[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak chciała dostać się aż do Dallas? Czy ciociaGina miała z tym coś wspólnego?Choć moja córka była wycieńczona, jej twarz powiedziała miwszystko. dwadzieściaW poniedziałek, gdy wychodziłam do Słonecznego Sklepu, niekto inny, a sama Geneva Bink zajechała na nasz podjazd małymwózkiem golfowym, który zawsze stał obok jej sklepu.W rękutrzymała naczynie żaroodporne nakryte bawełnianą serwetką w kratę,cała rozpromieniona w uśmiechu. Robiłam właśnie nasze sławne chrupiące placuszki krabowo-kiełbaskowe na jutrzejszy kościelny lunch dla pań.Pomyślałam, żepodrzucę wam trochę oznajmiła, jakby jej zjawienie się na progumojego domu było najbardziej naturalną rzeczą na świecie.Zoey wpadła na moje plecy, zaskoczona, że zatrzymałam się wdrzwiach.Zarządziłam, że zabieram ją do pracy, zamiast zostawiać wdomu samą.Babciowanie dziewczyn ze Słonecznego Sklepu przezostatnie kilka dni dokonało cudu.Choć Zoey fizycznie czuła się lepiej,w ogóle nie tryskała entuzjazmem, mając w najbliższej perspektywiepowrót do szkoły.Rowdy i jego paczka ignorowali ją, więc czuła siębeznadziejnie samotna, i ani siostry ze Słonecznego Sklepu, ani ja niemogłyśmy nic na to poradzić.Zoey przecisnęła się obok mnie, gdy Geneva zdążyła już wejśćpo schodach, przytrzymując kciukami kraciastą serwetkę targaną przezwiatr. Wielkie nieba, co ja widzę! zaświergotała, zobaczywszyZoey. Cieszę się, że jesteś już na nogach.Mam nadzieję, że twój bratnie napychał cię zbytnio pączkami przez te ostatnie kilka dni. Wzwiązku z tym, że Zoey była chora, a ja pracowałam jak szalona, żebyposkładać sklep Sandy w całość do dnia inspekcji, J.T.spędzał uBinków więcej czasu niż zwykle.Poza niesprzedanymi pączkami,znosił do domu koszyczki pełne smakołyków zapakowanych przezGenevę. Dzięki za ciasteczka i w ogóle. Głos Zoey był pozbawionyżycia, beznamiętny.Nieważne czy zdrowiała, czy nie, i tak na twarzymiała wypisaną rozpacz. Oczywiście.Cała przyjemność po mojej stronie. Geneva,starając się utrzymać naczynie w jednej ręce, dotknęła ramienia Zoey.A ty dochodz do siebie, tak? Ten twój brat bardzo się o ciebie martwi. Zoey zmusiła się do smutnego, zmęczonego uśmiechu i poszła dosamochodu.Geneva i ja stałyśmy w niezręcznej ciszy.Wokół roznosił sięzapach placuszków krabowych. Pachną świetnie powiedziałam w końcu, postanawiając, żewezmę naczynie do sklepu.Wszystkie pracowałyśmy pełną parą,ustawiając rzeczy na miejsce i przygotowując się na dzisiejsząinspekcję, a przy odrobinie szczęścia także na otwarcie jeszcze przedfestiwalem muzycznym.Poprzedniego wieczoru położyłam drugąwarstwę farby.Teresa i Cassie siedziały w tym czasie w domu z Zoey, aPaul zabrał J.T.na ryby. To jedno z moich popisowych dań. Geneva wyciągnęła rękęw moją stronę i pomogła mi uchwycić trzepoczącą serwetkę.Przezchwilę nie cofała dłoni. Przepraszam, że nie byliśmy lepszymisąsiadami.Zazwyczaj jesteśmy tu w Fairhope do rany przyłóż.Ale tasytuacja z Iolą i domem& zawsze była taka dziwna.Przykro mi, żezostałaś w to wplątana.To nie ma nic wspólnego z tobą ani twoimicudownymi dziećmi.Cieszymy się, że tu jesteście.Nie zjawiają się unas zbyt często nowe rodziny.To nie ma nic