[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Syn lorda Faringdona jest już martwy - wycedził Ianprzez zaciśnięte szczęki.Widząc grozny wyraz jego twarzy, Felicity nic mogłapowstrzymać chichotu.- Jesteś zazdrosny.- Ani trochę, bo widzisz, ja mam ciebie, a on nic.Mimo to pocałował ją tak zaborczo i z taką siła, żezdawało się, że jej kruche ciało tego nie wytrzyma.Moctego pocałunku dorównywała pchnięciom jego palców,które podsycały pulsowanie wewnątrz niej, aż stało siępełnym rozkoszy bólem nie do zniesienia.Dlatego, gdy nagle cofnął palce, dziewczyna opadła nakolana w rozczarowaniu.- Nie martw się, querida.Twoje pragnienia zostanązaspokojone.Tak jak i moje, dzięki Bogu.Ian usiadł na łóżku, żeby ściągnąć buty, potem wstałi zsunął spodnie i pończochy, podczas gdy dziewczynaobserwowała go z żywym zainteresowaniem.Skądwiedział, że czegoś pragnęła? Skąd wiedział, co totakiego, skoro ona sama nie miała pojęcia?Wtem Ian zrzucił kalesony i z ust Felicity wyrwało sięprzekleństwo.Instrument, który powstał dumniespomiędzy jego umięśnionych ud, był gruby i sztywny.Topieściła jeszcze przed chwilą? O mój Boże.- Zdejmij koszulę - rozkazał.Gdy słysząc to,dziewczyna zesztywniała, Ian dodał łagodniejszym tonem:- Proszę.Chcę cię zobaczyć.Całą.Gdy nadal się wahała, zastygła na widok jego członka,mężczyzna podszedł bliżej, ujął w dłonie materiał koszulii jednym, płynnym ruchem ściągnął ją dziewczynie przezgłowę.Felicity uklękła na piętach i zakryła się, krzyżującramiona na piersiach.- Nie rób tego, querida.Nie masz się czego wstydzić.-Rozsunął jej ramiona, a jego oczy błyszczały, gdypochłaniał ją wzrokiem.- Absolutnie niczego.Pięknotwego ciała przyprawiłoby Wenus o łzy zazdrości.Felicity zadziwiły te poetyckie słowa z ust człowieka,który tak dobrze ukrywał swoje myśli.Teraz było inaczej.Blask podziwu i uwielbienia bił z jego twarzy,wzbudzając w Felicity dumę, o jaką nigdy by siebie niepodejrzewała.Jako młoda dziewczyna przeklinała kobieceatrybuty, jakimi obdarzyła ją natura, które zwracałyniechcianą uwagę patronów ojca.Lecz teraz czerpałaz nich radość, gdyż sprawiały, że Ian jej pragnął.Boże, jak nisko upadła.A Ian z pewności chciał, żebycałkiem się pogrążyła.Złożył na jej ustach zapierającydech w piersi pocałunek, a jego dłonie pieściły jej talię,piersi i uda z taką delikatnością i dbałością, że dziewczynachętnie pozwoliła położyć się na łóżku.Potem Ian ukląkłmiędzy jej nogami, zawisając nad nią niczym groznaistota stworzona z ciemności, a każdy jego mięsieńnapięty był pod wpływem przepełniającego go pragnienia.Czuła się całkiem odsłonięta i bezbronna, leżąc tak podnim, ale to uczucie zniknęło, gdy mężczyzna pochyliłgłowę i zaczął ssać jej piersi.Drżenie i pulsowanie międzyjej nogami zaczęło się na nowo, lecz tym razem bardziejnaglące i przeszywające.Ian odczytywał jej reakcje aż zadobrze, sięgając w dół, by pieścić spragnione miejscaprzebiegłymi, delikatnymi palcami.A gdy zaczęła wić siępod nim i jęczeć z rozkoszy, rozsunął jej sekretne ustai wniknął w głąb ciała kochanki.To wtargnięcie zniszczyło jej niebiańską rozkosz.- Dobry Boże, Ianie! - Część ciała kochanka, któranapierała na nią, okazała się większa i twardsza, niż sobiewyobrażała.- Nie możesz.To nie.- Chciała powiedzieć nie tak , ale zdała sobie sprawę, że to nieprawda.Choćwnikało w nią coś obcego, podświadomie czuła, że takpowinno być.- Zaboli tylko przez moment - obiecał.Włosy opadły mu na twarz, zasłaniając oczy, leczzacięta linia jego ust sprawiła, że Felicity zaczęła sięmartwić, że Ian także może napotykać trudności.- Czy powinno.To znaczy.- Tak.- Posłał jej zbolały uśmiech.- Jesteś dziewicą,Felicity.Gdy mężczyzna po raz pierwszy wchodziw dziewicę to tak, jakby.przebijał mur.Ta wojenna metafora niezupełnie ją pocieszała.- Powinieneś coś o tym wiedzieć.- Szczerze mówiąc.- Ian na chwilę przestał sięporuszać, a przez jego twarz przemknął wyraz zarównocierpienia, jak i rozkoszy.- Nigdy wcześniej nie miałemdziewicy.- Cóż, teraz masz.- Dziewczyna poruszała się przódi w tył, bezskutecznie próbując znalezć pod nim wygodnedla siebie położenie.- Przy tym, co robisz, nie na długo - mruknął, po czymśmiało pchnął głębiej.Pod wpływem krótkiego ukłucia bólu Felicity chwilęwstrzymała oddech.Był w niej teraz tak głęboko, że nieśmiała ani oddychać, ani się poruszać.Nie było to całkiemnieprzyjemne uczucie, jednak liczyła na to, że kochaniesię polegało na czymś więcej.- Ianie.czy to.Czy my.skończyliśmy?- Czy skończyliśmy? O nie, querida.Choć sądzę,możemy powiedzieć, że.mur został przebity
[ Pobierz całość w formacie PDF ]