[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Corran uniósł brwi.- Naprawdę? - Popatrzył na Cilghal i dodał: - Nie wiem, Mistrzyni Cilghal.MistrzowieSolusar są zajęci przeprowadzaniem próbnej ewakuacji.Myślisz, że powinniśmy im przeszkadzać?Cilghal zastanowiła się chwilę, a w końcu pokręciła głową.- W obecnej sytuacji nie.Chyba wszyscy wiemy, kto powinien być tymczasowymprzywódcą.Corran pokiwał głową.- Zgadzam się.Saba czekała, aż wymienią imię, ale oni tylko na nią patrzyli, aż poczuła nieprzyjemneściskanie w obu żołądkach.- Nie - powiedziała.- To niesstossowne.Ona nie może zająć miejssca długoogoniasstego,którego zabiła.- Obawiam się, że nie masz wyjścia - odparła Cilghal.- Będziemy potrzebowali wojownikana czele Zakonu, a ja nim nie jestem.- A ja mam w sobie zbyt dużo gniewu i żądzy zemsty - dodał Corran.- Jeśli to ja stanę naczele, sprowadzę nas wszystkich na Ciemną Stronę.Saba pokręciła z uporem głową.- To nie jesst właściwe.- Ale konieczne - wyjaśniła Cilghal.- Ty to zaczęłaś, Sabo.To ciebie Daala się boi.Musiszto zrobić.Dla dobra Zakonu.Saba spuściła głowę.Miała nadzieję, że zdoła uniknąć tego brzemienia, że nie zostaniewyniesiona na to stanowisko przez własny błąd.Jednak Moc nie była tak pobłażliwa.Każdy czynstanowił ogniwo w ciągu przyczynowo-skutkowym i naiwnością było sądzić, że uda się jej uniknąćkonsekwencji decyzji, jaką podjęła w hangarze: że może zabić Jedi i nie znalezć się na granicypomiędzy Jasną a Ciemną Stroną.- Sabo, musisz się zgodzić - nalegał Corran.- Resztą zajmiemy się, kiedy już będzie powszystkim, kiedy Zakon będzie bezpieczny, a Sithowie pokonani.-.i kiedy nie będzie już Daali - dokończyła Saba.Wskazała na fotel w szczycie kręgu.-Ona zgodzi się na to do czassu, aż Wielki Mistrz Sskywalker zasiądzie znów w tym fotelu.Alekiedy już się to sstanie, ona ma zosstać osądzona.Corran pokiwał głową.- Zgoda.A teraz powiedz nam, co zrobić, żeby Coruscant nie zamieniło się w pole bitwy.Saba popatrzyła na niego.- Jest na to tylko jeden ssposób, Mistrzu Horn - powiedziała.- Musimy ussunąć Daalę zesstanowisska.ROZDZIAA 32Trzy promy klasy Kondo od półgodziny podążały śladami smug kondensacyjnych, napróżno szukając wyspy położonej niemal dokładnie pod nimi.Tymczasem niewielka grupkawojowników Sithów, która znajdowała się w wiosce, szukając Abeloth, miała naprzeciw siebiesześciokrotnie liczniejsze siły Fallanassich.Sarasu Taalon był tak słaby, że słaniał się na nogach i zkażdą chwilą wyglądał coraz gorzej.Dlaczego zatem Arcylord wciąż wierzył, że panuje nadsytuacją? - Luke nie mógł tego pojąć.- A więc Abeloth zwróciła się do Fallanassich z prośbą o ochronę.Mam uwierzyć, że niemasz pojęcia dlaczego? - spytał Taalon.Arcylord stał na środku pokrytego mchem kręgu, który kiedyś był kamiennym dziedzińcem.Naprzeciw niego, niemal na wyciągnięcie miecza świetlnego, unosiła się w powietrzu kobieta zeskrzyżowanymi nogami.Wyglądała jak Akanah, jednak Luke zaczął się obawiać, że jest to raczejich cel, Abeloth.Przemiana mogła być zwykłą iluzją, mogła być też wynikiem replikacji lub nawetfaktycznym przeniesieniem ducha i umysłu.Luke tego nie wiedział.Był pewien tylko jednego: jeślichce na dobre zniszczyć Abeloth, musi odkryć, która z tych ewentualności tutaj występuje.- Tego nie mówiłam - odparła Akanah, zwracając się do Taalona.- Powiedziałam tylko, żenie wiemy, kim ona jest.W zmęczonych oczach Taalona błysnął gniew.- Twoje odpowiedzi może i są szczere, ale niczego nie ujawniają.- Podszedł bliżej, Akanahzaś się cofnęła.