[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko że nie był to ten jedyny raz, kiedy wtargnął w jej życie, prawda? Nie.Na bogów, nie.W ciągu lat dzielących tamten ranek od nocy, w której Odetta straciła obienogi, Jack Mort upuścił wiele przedmiotów i popchnął wiele osób.A potem znowu była Odetta.Za pierwszym razem zrzucił na nią cegłę.Za drugim zepchnął ją z peronu pod koła pociągu. I ja mam wykorzystać takiego człowieka!Wtedy pomyślał o Jake u, o tym popchnięciu, które wysłało chłopca do jegoświata, i wydało mu się, że słyszy śmiech człowieka w czerni.To go wykończyło.Roland zemdlał.249* * *Kiedy odzyskał przytomność, patrzył na równe kolumny liczb, maszerującena kartce zielonego papieru.Był to papier w kratkę, więc każda cyfra wyglądałajak więzień w celi.Pomyślał: Coś innego..Nie tylko śmiech Waltera.Coś.Plan?Nie, na bogów nic tak skomplikowanego czy rodzącego nadzieję.Przynajmniej jakiś pomysł.Przebłysk. Jak długo byłem nieprzytomny? przeraził się nagle. Kiedy przeszedłemprzez drzwi, była dziewiąta, może trochę wcześniej.Jak długo.?Wysunął się w przód.Jack Mort który teraz stał się kukiełką zależną od woli rewolwerowca podniósł wzrok i zobaczył, że wskazówki kosztownego kwarcowego zegarka najego biurku pokazują kwadrans po pierwszej. Bogowie, tak pózno! Aż tak pózno? A Eddie.Był taki zmęczony, nie mógłtak długo czuwać i.Rewolwerowiec odwrócił głowę Jacka.Drzwi wciąż tam były, lecz to, co zanimi ujrzał, było daleko gorsze, niż sobie wyobrażał.Z boku za drzwiami zobaczył dwa cienie wózka i ludzkiej istoty.Tylko żeta ludzka istota była kaleka i podpierała się rękoma, ponieważ obie jej nogi zostałyobcięte równie brutalnie i okrutnie jak palce Rolanda.Cień się poruszał.Roland natychmiast spowodował odwrócenie głowy Jacka Morta, z szybko-ścią atakującego węża. Ona nie może tu zajrzeć.Nie wcześniej, aż będę gotowy.Do tego czasu bę-dzie widziała jedynie tył głowy tego człowieka.Detta Walker i tak nie zobaczyłaby Jacka Morta, bo człowiek spoglądającyprzez drzwi widział tylko to, na co patrzył gospodarz.Twarz Morta dostrzegłaby,gdyby Jack popatrzył w lustro (chociaż mogłoby to mieć inne okropne konse-kwencje, związane z paradoksem i powtarzalnością), lecz nawet wtedy nie mia-łoby to znaczenia dla obu jej jazni, tak samo jak ich twarze nic nie mówiłybyJackowi Mortowi.Mimo że dwukrotnie połączeni byli tak straszliwą więzią, ni-gdy się nie widzieli.Rewolwerowiec nie chciał, żeby kobieta ujrzała twarz Władczyni.Przynajmniej jeszcze nie teraz.Przebłysk intuicji zaczął bardziej przypominać plan.Tylko że było już pózno kolor nieba za oknem świadczył, że jest trzecia popołudniu, a może nawet czwarta.250Ile zostało czasu, nim o zmroku przyjdą homarokoszmary i zakończą życieEddiego?Trzy godziny?Dwie?Mógł wrócić i spróbować ocalić Eddiego.Cóż, tego właśnie chciała Dettazastawiła pułapkę, jak obawiający się wilka wieśniacy poświęcają owieczkę, żebyzwabić go i zastrzelić z łuku.Powróciłby do swego schorowanego ciała, ale nie nadługo.Widział tylko jej cień, ponieważ leżała niedaleko drzwi, trzymając w dłonijeden z jego rewolwerów.W chwili gdy ciało Rolanda się poruszy, ona wystrzelii zakończy jego życie.Ta kobieta bała się go, więc przynajmniej umrze szybko.Natomiast Eddiego czeka śmierć w męczarniach.Wydawało mu się, że słyszy ochrypły chichot Delty Walker. Chcesz spróbo-wać, łajzo? Spróbuj mnie załatwić! Nie boisz się chyba kalekiej czarnej kobiety,co? Tylko jeden sposób mruknął ustami Jacka. Tylko jeden.Drzwi gabinetu otworzyły się i do środka zajrzał łysy mężczyzna w okularach Jak ci idzie z kontem Dorfmana? zapytał łysy. Kiepsko się czuję.Chyba zaszkodził mi lunch.Myślę, że pójdę do domu.Aysy się zaniepokoił. To pewnie wirus
[ Pobierz całość w formacie PDF ]