wspólnego z tobą& Mięśnie na mojej szyizesztywniały. A w co dokładnie zostałam wplątana? Jestem ciekawa.Geneva zacisnęła usta, unikała mojego wzroku. No cóż, sama do końca tego nie rozumiem, nie będąc zFairhope.Sprowadziliśmy się tu z Binkiem dopiero jakieś dziesięć lattemu, gdy jego rodzice oddali mu sklep i przeszli na emeryturę.Toznaczy, słyszałam coś przez te lata, kiedy odwiedzaliśmy ich wcześniej.Trudno jest przyjechać do Fairhope i nie zastanawiać się nad losamitego ogromnego domu.Tamten cały skrawek lasu należy do posiadłościi ciągnie się aż do naszej działki.Imię Ioli Anne Poole wielokrotnieobiło mi się o uszy, ale ludzie tak naprawdę nie lubią o niej rozmawiać.Ale też nie potrafią zapomnieć.Geneva rzuciła nerwowe spojrzenie w kierunku dużego, białegodomu.Potem przysunęła się bliżej i wyszeptała: Ona przywłaszczyła sobie to miejsce, kiedy zmarł pan Benoit.Miał nie po kolei w głowie, a ona wykorzystała sytuację.Przynajmniejtak gadają.Staram się nie rozgłaszać plotek jako faktów, jeśli mnieprzy tym nie było.A nie było mnie.Ale członkowie rodziny Benoitspodziewali się, że odziedziczą posiadłość, byli już nawet dogadani zgrupą miejscowych.Chcieli im to sprzedać, dom miał zostaćzamieniony w ośrodek wypoczynkowy i przypominać klimat dawnychczasów, gdy jeszcze transportowano morzem tarcicę, odwoływać się dogracji i majestatyczności Titanica i tym podobnych rzeczy.Jużwcześniej zainwestowali spore pieniądze, aby stworzyć korporację izałatwić wszystkie prawne formalności.Niemal każdy w Fairhopewłożył w to pieniądze, a nie wszyscy tu to bogaci ludzie.I ani sięobejrzeli, a pan Benoit umarł, a cała ziemia stała się własnością Ioli, anie prawowitych spadkobierców, czyli jego siostrzeńców.Iola niechciała słyszeć o sprzedaży.Ludzie uważali, że wykorzystała staruszka,kiedy leżał przykuty do łóżka i nie był przy zdrowych zmysłach.Możegroziła mu tymi bzdurami o klątwie voodoo i kto wie czym jeszcze.Wiele osób uderzyło to po kieszeni i oczywiście przekreśliłoturystyczną wizję Fairhope.Spoglądając znów w kierunku domu, rozłożyła ręce. Ale jak mówiłam, nie wiem, co jest prawdą, a co nie.Jaknapisano w dwunastym rozdziale ewangelii według św.Mateusza, ustamówią z serca, a takiego serca to ja nie mam.%7łałuję, że nie starałam siębardziej być dobrą sąsiadką dla Ioli przez te dziesięć lat, odkąd tuzamieszkaliśmy.Ale moje próby zwykle prowadziły do spięć zBinkiem, a prawdę powiedziawszy, mnie też szlag trafiał, kiedypatrzyłam, jak Iola przyczynia się do upadku tego domu.Nie dbała o tomiejsce, a nie chciała go oddać nikomu innemu. Kochała to miejsce powiedziałam cicho, myśląc o listach.Postawiłeś mnie niemal na progu nieba& Ludzie nie zdają sobiesprawy, jak bardzo kochała wyspę.Spędziła tu większość swojegożycia. Ale Geneva miała rację.Trzymając się kurczowo domu, Iolaprawie doprowadziła do jego ruiny. Wiem, że parafia liczy na to, iż dostanie dom na własność, aleobawiam się, że to się nie stanie westchnęła Geneva. Bink próbujewyczuć, co w trawie piszczy, i słyszał, że komisja okręgowa jestzdeterminowana, aby przejąć tę nieruchomość i ostatecznie zamienić jąw teren zalewowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]