[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byliśmy w Oxnard, żeby zrobić nalot na taką krajalnic.Poczekaj.Znajdęci go.Czekała, zauważyła, że jej oddech stał się teraz płytki.Wy- dawało jejsię, że czeka tak bardzo długo.Kiedy zaczęła się już bać, po tamtej stro-nie odezwał się głęboki głos: Powiedz mi wszystko, co wiesz.Odchrząknęła. Wiem, że w ubiegły piątek ścigał ją camry.Wiem, że się rozbił,spadając ze zbocza.Wiem, że włamano się jej do domu.Znalazłam jakieśrysy na szybie.Wydało mi się, że coś się tu nie zgadza. Dlatego chciałaś ze mną rozmawiać?Zaschło jej w gardle. Nie wiem, jak mam to powiedzieć. Wykrztuś to wreszcie.Odchrząknęła jeszcze raz. U mnie w wydziale jest taki dziwny facet, poruczniku. Powiedz mi o nim. Dobra, nazwisko tego Ricka Bedermana przewija się parę razy w jejnotesie. A co powiesz o jego partnerze, Timie Watersie? : Też dosyć dziwny.Ale w jej notatkach nie ma tego nazwiska. Wspominała mi też o takim dzieciaku, z którym chodziła na akade-mię, Andym Lopezie.Co o nim wiesz? To palant, ale nie wydaje mi się, żeby był niebezpieczny.Jego na-zwiska też nie wymienia. Zcięła się z sierżantem. Z Clarkiem Tropperem.Jego nazwisko zapisała parę razy.Myślę,że sobie z niego pokpiwa. Niekoniecznie.Masz jakieś telefony do tych prostaków? Mogę je podać na poczekaniu.Zadzwonię w pańskim imieniu, jeślipan chce.414RLT Nie, to ja zadzwonię.Daj mi te numery. Panie poruczniku, może lepiej ja zadzwonię do Bedermana.Alezrobię, jak pan woli.Miała rację. Myślisz, że ten Bederman mógłby ją zranić? spytał Decker. Taa, jeśli go rozwścieczy.Oni wszyscy mają swoje szusy.Deckerpowiedział, że odezwie się za moment. Ta Marx.Czy można jej ufać? spytał Olivera.Oliver pomyślał długo i głęboko. Dupa ją swędzi.Zgryzliwa, suka, nachalna.Ale nigdy nie pamiętam,żeby była nieuczciwa.Czego ona chce? Chce zadzwonić do Bedermana i go wybadać.Jeśli jest szczera, todobry pomysł, ponieważ nie będzie taki podejrzliwy.Ale gdyby wpędziłanas w kłopoty, byłby to zły pomysł. Jeśli wpędzi nas w kłopoty na polecenie Bedermana, to on już wie otym telefonie, Deck. Oliver przygładził ręką swe gęste, tłuste włosy. Marx nie jest może największym orłem, ale dałbym jej szansę.Ponie-waż w tej chwili sytuacja układa się tak, że wszystko bardziej zależy odniej niż od nas.Decker miał nadzieję, że Oliver się nie myli.Powiedział Marx do słu-chawki: Dobra.Ty bierzesz Bedermana, Watersa i Lopeza.Są równi ci rangą.Trapper to sierżant.Zwracając się do niego, jesteś niższa rangą.Ja jestemporucznikiem, więc stoję nad nim.Wezmę Troppera. To chyba rozsądne. Hayley znów chrząknęła. Po- ruczniku,nie wiem, jak mam to panu powiedzieć, ale.umieściłam w wozie Cindylokalizator. Co zrobiłaś? Wstawiłam lokalizator do Saturna Cindy.Bardzo się tym przejęłam,jak ten facet w camry ganiał Cindy przez góry.Kiedy zaczynałam pracęna ostro, jakiś mądrala z wydziału zrobił coś takiego, że wóz mi się po-psuł na środku pustyni.Postanowiłam więc zrobić wszystko, by coś po-dobnego nie mogło się przytrafić innej kobiecie-żółtodziobowi.Wiem, żeRLTmoże to głupie, co mówię.Ale Bóg mi świadkiem, lubię pańską córkę.Z oczu popłynęły jej łzy. Strasznie bym się czuła, gdyby jej się cośprzytrafiło. Pociągnęła nosem, usiłując opanować szloch. Czy chcepan, żebym go uruchomiła? Cholera, tak, uruchom go!Skrzywiła się z powodu jego agresywnego tonu. Dobrze, poruczniku.Tak zrobię.Urządzenie jest u mnie w domu.Zapiętnaście minut tam będę.Oddzwonię do pana, jak tylko złapię sygnał.A potem zabiorę się do Bedermana.Byłoby mi głupio, gdyby coś się sta-ło. Mnie też. Decker podał jej sześć numerów telefonu. Dzwoń naktórykolwiek z nich, jeśli coś usłyszysz, niezależnie od tego, jak głupiemogłoby ci się to wydawać. Dobrze, poruczniku.Decker odwiesił słuchawkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]