[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W dół wybrzeża jest bardzo obficiezamieszkana rafa, przelatując nad nią, dostrzegliśmy mnóstwo ryb. To wspaniale, komandorze odpowiedział Edmund.Wywerny wróciły z wielkimigranikami, było więc dość, by wszyscy dostali solidne porcje. Ale musimy się ruszyć.Słońce jest już całkiem wysoko.Najpierw wypłyną smoki z jezdzcami, potem uzbrojonetrytony, delfiny i na końcu syreny bez broni.Przygotujemy perymetr do czasu, ażodtworzymy półkulę.Herzer zachichotał, zapinając sprzączkę na płóciennej taśmie na Chaunceyu, a Bastuśmiechnęła się do niego, wspinając się na grzbiet Joanny. Ty też to widzisz powiedziała. Tak odpowiedział Herzer, prowadząc wywerna do wody.Prawie niemożliwe byłodosiadanie smoka bez pełnej uprzęży, o ile nie był zanurzony w wodzie. Co? zapytał Edmund. Ty wyjaśniła Joanna, wchodząc do wody na dostateczną głębokość, by choćczęściowo się zanurzyć. Myślałeś o wyjściu z tej zatoczki całą noc? Czy po prostuoświeciło cię w pełni gotowym planem, jak Atena wychodząca z głowy Zeusa? Zastanawiałem się nad tym, zanim opuściliśmy Raven s Mill wyjaśnił Edmund. Toprosta modyfikacja sposobu, w jaki rzymskie legiony, czy Panowie Krwi, wychodzili zeswoich obozów. Tyle że nie musimy go za sobą niszczyć zauważył Herzer. Po prostu nie myślałemtak daleko do przodu. Nauczysz się, Herzer zapewnił go Edmund, wspinając się na Donala leżącego już wwodzie. Nauczysz się.Nie zostali zaatakowani, gdy wypływali z zatoczki ani nawet po odtworzeniu półkuli iwyruszeniu wzdłuż wybrzeża. Gdzie oni są? zapytał Herzer. Czekają w pułapce odpowiedział Edmund. Tak działają.Herzer wziął sobie do serca komentarz o myśleniu z wyprzedzeniem i wykorzystałposiadany czas.Już od jakiegoś czasu męczyło go coś w związku ze zwężeniem, przez którekanał wchodził między brzegi wysp i wreszcie to zrozumiał. Myślę, sir, że zaatakują nas przy wejściu w cieśninę powiedział.Płynęli pod wodą, zesmokami wynurzającymi się co jakiś czas dla nabrania oddechu niczym wieloryby. Też tak przypuszczam zgodził się Edmund. I mogą to zrobić tylko na kilka sposobów ocenił Herzer. A.wydaje mi się, żewiem, jak możemy zepsuć im pułapkę.Ale obawiam się, że wymaga to za dużej koordynacji,że będzie zbyt skomplikowane. Jeśli plan jest zbyt skomplikowany, sposobem na jego wykorzystanie jest uproszczeniego odpowiedział Edmund. A więc na czym on polega?Herzer zdradził mu szczegóły, a Edmund pokiwał głową. Masz rację uznał po chwili namysłu. To zbyt skomplikowane.I nie wziąłeś poduwagę, że coś się może zepsuć.Zobaczmy, czy uda się go nam uprościć i stworzyć opcję nawypadek, gdyby wszystko poszło w diabły.Rozmawiali o tym przez chwilę, nie będąc atakowani, co tylko podsyciło ich podejrzenia,aż w końcu Edmund kiwnął głową. Nie bierzemy tu pod uwagę orek zauważył. Ani krakena.Ale to wystarczy.Jeślijedno z nich się pojawi, mimo wszystko plan może zadziałać.Jeśli Pojawią się oba,skorzystamy z planu ostatecznego. A mianowicie? zapytał Herzer. Syreny zwieją na ląd, najdalej jak potrafią, a delfiny będą zdane na siebie brutalniewyjaśnił Edmund. Jeśli pojawi się oddział orek, będziemy musieli po prostu uciec napłycizny i walczyć, aż wszystkie zginą.To dlatego nazywam go planem ostatecznym.I taknie ma szans na wygraną, więc można przynajmniej zabrać ze sobą jak najwięcejprzeciwników.Idz, poinstruuj syreny, ja porozmawiam z delfinami.Rozdział 31Ponieważ trzymanie się brzegu przez cały czas wymagałoby sporego nadłożenia drogi,zamiast tego popłynęli przez głębszą wodę.Herzer sądził, że był to jeden z możliwychpunktów napaści, bardzo więc uważnie obserwował głębiny.Jednak także i tutaj nie doszło dożadnego ataku, odprężył się więc, tylko by uświadomić sobie po chwili, że zbliżają sięwłaśnie do przesmyku.Długi, wąski korytarz prowadził od strony głębin na drugą stronę wysp, gdzie płynął prądzatokowy i gdzie chcieli dotrzeć.Większość przesmyku miała około klika szerokości i dotrzydziestu metrów głębokości, ale na skraju głębin zwężał się i spłycał, tworząc pas wody nieszerszy niż pięćdziesiąt metrów i głęboki ledwie na kilka.Przy czym niecały klik dalej dnooceanu schodziło na dwa tysiące metrów.Grupa dotarła na jakieś sto metrów od wejścia, gdy łacha piasku na północny wschódwybuchła ixchitlami.Było ich więcej, niż przeżyło pierwszą pułapkę, przynajmniej czterdzieści, i zaczęłyopływać formację, rezygnując ze strzelania nematocytami na rzecz bezpośredniego ataku nauzbrojonych we włócznie trytonów.Właściwie z użycia nematocytów zrezygnowała większość, reszta natomiast skupiła się nasmokach i Chauncey ryknął wściekle, gdy jeden z harpunów wbił się w jego plecy.Oderwałsię od zabitego właśnie przeciwnika, a trucizna zdawała się nie mieć na niego tak dużegowpływu jak na ludzi.Obrócił się na bok, przytulając skrzydła do ciała i używając technikidelfinów do owinięcia przewodu harpuna wokół ciała i ściągnięcia przeciwnika w zasięgswoich zębów zabarwiając wodę wokół siebie na czerwono krwią wroga.Inne jednak dalej atakowały wywerny i mniejsze smoki musiały odskoczy na południe,gonione przez przynajmniej dwadzieścia wielkich płaszczek.Reszta ixchitli zebrała się wokół syren, próbując przebić się do wnętrza formacji pozawłócznie.Gdy tylko rozpoczął się atak, Herzer, Bast i Edmund uwolnili smoki i teraz stworzyli silnągrupę w centrum półkuli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]