- Nudzą mnie te gierki.Kobieta rozłożyła ręce w geście bezradności.- Nie zapraszaliśmy was tu.Nie widzę powodu, żeby przejmować się twoimsamopoczuciem.- Może zatem Miecz Khai powinien dać ci powód.Taalon skinął na Khaia, który zdjął już nieporęczny kombinezon ochronny i miał na sobiezwykłe ciemne szaty.Arcylord wyjaśnił, że ropna ospa to tylko sztuczka Fallanassich.Nerwowezachowanie Khaia - i pozostałych Sithów, którzy zamienili kombinezony na tradycyjne szaty -zdradzał jednak, że dla nich to akt wiary, a nie wyraz wewnętrznego przekonania.IluzjaFallanassich wciąż oddziaływała na ich umysły, wzbudzając w nich przekonanie, że są chorzy,wbrew zapewnieniom Taalona.Khai wyciągnął rękę w kierunku obwodu kręgu, gdzie stały dziesiątki Fallanassich,obserwując konfrontację, a siwowłosa kobieta, którą Taalon niedawno uderzył, zaczęła się zbliżać,powłócząc nogami i pozostawiając bruzdy w mchu.Zaniepokojony Luke przesunął rękę w kierunkuzwisającego u pasa miecza świetlnego.Odsunął się od Taalona i Khaia, żeby zyskać pole manewru,i poczuł szturchnięcie Mocy od brzegu kręgu.Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył swojego syna.Stał z jedną ręką na mieczu świetlnym, wpozycji pozwalającej mu mieć na oku zarówno Luke a, jak i Vestarę.Dziewczyna wyglądała narównie czujną.Ustawiła się w bezpiecznej odległości, w identycznej pozie jak Ben.Oboje, i młodyJedi, i Sithanka, widzieli już dużo przemocy i śmierci w swoim krótkim życiu, Luke ubolewałjednak, że będą świadkami tego, co miało wkrótce nastąpić.Wiedział, że bitwa - jeśli można użyćtego słowa - przypominać będzie raczej rzez niż walkę, i istniało spore prawdopodobieństwo, żepolegną w niej obaj ich ojcowie.Luke dałby wszystko, żeby oszczędzić im tego widoku, jednakpewne rzeczy przekraczały możliwości nawet Wielkiego Mistrza Jedi.Luke skupił się ponownie na tym, co działo się wewnątrz kręgu.Gavar Khai trzymał przedsobą starszą kobietę - Eliyę - przy użyciu Mocy.Policzek, w który uderzył ją wcześniej Taalon, byłspuchnięty i siny, a szczęka najwyrazniej złamana.Kiedy jednak Khai przycisnął niezapalonymiecz świetlny do jej uda, kobieta nie okazała strachu.Luke zrobił krok naprzód.- To nic nie da - powiedział.- Jeśli sądzicie, że Fallanassich da się zastraszyć.- Ta sprawa ciebie nie dotyczy, Jedi - wtrąciła Eliya.- Wyrządziłeś nam już wystarczającodużo złego.Taalon uśmiechnął się, podziwiając jej odwagę, po czym zwrócił się do Akanah.- Powiesz mi zaraz, dlaczego Abeloth zwróciła się do Fallanassich, żeby zapewnili jejochronę - zażądał - albo ta starucha zapłaci za twój upór.- Nic mu nie mów, pani - powiedziała Eliya, przenosząc wzrok z Luke a na Akanah.- Tewęgorze ściekowe nie zasługują na twoje.- To akurat mogę mu powiedzieć, siostro.- Akanah nie odrywała wzroku od Taalona.-Abeloth powróciła do Fallanassich, ponieważ sama jest Fallanassi.- Co? - wyrwało się Benowi.- Jak to możliwe? Abeloth była uwięziona w Otchłani przezdwadzieścia pięć tysięcy lat!Akanah zerknęła w jego kierunku.- Fallanassi są znacznie starsi, Benie Skywalker - powiedziała.- Starsi niż Jedi, starsi niżSithowie, starzy jak cała cywilizacja.Taalon zmrużył oczy, obejrzał się na Luke a i uniósł pytająco brwi.- Czy to możliwe?- Chyba tak - odparł Luke z nadzieją, że Taalon zrezygnuje z torturowania Eliyi, jeśliAkanah, czy też Abeloth, zechce ujawnić jakąś część historii Fallanassich, żeby ocalić Eliyę, to byćmoże zdradzi im coś jeszcze: kryjówkę Abeloth
[ Pobierz całość w formacie PDF ]