[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie obrazy zmiotła fala gniewu Delosa.Nie jestem maszyną do zabijania, nie jestem ich broniąWiem o tym.Mogę wybrać, kim będę.Mogę wybrać, jaką ścieżką pójdę.Tak.Chcę pójść z tobą.Powiedział w końcu.Jego gniew zniknął.Na krótko pojawił się przed jej oczami jeszczejeden obraz z jego myśli, obraz jej samej.Delos nie widział niewolnicy z brudnymi włosami i umazaną twa-rzą, odzianej w szare, postrzępione łachmany.Widział dziewczynę okasztanowych włosach i nieskończenie głębokich brązowych oczach,które spoglądały prosto w jego duszę.Widział dziewczynę ciepłą,prawdziwą, żywą, topiącą lód w jego sercu, wyzwalającą go.A potem i ten obraz zniknął i ju ż tylko się obejmowali.Pozostali tak przez jakiś czas, z duszami splecionymi w uścisku.Delos nie zdradzał żadnej chęci, by się poruszyć.Maggie także chciała, by trwało to jak najdłużej.Chciała zostać tuna zawsze, eksplorując najgłębsze i najbardziej skryte zakamarki tegoumysłu, który teraz się dla niej otworzył, Dotykać go w sposób, w jakinigdy wcześniej nikt go nie dotknął - stała się teraz jego drugą połową.Należeli do siebie.Coś jednak poruszyło jej sumienie.Nie mogła tego zignorować, akiedy w końcu dopuściła to do świadomości, wszystko sobie przypo-mniała.Wstrząsnęło to nią tak mocno, że natychmiast wyrwała się z objęć imyśli Delosa.Widziała, jak zaskoczyła go ta nagła zmiana.Ją też tobolało.Podniosła się.Odzyskała świadomość.- Delos - powiedziała szybko.- Musimy coś zrobić.Będą kłopoty.Zamrugał, jakby wybudzał się z głębokiego snu.- Wszystko będzie w porządku - odpowiedział.- Nie.Nie będzie.Nie rozumiesz.Westchnął.- Jeżeli martwi cię Hunter Redfern.- On i Sylvia.Słyszałam, jak rozmawiali, kiedy siedziałam w garde-robie.Nie wiesz, co oni knują.- To bez znaczenia.Dam sobie z nimi radę.- Wyprostował się ispojrzał na swoje lewe ramię.- Nie dasz - powiedziała z naciskiem.- W tym problem.Sylviarzuciła na ciebie urok.Nie możesz korzystać ze swojej mocy.Rozdział 17Wpatrywał się w nią przez chwilę szeroko otwartymi złotymioczami.- Nie wierzysz mi?- Nie pozwoliłbym jej na to - odpowiedział.- Nie sądzę żeby byładość silna.- Mówiła, że ma specjalne składniki.I że nikt poza nią nie zdejmietego czaru.- Wciąż jej nie wierzył, więc dodała:- Może spróbujesz?Sięgnął do ramienia i długimi, silnymi palcami odpiął szynę Zdjąłją bez trudu.Maggie mimowolnie uniosła brwi.Wyciągnął rękę, kierując ją w stronę ściany i wyjął sztylet zza pasa.Maggie zapomniała o potrzebie rozlania krwi.Przygryzła we-wnętrzną stronę policzka i nic nie powiedziała, gdy Delos nacinał sobienadgarstek.Na skórze pojawiła się kropla krwi która szybko prze-kształciła się w wąską stróżkę.- Tylko małe uderzenie - powiedział Delos i zwrócił wzroku ścia-nie.Nic się nie stało.Zmarszczył brwi, a w oczach zamigotały mu gniewne iskry.Mag-gie widziała wyraznie skupienie na jego twarzy.Rozprostował palce.Wciąż nic się nie działo.Maggie wypuściła powietrze.Czary chyba są niewidzialne, pomy-ślała.A szyna jest tylko na pokaz.Delos patrzył na swoje ramię, jakby należało do obcej osoby.- Jesteśmy w tarapatach - zauważyła Maggie, starając się by jejsłowa nie zabrzmiały jak: A nie mówiłam?" -Myśleli, że są sami irozmawiali o wielu rzeczach.Hunterowi zależy tylko na tym, żebyśzniszczył ludzką rasę.Ale w świecie nocy doszło do podziału.Wiedz-my go opuściły.Delos zachował spokój.Patrzył gdzieś w pustą przestrzeń.- To oznacza wojnę.Otwartą wojnę między wiedzmami a wampi-rami.- Przypuszczalnie - zgodziła się Maggie.- Ale, posłuchaj, wiedzmyprzysłały tu ambasadora, żeby z tobą porozmawiał i przeciągnął cię naich stronę.Hunter mówi, że one mają juz jedną Pierwotną Moc.Rozu-miesz coś z tego?- Oczywiście.- Głos Delosa wydawał się bardzo odległy.Patrzył nacoś, czego Maggie nie mogła zobaczyć.- Ale to wciąż za mało.Dwie, anawet trzy, to ciągle za mało.- O czym ty mówisz? - zawołała Maggie, ale nie czekała na odpo-wiedz.- Znam tę dziewczynę, która ma z tobą porozmawiać.To z niąbyłam na skałach, kiedy ocaliłeś nas przed Bernem.To Aradia,Wieszczka wszystkich wiedzm.Delos, oni jej teraz szukają.Chcą jązabić, zanim do ciebie dotrze.A to moja przyjaciółka.- Co za szkoda.- Musimy ich powstrzymać!- Nie możemy.Maggie zamilkła.Spojrzała na niego uważnie.- O czym ty mówisz?- Mówię, że nie możemy ich zatrzymać.Są zbyt silni.Mag gie, po-słuchaj mnie - dodał spokojnym, czystym głosem, gdy zaczęła prote-stować.Po raz pierwszy wymówił moje imię, pomyślała, po czym skupiłasię na jego słowach.- Nie chodzi tylko o to zaklęcie.Ani o to, że mają kontrolę nadzamkiem.- Roześmiał się gorzko, przerywając jej ponownie.- Byłaś tubardzo krótko, nie rozumiesz.Większość wampirów ma po kilkaset lat.Nie podoba im się, że rządzi nimi przedwcześnie dojrzale dziecko zniezwykłymi mocami.Gdy tylko Hunter się pojawił, natychmiast zdo-był ich lojalność.- Ale.- On reprezentuje sobą wszystko, co podziwiają.Jest doskonałymwampirem, idealnym drapieżnikiem.Jest bezlitosny i krwiożerczy.Ichce podarować im cały świat jako teren łowiecki.Czy naprawdę my-ślałaś, że ktokolwiek z nich się temu oprze? Po latach polowań na bez-myślne oszołomione zwierzę ta.które trzeba wypuszczać pojedynczobo nigdy nie ma ich dość? Albo śmierć zbiegłego niewolnika.Towszystko za mało.Czy myślisz, że się zawahają, gdy Hunter wyda im rozkazMaggie milczała.Nie potrafiła nic odpowiedzieć.Delos miał rację,to było przerażające.- A to jeszcze nie koniec - ciągnął dalej, bez ogródek.- Chceszusłyszeć proroctwo?- Szczerze? Nie.- Maggie słyszała już dość proroctw jak na swojekrótkie życie.Nie przejął się tym.- Mój dawny nauczyciel mi to powtarzał.Czworo stanie pomiędzy światłem i mrokiem,Czworo z błękitnego ognia, co pulsuje.Narodzonych w roku wizji ślepej Dziewicy;Czworo bez jednego, a ciemność zatriumfuje.- Aha.- Maggie nie umiała powiedzieć nic więcej.Dla niej wszyst-ko to brzmiało tak samo.Jedyne, co ją zaciekawiło, to wzmianka o śle-pej Wieszczce.Musi chodzić o Aradię, prawda? Ta dziewczyna jestsławna, nie ma co.- Co znaczy: Zrodzone w roku wizji ślepej Dziewicy"?- zapytała.- To znaczy, że wszystkie Pierwotne Moce są rówieśnikami, uro-dziły się siedemnaście lat temu ~ odpowiedział niecierpliwie.- Ale nieto jest ważne.Ważny jest ostatni wers: Cztery mniej jedną a ciemnośćzwycięży".To znaczy, że ciemność rzeczywiście zwycięży, Maggie.- Co masz na myśli?- To nieuniknione.Nie ma szans, by ludzie i wiedzmy zebraliwszystkie cztery Pierwotne Moce po swojej stronie, A jeżeli zabrakniechoć jednej, ciemność zatriumfuje.Wampiry muszą zabić tylko zabićjedną Pierwotną Moc i koniec z tym światem.- Nie rozumiesz? Maggie wbijała w niego przerażony wzrok.Ro-zumiała, ale to byto jeszcze straszniejsze niż to, co mówił wcześniej.- Ale nie możemy się tak po prostu poddać - powiedziała, próbującodczytać coś z wyrazu jego twarzy.- Jeżeli się podda-my, to będziekoniec.Pozwolimy im wygrać.- Oczywiście, że nie - rzucił krótko.- Musimy się do nich przyłą-czyć.Zapadła długa cisza.Maggie nie była pewna, czy dobrze usłysza-ła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]