[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stürmer i Greul zadecydowali, że jest na tyle ciemno, iż można zezwolić ludziomwejść na pokÅ‚ad i stojÄ…c z boku spoconych marynarzy, obserwowali skomplikowanemanewry Å‚odzi z wyraznym zainteresowaniem, ale i z niecierpliwoÅ›ciÄ….- Co pan o tym wszystkim sÄ…dzi, puÅ‚kowniku? - spytaÅ‚ Greul, przerywajÄ…c ciszÄ™.Stürmer wzruszyÅ‚ ramionami z irytacjÄ….- Bóg jeden raczy wiedzieć! Jestem laikiem w tych sprawach.MartwiÄ™ siÄ™ tylko,czy uda nam siÄ™ przedostać przez tÄ™ plÄ…taninÄ™ kanałów z zachowaniem tajemnicy.WestchnÄ…Å‚ lekko rozdrażniony.- Nigdy przedtem nie zdawaÅ‚em sobie sprawy, jak wielu Francuzów w Å›rodkuwojny totalnej ma dość czasu na Å‚owienie ryb w rzekach.Przecież każdy z nich może byćinformatorem maquis!- Gra w jakÄ… siÄ™ bawiÄ… we Francji jest usprawiedliwieniem ich tchórzostwa,sÅ‚aboÅ›ci i braku wiary w siebie - zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ pogardliwie Greul.- Wyobraz sobie, co bywygadywali ich zÅ‚otouÅ›ci politycy, gdyby nasz Vaterland zostaÅ‚ kiedykolwiek pokonany.- OczywiÅ›cie - zgodziÅ‚ siÄ™ z nim Stürmer drÄ™twym gÅ‚osem, ale jego umysÅ‚ drÄ™czyÅ‚ow tej chwili czajÄ…ce siÄ™ niebezpieczeÅ„stwo, wynikajÄ…ce z ich obecnej pozycji - czteryÅ‚odzie unieruchomione w wÄ…skiej Å›luzie, daleko od niemieckich placówek wojskowych, w tym zapomnianym przez Boga zakÄ…tku Francji, skryte w gÄ™stniejÄ…cej mgle.WiedziaÅ‚ tylko tyle, że zaroÅ›niÄ™te brzegi kanaÅ‚u mogÄ… być peÅ‚ne partyzantów.Toprzecież idealne miejsce na zasadzkÄ™.- Greul - szepnÄ…Å‚ nagle, ale na tyle gÅ‚oÅ›no, aby jego gÅ‚os przebiÅ‚ siÄ™ przez szumwody napÅ‚ywajÄ…cej do Å›luzy - chciaÅ‚bym, abyÅ› coÅ› zrobiÅ‚.*MachajÄ…c rÄ™kami, Anglik kierowaÅ‚ swoich ludzi na odpowiednie pozycje.Jakzawodowi żoÅ‚nierze, a nie zwyczajni chÅ‚opi, partyzanci przemykali siÄ™ na prawo i lewo, nieczyniÄ…c żadnego haÅ‚asu w wilgotnej mgle.Dowódca obróciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ klÄ™czÄ…cego obokniego chÅ‚opaka, który zdawaÅ‚ siÄ™ teraz naprawdÄ™ bać.Niemcy byli od nich jedyniedwadzieÅ›cia metrów!- SÅ‚uchaj chÅ‚opcze - wyszeptaÅ‚ pospiesznie - trzymaj siÄ™ blisko mnie.ChcÄ™ miećpewność, że nie dzieje ci siÄ™ żadna krzywda.Henri już otworzyÅ‚ usta, aby zaprotestować, ale uznaÅ‚, że lepiej tego nie robić.- Kiedy dam sygnaÅ‚, zÅ‚ap za uchwyt tej beczki - pokazaÅ‚ dwudziestopiÄ™ciolitrowÄ…metalowÄ… bekÄ™, stojÄ…cÄ… za najbliższym drzewem - a potem zepchnij jÄ… ze skarpy prosto dowody.