[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roza już go takim widywała, nigdy to jednak nie miałoznaczenia.Teraz chyba też nie.Wiedziała, że Jeremy jestczarujący.I urodziwy, przyjemnie było na niego patrzeć.Dobrzebyło być blisko niego, cieszyć się tym jego wdziękiem iuśmiechami, jego chłopięcym zachowaniem.Czasami Jeremyświadomie to wykorzystywał do swoich celów.Ale najbardziejurodziwy był w chwilach, kiedy sam o tym nie wiedział, kiedy topo prostu się działo.Tak jak teraz.- W Melbourne on będzie mieć do mnie bliżej -zastrzegła.- Ibędę tam o wiele mniej chroniona.Będę sama.Tutaj mam ciebie.I innych.-Nie możesz być powodem tego, że oni naruszą prawo - rzekłJeremy z naciskiem.- Nigdy nie wolno ci do tego dopuścić,Rosie.Nigdy nie możesz pozwolić, by ponieśli dla ciebie takąofiarę!Roza musiała się roześmiać, słysząc, z jaką stanowczościąJeremy wypowiada te słowa, ale była w jej śmiechu równieżniepewność.Po prostu nie wiedziała, czy z tego, o czymrozmawiają, można się śmiać.57- Zobaczymy, co będzie dalej - rzekł wreszcie Jeremy.- Nadalbędę tutaj sypiał.I nadal będziemy prowadzić naszą grę.- Umilkłna chwilę, ale zaraz kąciki jego ust się poruszyły.- Mam nadzieję,że nie sprawiłem ci bólu, prawda? Pocałunek cię nie zabolał?- Nie.-Musimy chyba to kontynuować.Bo wiesz, wiarygodność.- Wiarygodność - powtórzyła Roza.-A ja będę im opowiadał, że muszę znalezć tyle złota, bymmógł zbudować dla ciebie dom, kiedy się pobierzemy.-Ja mam pieniądze.-Ale ja chciałbym dać ci dom, skarbie - uśmiechnął sięJeremy.- Tacy są mężczyzni z rodu Jordanów.Trochęstaroświeccy, trochę niezdarni jeśli chodzi o formy.Ale tomężczyzna jest żywicielem rodziny.A on, Summer, może poprostu zniknie -zakończył Jeremy, udając większy spokój niżodczuwał.- Powinniśmy zakładać, że od czasu do czasu będzienas obserwował.Poza tym musi się dowiedzieć, że nie sypiaszsama.-1 myślisz, że wtedy sam się wycofa? - spytała Roza.- Agdyby próbował zrobić ci krzywdę?- Tego nie możemy przewidzieć - odparł Jeremy, który chętnybył podjąć ryzyko.Przez chwilę milczeli.- Złoto! - dotarł do nich krzyk Nicka.- Blix, ty diable, znowuznalazłeś złoto!58Rozdział 5- Wyciąłem kwadrat w darni - powiedział, a mówił z dziwnymu niego spokojem.I ręce mu już chyba tak bardzo nie drżały.-Postarałem się, żeby brzegi były równej długości.Wbiłemszpadel na całą głębokość.Mężczyzni spoglądali w dół na własne narzędzia.Mierzylidługość ostrza szpadla Blixa.Było takie samo jak ich.Widocznienie na długości to polega.- No i potem napełniłem miskę niemal po brzegi, nawet niespoglądając w dół - ciągnął dalej Blix.Myślałem, że nie bardzojest na co patrzeć.Potem zaniosłem miskę do strumienia, żebypłukać.Zaczerpnąłem wody i kilka razy poruszyłem miską.Apotem uważnie przyjrzałem się zawartości.Och! Co za radość!Oniemiałem.Bo to, jak widzicie, jest złoto! Jeszcze raz mi się toprzytrafiło!-Co najmniej dziesięć ziarenek złota - stwierdził Nick ponuro.- Kusi mnie, żeby wbić szpadel w to miejsce, w którym tykopałeś, bracie.Tylko po to, by poczuć tó samo.- To nie będzie to samo - uznał Shane.- Musisz znalezć własnemiejsce.Musisz wykopać swoje.-Uśmiechał się w imieniuBlixa: -1 złotych ziarenek jest dwanaście, policzyliśmy je.To uratowało wspólnotę.To uratowało Blixa.59To uczyniło mężczyzn wielkodusznymi.Patrzyli przez palcena to, że Jeremy i Roza jawnie przeżywają coś, do czego oni niemają dostępu.Przyjmowali to i uznawali.Tego dnia ich szczęście się odwróciło.Drugim, który znalazł złoto, był Matt.Blix ledwo zdążyłwypłukać do czysta swoje, gdy chłopiec wrzasnął radośnie.Wszyscy stłoczyli się wokół niego, a Jeremy poczuł ciepło wsercu.Cieszył się w imieniu chłopca.To było dla niego noweuczucie.Nie wiedział, że można się tak cieszyć w czyimśimieniu.Nie wierzył, by syn innego mężczyzny, obce dziecko,mogło wzbudzać w nim takie ojcowskie ciepło.Policzki Mattapłonęły z przejęcia.Ciemne oczy mrużyły się, kiedy spoglądał domiski i wtedy Roza doznała skurczu serca.Tak bardzo przypo-minał swojego ojca.Ale uśmiech odziedziczył po Raissie.Otwarty, szeroki, niepowściągliwy jak uśmiechy Mattiasa.- Czy teraz jesteś bogaty? - zastanawiała się Lily, najbardziejuradowana ze wszystkich, choć trochę mu zazdrościła.Toniesprawiedliwe, że Matt znalazł złoto jako pierwszy.Niewątpiła, że ona też coś znajdzie, ale to niesprawiedliwe, żeMatto-wi trafiło się to przed nią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]