[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moto skinął głową i wkrótce dostałam pismo wzywającemnie do biura.Naczelnik był człowiekiem wysokim, dobrze zbudowanym.Głos miał tak donośny, że gdy mówił, drżały szyby w oknach.Do tego dochodziły sumiaste wąsy.W kontaktach z innymi byłszorstki i konkretny, ale cieszył się autorytetem, choć wszyscy sięgo bali.Ja też w jego obecności czułam się trochę skrępowana.- O, Natalie, moja niebieskooka laleczka - powiedział, kiedyweszłam do gabinetu.- W czym mogę ci pomóc?Postanowiłam od razu przejść do rzeczy.- Chcę otworzyć sklep w annexo, w tym starym kontenerze.- Wiem, że masz zamiar niedługo wystąpić o stałą przepustkę.W dodatku jesteś cudzoziemką, czemu więc chcesz sięwłączać w tutejsze sprawy?- W annexo przyda się sklepik.A póki mam regularny przypływ gotówki, chcę zrobić coś pożytecznego dla tych kobiet.Odchylił się w tył i podrapał w brodę.Najwyrazniej nie przyszedł mu do głowy żaden argument przeciwko otwieraniusklepu.- No, dobrze.Czego ci potrzeba? Jest tam lodówka?Co za ulga.A więc się zgodził i w dodatku poszło łatwo.Szłam tu z przekonaniem, że trzeba go będzie długo przekonywać i namawiać.- Nie ma.Ale kupię.- Nie musisz.Dam wam lodówkę - rzekł.- To w sumiedobry pomysł.Bardzo się ucieszyłam.Bez lodówki nie ma mowy o prowadzeniu sklepu.Wszyscy kupują zimne napoje.- Czy może pan kazać strażnikom, żeby mi pomogli w urządzaniu sklepu?Na to też się zgodził i w ten sposób mój biznes za kratkami zaczął nabierać rumieńców.Jakby ktoś dodał mi skrzydeł.Nagle zapaliło się dla mnie zielone światło na założenie pierwszego w życiu legalnego interesu, który mógł przynieść korzyśćnie tylko mnie, ale i moim towarzyszkom więziennej niedoli.Za murami była hurtownia.Naczelnik obiecał, że załatwi dlamnie stamtąd dostawy towaru.Kupiłam metalowe listwy, które następnie przyspawanodo okienka tak, by można było podawać towar, ale żebynikt nie wszedł do środka i nic nie ukradł.Nazajutrz dostarczono lodówkę.Wszystko działo się w oszałamiającymtempie.Pierwsza rzecz, kupiłam do lodówki kłódkę.Nierozgłaszałam na razie, co robię, bałam się zwykłej ludzkiejzawiści.Przez ambasadę otrzymałam pierwsze pięćset funtów ze spadku.Kupiłam za nie towar: cukier, kawę, mlekow proszku, kilka rodzajów mąki i tuńczyka.Zamówiłam teżsporo niedrogich słodyczy i czekoladę.W San Juan były kobietyz małymi dziećmi i liczyłam, że słodkości będą dobrze szły.Najbardziej dochodowe były dni widzeń.Odwiedzającykupowali u mnie różne produkty dla więzniarek, a poza tymzostawiali im pieniądze i wkrótce moje klientki, którym wcześniej udzieliłam kredytu, spłacały długi.Naczelnik widział, że interes idzie świetnie, sam czasemprzychodził się czegoś napić.- Brawo, Natalie.To twoja zasługa - pochwalił mnie raz,a ja mało nie pękłam z dumy.Cieszyły mnie opinie innych,że mam głowę do interesów.Ironią było jedynie to, że swójpierwszy uczciwy biznes prowadziłam w więzieniu.Często rozdawałam za darmo cukierki i czekoladki maluchom, które były tu z matkami.Strasznie mi było ich żal i chociaż w ten sposób mogłam im dać odrobinę radości.Po kilku miesiącach działalności poprosiłam naczelnikao zgodę na zainstalowanie płatnego telefonu.Znów się udało.Zgodził się, a ja od razu stałam się ważna, bo nikt nie miał u siebie telefonu stacjonarnego.Cieszył się on dużą popularnością.Ponieważ bardzo lubiłam słuchać muzyki, następną kupionąrzeczą był porządny sprzęt grający do ogólnego użytku.Mężczyzni mieli u siebie w pawilonach wieże stereo, ale w annexosłuchanie muzyki należało do rzadkości.Za około 350 funtówdostałam sprzęt naprawdę dobrej klasy.Odkąd zaczęłam prowadzić sklep, mój status wzrósł i zaczętomnie darzyć większym szacunkiem.Wieża stereo na ogół staław sklepie, ale też wynosiłam ją czasem na dziedziniec, a wtedyMonica urządzała trening aerobiku.Lubiłam muzykę wenezuelską, czasami też nastawiałam coś po angielsku, jak It WasntMe Shaggyego.Choć wszyscy skorzystali na otwarciu sklepui kupnie wieży, niektóre kobiety mi zazdrościły.Na urodziny dostałam w prezencie od mężczyzn duże ilościbimbru, zwanego michę.Skrzyknęłam dziewczyny i poszłyśmyna boisko pograć w kosza.Przyjemnie było samemu coś zorganizować.Strażniczki widziały, że popijamy, ale się nie czepiały.Byłam tego dnia bardzo szczęśliwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]