- Ale po co?- Po co? Aby zgotować Szwabom gorÄ…ce powitanie.Beczka jest wodoszczelna iwypeÅ‚niona mieszankÄ… Å‚atwopalnÄ… - coÅ› w rodzaju koktajlu MoÅ‚otowa.Przy odrobinieszczęścia trafi w czoÅ‚owÄ… łódz.A potem zobaczysz pokaz sztucznych ogni, jakiego jeszczew życiu nie widziaÅ‚eÅ›.- Ale jak masz zamiar jÄ… podpalić?- To już moje zmartwienie.Skoncentruj siÄ™ na swoim zadaniu.Anglik przeÅ‚ożyÅ‚ stena do prawej rÄ™ki, by lewÄ… wyjąć z kieszeni, niewielki obÅ‚ygranat i popatrzyÅ‚ na ludzi.Usatysfakcjonowany odwróciÅ‚ siÄ™ do chÅ‚opaka.- Przygotuj siÄ™ - poleciÅ‚ mu szybko.- Gotowi?- Teraz!Henri wziÄ…Å‚ siÄ™ do roboty.Metalowa beczka z chrzÄ™stem przedzieraÅ‚a siÄ™ przezkrzaki, aby po chwili stoczyć siÄ™ po skarpie waÅ‚u ze wzrastajÄ…cÄ… prÄ™dkoÅ›ciÄ….- Strzelajcie, wy idioci! - wrzasnÄ…Å‚ Anglik.Brzeg rzeki ożyÅ‚ gwaÅ‚townÄ… salwÄ… z broni maÅ‚okalibrowej.Ołów rozrywaÅ‚drewniane poszycie burt niemieckich Å‚odzi.W powietrze wzlatywaÅ‚y fontanny wody i wtedy beczka z mieszankÄ… zapalajÄ…ca wpadÅ‚a do kanaÅ‚u, pÅ‚ynÄ…c w stronÄ™ pierwszej Å‚odzi.Anglik wyrwaÅ‚ zawleczkÄ™ z granatu i rzuciÅ‚ nim w kierunku beczki.Metal stuknÄ…Å‚ ometal.A potem wielkie  bum ! Granat eksplodowaÅ‚ rozrzucajÄ…c wszÄ™dzie pÅ‚onÄ…cy, biaÅ‚yfosfor, a po chwili ze Å›wistem zapaliÅ‚a siÄ™ beczka.BÅ‚ysnęły pÅ‚omienie i pÅ‚onÄ…ca cieczzalaÅ‚a dziób Å‚odzi.- Mamy drania! - krzyknÄ…Å‚ żywioÅ‚owo Anglik, gdy łódz zaczęła pÅ‚onąć, a w poluostrzaÅ‚u partyzantów ukazaÅ‚y siÄ™ czarne postacie wydostajÄ…ce siÄ™ spod pokÅ‚adu.- Mamyich!Jednak sÅ‚owa zamarÅ‚y na jego ustach.PokÅ‚ady pozostaÅ‚ych Å‚odzi zapeÅ‚niÅ‚y siÄ™ludzmi.Rozpoczęła siÄ™ strzelanina z pistoletów i karabinów, nad której hukiem górowaÅ‚rytmiczny stukot niemieckich schmeisserów, strzelajÄ…cych z doÅ‚u basenu Å›luzy.- To nie sÄ… marynarze! - KrzyknÄ…Å‚ Anglik.- Dalej, chÅ‚opaki, zabieramy siÄ™ stÄ…d.Zwiewamy!Partyzanci zaczÄ™li porzucać stanowiska.BiegnÄ…c zygzakiem, próbowali ujść ulewiepocisków, które leciaÅ‚y w ich stronÄ™.Henri Held, nadal na swoim stanowisku, z twarzÄ…koloru popioÅ‚u i drżącymi ze strachu nogami, sÅ‚yszaÅ‚ Å›wist przelatujÄ…cych blisko kulprzeciwnika.Drzewa wokół niego jakby ożyÅ‚y, gdy zaczęły spadać z nich liÅ›cie i gaÅ‚Ä™zieodrywane pociskami.Grozna strzelanina przybieraÅ‚a na sile.Nagle obok niego pojawiÅ‚ siÄ™ Anglik [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl