[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kawy? - Gunilla była zaskoczona.- Nigdy jeszcze nie piłam kawy.- Nie? Zatem najwyższy czas spróbować.Dziewczyna ze zdumieniem przyglądała się pisarzowi.Jego oczy, wyostrzone rysy, ba, caływygląd świadczył o tym, że zle spał tej nocy.Sprawiał wrażenie zdenerwowanego.Poprosił jedną ze służących we dworze, by przygotowała dwie filiżanki tajemniczegobrunatnego napoju, o którym Gunilla tak wiele słyszała, a nigdy go nie widziała.Kiedyparujące filiżanki już stały na wyszorowanym piachem stole w pokoiku za gabinetem, Arvzapytał:- Jakie są twoje plany na przyszłość, Gunillo? Tym razem chodzi mi o prawdziwe plany, nieo marzenia.Zmieszała się, musiała oderwać wzrok od pięknych ścian, pokrytych prawdziwymi tapetami!Starymi, co prawda i nieco wystrzępionymi po brzegach, ale, ach, z jakim pięknym wzorem! Iparapet pomalowany na biało.Jak tu ładnie! zachwycała się w duchu.- No cóż - odparła zadumana.- Nie wiem.Oczywiście przejmę kiedyś Knapahult, jestemprzecież jedynaczką.- I pewnie wyjdziesz za mąż?- Nie - zaprzeczyła szybko.- Za mąż nie wyjdę nigdy.- Dlaczego?- Bo to grzech.- Grzech? - zdziwił się Arv i zmarszczył brwi.- W małżeństwie nie ma przecież nicgrzesznego, zostało ustanowione przez Boga.Odwróciła głowę; nie mogła wyznać, że nie chce, by kiedykolwiek dotknął ją mężczyzna.Oto co przyniosły nauki Karla!34Arv bez trudu zorientował się, w czym rzecz.A więc wszystko będzie jeszcze trudniejsze!pomyślał.Wstał i zwrócony plecami do dziewczyny powiedział:- Gunillo, przez wiele lat byłem samotnym człowiekiem.Gdybyś zechciała zostać moją żoną,obiecuję, że będzie ci ze mną dobrze.Gunilla na przemian bladła i czerwieniała.Chyba pan pisarz nie mówi tego poważnie!- Nie! - jęknęła.- Ale dlaczego nie? Uważasz, że jestem za stary? Przypomnij sobie młodego Liljevalla, którypoślubił starą wdowę.Mogłaby być jego babką, a nikogo to nie zdziwiło!Zareagowała ostro:- Nie, nie mogę!- Wydawało mi się, że mnie lubisz, Gunillo.- Bo tak przecież jest! Tylko nie mogę.Nie, nie mam już sił.- Czy ktoś inny jest drogi twemu sercu?- O, nie, nikogo pod słońcem nie lubię bardziej niż was, panie.Ale to.to.Nerwowo wyłamywała palce.Arv czekał.- Nie mogę znieść tego.tego, co muszą robić ludzie, kiedy już są po ślubie.A więc zostało powiedziane.Pragnęła teraz umrzeć, zapaść się pod ziemię ze wstydu.Aledobry pan pisarz musiał się dowiedzieć, dlaczego odrzuciła jego życzliwą propozycję.Arv bardzo się zasmucił.Doskonale rozumiał, że to zachowanie rodziców wzbudziło w niejodrazę.A on tak bardzo pragnął mieć dzieci w miejsce tych, które utracił.Jak rozwiązać to w sposób najlepszy dla wszystkich? Zostawić ją w spokoju w Knapahult?Karl i Ebba z pewnością nie zmienią swego postępowania.%7łycie Gunilli będzie wiecznąudręką, aż dziewczyna w końcu załamie się i zostanie z niej ledwie cień człowieka.Ponowił próbę:- Drogie dziecko, czy nie będzie dla ciebie najlepiej, gdy uwolnisz się od cielesnych iduchowych cierpień, na które jesteś narażona? Wiesz, że ja nigdy bym cię nie uderzył.35Milczała.Arv dostrzegał ślady brutalnych palców na jej karku i w duchu pomstował na Karlaza napaść na bezbronne dziecko.- Wiem, że nie mogę - szepnęła.Arv westchnął.- Umówmy się więc tak: wyjdziesz za mnie, przeniesiesz się do mojego domu.Nie, nie,poczekaj, aż skończę mówić.a ja zostawię cię w spokoju aż do czasu, gdy dojrzejesz, by wpełni stać się moją żoną.Powoli uniosła głowę.Teraz, gdy światło padało na złotobrązową skórę, delikatnie jąprześwietlając, dziewczyna wyglądała przepięknie.Szybko dokończył:- Bo wiesz, chciałbym mieć kiedyś własne dzieci.Znów drgnęła.- Nie! Nie mogę się na to zgodzić! Byłoby to nieuczciwie wobec was, a niczym sobie na tonie zasłużyliście.Widać było, że zaraz wybuchnie płaczem.- Ale przecież mówimy o dalekiej przyszłości, Gunillo.Wiele razy jeszcze zdążysz zmienićzdanie.Najważniejsze, byś mogła odejść z domu.Myśl o tym, by wyrwać się z błędnego koła: nie słuchać już dziwacznych, złych słów ojca ożądzy cielesnej, a potem tego, jak sapie niby zwierzę wraz z matką, którą pózniej bił - byłaniezwykle kusząca.I jeszcze móc każdego dnia przebywać z dobrym panem Gripem.Byletylko nie.- Potrafię zająć się domem - powiedziała szybko.- Umiałabym ładnie posprzątać.- Wcale w to nie wątpię.- Nie mielibyście ze mną kłopotu.I moglibyśmy rozmawiać.- No właśnie! A więc?Odetchnęła.- To nie w porządku! Nie w porządku wobec was!- Czas to pokaże.A czy ty sama nie chcesz mieć dzieci?36Popatrzyła na niego nieśmiało, jakby go oceniając.Jak gdyby nie była pewna, czy chce miećdzieci właśnie z nim! Po chwili Arv przyznał jednak, że nie powinien myśleć o sobie aż takkrytycznie.Dziewczyna była po prostu do szaleństwa przerażona, wpędzona przez ojca, amoże i przez matkę, w ślepą uliczkę i w dodatku.tak, i przez niego samego, przez to, coteraz powiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]