[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wszystko się tak odwleka - rzekł.- Chciałbym, żeby ten proces sądowy wreszcie sięrozpoczął.- Gdy tylko będzie to możliwe - odrzekł cicho Campeggio.- Lecz pragnę zaznaczyć,że gdyby się dało ułożyć sprawy bez zbytniego rozgłosu, jego świątobliwość byłby radwielce.- Nie dbam o to, jak to się stanie, byle zostały ułożone - odrzekł król.- Jego świątobliwość prosi waszą królewską mość, by zechciał rozważyć, jak przyjmąrozwód poddani.Wolsey ujrzał niebezpieczny błysk w królewskich oczach.Wtrącił szybko:- Ojciec święty nie potrzebuje prosić o to naszego miłościwego pana.Jego największątroską jest pomyślność poddanych i to dla ich dobra pragnie uwolnić się od obecnego związkumałżeńskiego, który nie okazał się owocny.Henryk spojrzał, pełen wdzięczności, na swego kanclerza.- Mam zatem, jak mniemam, możliwe do przyjęcia rozwiązanie.Ojciec święty zbadadyspensę udzieloną przez wego poprzednika, Juliusza II, i poprawiwszy ją da nową, której niebędzie wątpliwości, że małżeństwo Henryka Tudora i Katarzyny Aragońskiej jest ważne.Wolsey bał się spojrzeć na króla, wiedział, że może on nie pohamować swejwściekłości.- A więc trzy miesiące czekałem, by to usłyszeć - wybuchnął gniewem Henryk.-Walczyłem ż moim sumieniem, które mówi mi: Nigdy, nigdy nie znajdziesz łaski w oczachBoga, póki żyjesz z kobietą, która w Jego oczach nie jest twoją żoną.- Wasza królewska mość wie, jak się zdaje, więcej na ten temat niż jakikolwiek teolog- odrzekł Campeggio z nikłym uśmiechem.- Tak - zagrzmiał Henryk.- I chcę od was, przewielebny panie, tylko jednego: decyzji,czy małżeństwo moje jest ważne, czy nieważne.Campeggio, nie pozbawiony poczucia humoru, mruknął:- Wnioskuję, że wasza królewska mość pragnie decyzji, że małżeństwo jest nieważne.- Miłościwy pan cierpiał wielce z powodu niezdecydowania - dorzucił Wolsey.- Niezdecydowania innych - odparł Campeggio.- Sądzę, że w jego duszy nie maniepewności.Jego świątobliwość pragnie gorąco polubownego rozwiązania tej przykrejsprawy.Moim pierwszym obowiązkiem będzie zobaczyć się z królową i poddać jej myśl, bysię usunęła do klasztoru.Jeżeli to uczyni, rezygnując z małżeństwa, ojciec święty bez zwłokiogłosi je za niebyłe.Byłaby to jej decyzja i nikt nie miałby powodu do narzekań.Gniew Henryka zelżał nieco.Gdyby Katarzyna okazała się rozsądna, jak łatwomogłaby się zakończyć ta sprawa! Co za życie wiedzie poza murami klasztornymi, by niemogła się zdobyć na to małe poświęcenie? W klasztorze mogłaby żyć prawie tak samo, jakżyje teraz.To chyba nie za wielkie żądanie.- Trzeba jej powiedzieć - rzekł - że jeśli się usunie do klasztoru, jej córka nie ucierpina tym, lecz będzie następna w sukcesji do tronu po moich prawowitych męskich potomkach.Widzicie, wielebny panie, że gotów jestem postąpić rozsądnie.Proszę jedynie, by odeszłaspokojnie do klasztoru.- Przedstawię jej to - odrzekł Campeggio.- Jedynie takie rozwiązanie zadowoliłobyojca świętego.Jeśli królowa odmówi.- Dlaczego miałaby odmówić? - spytał Henryk.- Co na tym straci? Otrzyma takiesame wygody w klasztorze, jakie ma poza jego murami.- Zmuszona będzie do życia w celibacie.- Żyje tak od wielu miesięcy - wykrzyknął król.- Przez cały ten czas nie dzieliłem znią łoża.I nigdy już nie będę dzielił.- Chyba że jego świątobliwość stwierdzi, że małżeństwo wasze jest ważne - szepnąłzłośliwie Campeggio.Króla porwał taki gniew, że zapomniał o ostrożności.- Nigdy! Nigdy! Nigdy! - krzyknął.Campeggio lekko się uśmiechnął.- Widzę, że nawet anioł zesłany z nieba nie nakłoniłby was, miłościwy panie, douczynienia tego, czego postanowiliście nie czynić.Katarzyna przyjęła obu kardynałów w swoich apartamentach.Campeggio rozpocząłrozmowę mówiąc, że przybył, by doradzić jej usunięcie się do klasztoru.Wolsey dostrzegłzaciśnięte wargi królowej i wiedział już, że nie ulegnie ona bez walki.- Nie zamierzam usuwać się do klasztoru - odpowiedziała kardynałowi.- Może jest poświęceniem to, o co prosimy was, miłościwa pani, lecz dzięki temurozwiąże się sprawa, która wielu ludzi zasmuca.- Zasmuca? - powtórzyła z naciskiem.- Kogo może asmucać bardziej niż mnie?- Czy pamiętacie, miłościwa pani, jak było w wypadku.udwika XII? Jego małżonkaschroniła się w klasztorze, łając mu możność powtórnego ożenku.- Nie zamierzam naśladować innych.Każda sprawa est inna.Jestem małżonką króla inikt nie wmówi we mnie, e tak nie jest.- Czy rozumiecie, miłościwa pani, że jeśli nie spełnicie ej prośby, sprawa tarozpatrzona zostanie przez sąd? - ¡pytał Wolsey.- Rozumiem, przewielebny kardynale.- Gdybyście zechcieli posłuchać mojej rady.- zaczął Wolsey.- Waszej rady? Zawsze ubolewałam nad waszym niecnym życiem i wiem dobrze, żegdy nienawidzicie, gorsi jesteście od skorpiona.Nienawidzicie mego siostrzeńca, bo nieuczynił was papieżem.Na mnie, jako na jego ciotkę, przelaliście też swą nienawiść i jadowitązłośliwość.I mniemacie, że usłucham waszej rady?Wolsey obrócił się do Campeggia, a wyraz jego twarzy mówił: Widzicie, że mamy doczynienia z rozhisteryzowaną kobietą.- Miłościwa królowo - wtrącił Campeggio - chciałbym zwrócić waszą uwagę, że jeślizezwolicie, by sprawa ta była sądzona jawnie, może się to przeciwko wam obrócić, a w takimwypadku wasze dobre imię dozna dużego uszczerbku.- Cieszyłabym się, gdybym była sądzona jawnie - odrzekła Katarzyna.- Nie boję sięprawdy.Nadzieje Campeggia na szybkie spełnienie powierzonego mu zadania topniały.Królpostanowił zdecydowanie rozwieść się z królową, a ona jest na swój sposób równie jak onuparta.Nie tracił jeszcze nadziei, że skłoni ją do zamknięcia się w klasztorze.Sądził, żeudałoby mu się to, gdyby ją zdołał przekonać do wyznania, że małżeństwo z Arturem zostałospełnione.Jest pobożną kobietą i nie skłamie na spowiedzi, choć dla dobra córki mogłaby touczynić poza konfesjonałem.Spytał więc:- Czy chcielibyście wyspowiadać się przede mną, miłościwa pani?Nie wahała się ani chwili.- Uczyniłabym to z radością.Wolsey oznajmił natychmiast:- Oddalę się.Spiesznie podążył do króla, by powiadomić go o przebiegu rozmowy.A Campeggio zKatarzyną przeszli do prywatnej komnaty królowej, by mogła się tam wyspowiadać.Kiedy uklękła, legat rzymski zadał decydujące pytanie:- Byliście, pani, przez pół roku małżonką księcia Artura.Czy nigdy w tym czasie niedzieliliście z nim łoża?- Dzieliłam - odrzekła Katarzyna.- Czy często?- Spaliśmy razem w ciągu tych sześciu miesięcy tylko siedem nocy.- I powiecie mi, że ani razu w ciągu tych siedmiu nocy.- Zawsze opuszczał mnie nietkniętą.jako dziewicę - przerwała.- Czy przysięgniecie na Trójcę Świętą, że tak było?- Przysięgam - wyrzekła uroczyście Katarzyna.Westchnął, wiedząc, że powiedziała prawdę.Dokuczała mu podagra i tęsknił dospokoju w ciemnej komnacie.Rozumiał teraz, że sprawy nie rozwiąże się łatwo; nie trzeba sięz niczym spieszyć, zdecydował.Sytuacja w Europie jest niepewna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]