[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odosobnienie musiało byćzamierzone.Komendant musiał zarządzić, by nikt pragnący jej szukać nie wiedział, gdzieprzebywa.Dotknęła siniaka na policzku, śladu ciosu Vhanu, poczuła przejmujący ją, nie mający nicwspólnego z temperaturą powietrza chłód.Dlaczego tu jest? Co zamierza z nią zrobić? Czy każe jądeportować, nim ktokolwiek się dowie, tak jak uczynił to z BZ? Choć gdyby miał taki zamiar, jużby go wykonał.Wróciła do pryczy i usiadła, opanowując nagłe zdenerwowanie i złość na własną bezradność.Pomyślała o Ariele.próbowała przestać, gdy oślepił ją ból.Rozważała, czy Jerushajest nadal więziona, tu czy gdziekolwiek; czy Vhanu kazał przeszukać pałac, czy zabrali Reede a.Jeśli PalaThion nie jest na wolności, nikt nie zdoła nic zmienić, przeszkodzić czemukolwiek,pomóc jej się stąd wyrwać.Kołysała się powoli, zacisnęła w pięści ukryte w fałdach ubraniadłonie.Pomyślała nagle o trybunale, według Vhanu przybywającym tu, by wybrać między jego ajej wersją prawdy.Cóż takiego powiedział wśród zalewu oskarżeń padających podczas sztormu?Są tutaj, ale nie mogą wylądować.Czy trzymają, by ukazać jako wroga Hegemonii, przyczynę upadku Gundhalinu? A możepo prostu posiedzi tu pod kluczem, nie mając możliwości przemówienia, dopóki nie odlecą, dziękiczemu Vhanu pozostanie górą? Co się z nią stanie, gdy spróbuje siłą wydobyć z niej prawdę.?Pozwoliła płynąć myślom, z których wszystkie były daremne, przepełniające lekiem; dała układaćumysłowi wszelkie możliwe scenariusze.Przebierała wśród nich jak między paciorkaminaszyjnika, szukała wyjścia z każdego, ponieważ tylko to mogła teraz robić swobodnie.W końcu usłyszała echa głosów i kroków, uświadomiła sobie, że wkrótce się dowie, jakiprzypadnie jej los.Wstała, ponownie poprawiła zmięte ubranie, po chwili przyszli strażnicy, by zabrać ją z celi- tym razem inni niż ci, którzy widzieli, jak ich komendant uderza bezbronnego więznia.- Dokąd mnie zabieracie? - zapytała spokojnie, gdy zakuwali jej ręce za plecami.- Do portu gwiezdnego odpowiedział jeden ze strażników.- Po co?- Rozkaz komendanta.- Bez dalszych wyjaśnień powiedli ją ponurymi korytarzami i wyprowadziliz gmachu.Morskie płuco się skończyło; za ścianą przeciwsztormową na końcu uliczki widziała czystedzienne niebo.Zastanowiła się przelotnie, jak jej poddani poradzili sobie z kataklizmem ilu ludzizostało zaskoczonych poza bezpieczną osłoną murów Krwawnika, odniosło rany lub zginęło woszalałych wodach.Przypomniała sobie widziany pod miastem port, przesłonięty całkowiciewściekłością morza i kotłującymi się resztkami.Wyobraziła sobie ludzi, którzy już tam są, nanabrzeżach i wzdłuż brzegu, sprawdzają, co zostało po nawałnicy, szukają tych, którzy przeżyli.Nie wiedziała, czy w takim zamieszaniu zauważyli w ogóle jej zniknięcie.Ludzie z pałacuwiedzieli, że została zabrana przez Policję; miejscowe siły porządkowe na pewno wiedziały, iżJerusha jest więzniem Hegemonii.Wieści się rozejdą.Ale sztorm, który ocalił mery i pchnął Vhanu do tego aktu zemsty, może w rezultacie wyjśćmu na korzyść, ponieważ porządkowanie po nawałnicy pochłonie wszelkie siły, któreTiamatańczycy mogliby wykorzystać na sprzeciw.Nie miała też złudzeń, Vhanu nie spocznie, nimnie zastąpi jej przez kogoś innego, przypuszczalnie Zimaczkę.Kirard Set odszedł do Matki, lecz wmieście pozostało jeszcze wielu jego dawnych znajomych, czekających tylko na sposobnośćodzyskania władzy przez Zimaków.Nie było nikogo, kto miałby dość autorytetu lub wpływów, bybronić przeciwko nim prawa Letniaków.Znajdowali się już w tunelu dowozowym, w promie, który jak igła przebijał w ciemnościpierścienie światła.Wiedziała z doświadczenia, że za kilka minut przybędą do portu gwiezdnego.Awówczas.- Czy zostanę deportowana? - nie mogła już dłużej znosić napięcia z powodu nieznanego.-Czy mam zniknąć, jak Główny Sędzia? Dokąd mnie zabieracie? Jestem Królową.Mam prawowiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]