[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A luba rzekła: Luby,Nie boję się, o nie!Już wszystko rozważyłam,W tobie jest szczęście me.30A gdy pomyślę szczerze,To właśnie tego chcę. Wejdz zatem w imię Boże,Wejdz i uściskaj mnie.Pan w niebieskim fraku i dama o bardzo wydatnym biuście, wymalowani po obu stronachdrzwi, zapraszali się nawzajem do domku, zgodnie z zapowiedzią wiersza.Weronka natomiast darowała Salemu serce, na którego jednej stronie przyklejona byłakarteczka ze słowami:Słodki migdałek tkwi w sercu tym,Lecz słodsza miłość jest w sercu mym!Gdy zjesz to serduszko, zapamiętaj sobie,Ze miłość moja skończy się aż w grobie.Czytali z zapałem te piernikowe gadki; były to dla nich najpiękniejsze i najbardziejwzruszające ze wszystkich rymowanych i drukowanych słów na świecie.Uważali, że zostałyułożone specjalnie dla nich i że jedynie do nich się odnoszą. Ach westchnęła Weronka darowałeś mi dom.Ja tobie także darowałam dom, i todom prawdziwy; bo serce nasze jest teraz naszym domem, w którym żyjemy i jak ślimakinosimy z sobą.Innego domu nie mamy. Jesteśmy więc dwoma ślimakami, a każdy nosi domek drugiego powiedział Sali, zaśWeronka rzekła: Nie wolno się nam rozstawać, każde zawsze musi być w pobliżu swego domu.Nie wiedzieli, że rozmawiając w ten sposób robili takie same uwagi, jakie można byłowyczytać na rozmaicie ukształtowanych piernikach; studiowali w dalszym ciągu tę prostąliteraturę miłosną wyłożoną na straganach i zdobiącą różne małe i duże serduszka.Wszystkowydawało się im piękne i niezwykle dla nich stosowne; gdy Weronka przeczytała napozłacanym serduszku, ozdobionym jakby strunami liry, słowa:Jak cytra zagra moje serce,Poruszysz struny gra goręcej.zdawało się jej, że słyszy muzykę własnego serca.Znajdowała się tu również podobiznaNapoleona, pod którą widniała następująca sentencja miłosna:Napoleon heros wielki,Miecz ze stali, serce miękkie.Miłość ma choć z płatków róży,Jak stal wszystkie przetrwa burze.Oboje, choć zagłębieni w czytaniu, znalezli jednak chwilę, by po kryjomu poczynićzakupy; Sali nabył dla Weronki pozłacany pierścionek z zielonym szkiełkiem, Weronka zaśkupiła dla niego pierścionek z czarnego rogu kozicy, z wprawioną weń złotą niezapominajką.Widocznie oboje myśleli o tym, by w chwili rozstania obdarzyć się nawzajem tymiskromnymi upominkami.Pogrążeni w tych sprawach, zapomnieli o wszystkim i niezauważyli, jak stopniowo utworzył się dokoła nich krąg ludzi przyglądających się im31uważnie i ciekawie.Znalazło się tu bowiem sporo młodych chłopców i dziewcząt z ich wsi,którzy ich poznali, i teraz, stojąc w pewnej odległości, ze zdziwieniem spoglądali nawystrojoną parę.Ta jednak, oddana swoim podniosłym uczuciom, zdawała się nie dostrzegaćotaczającego ją świata. Ojej, spójrzcie! mówiono. Toż to przecież Weronka Marti i ten Sali z miasta, jakośsię z sobą spotkali i połączyli.I spójrzcie tylko, co za czułość i przyjazń, no, no, do czego teżto doprowadzi?Zdumienie wieśniaków było dziwaczną mieszaniną współczucia dla cudzej niedoli,pogardy dla upadku i nędzy rodziców oraz zawiści na widok szczęścia i harmonii młodejpary; Weronka i Sali byli bowiem w sobie rozkochani w sposób niezwykły i nieomalwzniosły, w bezbrzeżnym zaś oddaniu i zapomnieniu o świecie wydawali się nieokrzesanejgromadzie równie obcy jak w ubóstwie i opuszczeniu.Gdy się nareszcie ocknęli i rozejrzelidokoła, spostrzegli, że ze wszystkich stron otaczają ich twarze gapiów; nikt się z nimi nieprzywitał i oni także nie wiedzieli, czy mają się z kimś witać, czy nie; to uczucie obcości iniechęci nie było umyślne, lecz z obu stron wynikało raczej z zakłopotania.Weronce zrobiło się gorąco i przykro, bladła i rumieniła się na przemian, lecz Sali ujął jąza rękę i wyprowadził z kręgu otaczających
[ Pobierz całość w formacie PDF ]