[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kiedy określa pani coś jako wilgotne i parne,myśli mężczyzny natychmiast kierują się ku spoconymnagim ciałom pośród skotłowanej pościeli.Szeroko otworzyła ciemne oczy. Z pewnością nie myśli dżentelmena. Myśli wszystkich mężczyzn, czy tych kopiącychrowy, czy książąt.Proszę mi w tej kwestii zaufać. Zatem kobieta nie może wyrazić swojego zdania nażaden temat, nie ryzykując przy tym, że zostanie zlezrozumiana? Z bólem muszę przyznać, że wszyscy mężczyzni topsy, chociaż pod maską ucywilizowania. Devonwzruszył ramionami. Taka już nasza natura. Doskonale.Zatem w pańskiej obecności będępraktykowała milczenie. Jej piękne usta natychmiast sięzamknęły. Nie jestem pewien, czy i to jest dobrymrozwiązaniem.Cisza prosi się o to, by ją czymś wypełnić.Niekoniecznie rozmową. Przysunął się do niej i tymrazem Emmaline została na miejscu.Brzoskwiniowyzapach tej kobiety urzekał go, dominował nawet nadcytrusowym aromatem oranżerii. Wszyscy mamy wokółsiebie przestrzeń, która powinna pozostać wolna.Jeślimężczyzna narusza przestrzeń wokół kobiety, a ona gonie upomni, nie można mu się dziwić, że poczuje sięzachęcony do podjęcia dalszych działań. Zatem to, co nie zostanie słownie zakazane,uznawane jest za dozwolone?Nadal się od niego nie odsuwała.Oparł dłoń na pniu drzewa ponad jej ramieniem i sięnachylił. Tak. Rozumiem. Lekko zagryzła dolną wargę.Na tyledługo, by zapragnął ją pocałować. Uważa więc pan, żeskoro nie uciekam niczym przerażony zając, to chcę, abyznów mnie pan pocałował. Przeszło mi to przez myśl. Proszę się nie przywiązywać nadto do swoichmyśli.Jak sam pan zauważył, jestem bezpośrednią osobą rzekła, skupiając wzrok gdzieś pomiędzy brodą amostkiem Devona, z rzadka zerkając mu w oczy. Możebyć pan pewien, że gdybym chciała, aby mnie panpocałował, sama bym to zainicjowała. Wątpię. Zaśmiał się. Przypomina pani terazprzerażonego zajączka.Proszę na siebie spojrzeć.Zastygła pani w bezruchu jak szarak, wokół któregowęszą myśliwskie psy.Jest pani zbyt przerażona, byspojrzeć mi w oczy, o pocałunku nawet nie ma cowspominać. Proszę nie być tego takim pewnym. Spojrzała naDevona.W jej ciemnych w oczach kryło siępoirytowanie. Rzadko się w tych kwestiach mylę. A jednak.Proszę uznać mnie za wyjątek od reguły. Wspięła się na palce, położyła dłonie na jego policzkachi pocałowała prosto w usta.[1]John Keats, Endymion, (w:) 33 wiersze, tłum.Stanisław Barańczak, Znak, Kraków 1997.ROZDZIAA 8Emma zamierzała jedynie go cmoknąć, abypotwierdzić swoje słowa.Lecz usta hrabiego były taknęcące, jędrne i ciepłe, że nie potrafiła się od nichoderwać.Objął ją, zadając kłam niewłaściwości ichzachowania.Sprowokował ją.Skusił.Poprowadził tak, jakprowadzi się jagnię na rzez.A ona mu na to pozwoliła.TO, CO NIE ZOSTANIE SAOWNIE ZAKAZANE,UZNAWANE JEST ZA DOZWOLONE.Niczego mu nie zakazała.Co gorsza, niczego niezabroniła także sobie.Jego męski zapach, bogaty w nuty bergamotki idrzewa sandałowego, zmieszał się z cytrusową woniąoranżerii.Miała wrażenie, że ktoś przypuścił delikatnyatak na jej zmysły, nieustępliwy niczym strużka wody,która z czasem wydrąży dziurę w skale.Usta Devona były zdecydowane, kusiły, by uległasłodkiemu szaleństwu.Chociaż wiedziała, że ten pocałunek, ten mężczyzna ita chwila były niewłaściwe, nie potrafiła się opanować anizrezygnować z tej przyjemności.Jego wargi wywołały wewnętrzu Emmy burzę gwałtowną, z silnymi inieokiełznanymi błyskawicami. Wybacz, pani, kolejna niewłaściwa uwaga opogodzie.Przypomniała sobie komentarz o nagich ciałach wpościeli.Ten obraz w połączeniu z pocałunkiem Devonasprawił, że w jej ciele obudziło się pragnienie.I pożądanie.Zapragnęła stać się tą, która będzie leżeć z hrabią wpościeli.Emmaline miała introwertyczną naturę.Myśl obliskości z drugą osobą zawsze napełniała ją lękiem.Wiedziała, na czym polega akt miłosny.Zdawała sobiesprawę z tego, co zachodzi między mężczyzną a kobietą iczego będzie się od niej oczekiwać, jeśli pewnego dniazostanie czyjąś żoną.Jednak do chwili, gdy pocałowałaGriffina Titusa Prestona Nasha, lorda Devonwood, nierozumiała, dlaczego jakakolwiek kobieta miałabyCHCIE się godzić na coś takiego.Jak by się czuła w fizycznym zespoleniu z tymmężczyzną, mając obnażone nie tylko ciało, ale i duszę?Wspaniale, lubieżnie i grzesznie wszystko naraz.To pragnienie sprawiało, że poczuła się pusta w środku.Gdy wsunął język do jej ust, odczuła w głowie zamęt.Był wilgotny i ciepły, stanowił obietnicę tego, jak bybyło, gdyby połączyli się także w inny sposób.Jednak wjej wyobrażeniach to inne, grzeszne połączenie nie byłobytak słodkie jak jego usta.Nie byłoby delikatne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]