystne.Czekam na twe rozkazy.Czuję się o dwadzieścia łat młodziej, czy czujesz się dobrze?Martwię się o ciebie dniami i nocami.Ucałowania,Aaron.Ambasadorowa pisała ozdobnym charakterem pisma, jakiego uczą w szkołach dlapanienek z dobrych domów, zielonym atramentem, z małymi kółeczkami zamiast kropek nad i :Droga NatalioTrzy miesiące temu odesłałam córkę do domu, by tam rodziła.Jej pokój świecipustkami, a jej mąż pracuje w ambasadzie i wszyscy bardzo za nią tęsknimy!Jeśli możesz dostać się do kraju ze Szwajcarii, to będzie najlepsze rozwiązanie.Wprzeciwnym razie, proszę, wez pod uwagę możliwość przyjazdu do nas, gdzie przynajmniejbędziesz dobrze jadła, a Twoje dziecko urodzi się, że tak powiem, na amerykańskiej ziemi ,wśród Twych przyjaciół.Bardzo byśmy chcieli mieć cię wśród nas.Tego samego ranka zadzwonił Bunky Thurston.Lufthansa dała się przekonać izapewnia w dowód szczególnej dla niego uprzejmości bliską rezerwację: jedno miejsce doLizbony, siedemnastego września, za cztery dni.Nie ma bezpośredniego połączenia naPanAm, dodał, ale w Lizbonie Natalię umieszczono wysoko na liście oczekujących i otrzymapierwsze zwalniające się miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]