[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozostawiony sam sobie żywił się chipsami, ciastkami i spaghetti z puszki byłam tego pewna. Obiecuję, że przez weekend będę dla ciebie gotować.Wszystkie posiłki. W fartuszku? zapytał. Pewnie, w fartuszku. Mhm& moja ptaszyna w samym fartuszku.Samym fartuszku? Znów się roześmiałam i pokręciłam głową.Rozmawialiśmy o mojej pracy.Zapytałam go o pogodę.Omijaliśmy temat pozwu, pieniędzy Matta iDotknięcia Nocy.Postanowiłam też nie wspominać o Aaronie Snowie i jego internetowej gazecie SamaPrawda.Może Matt już o tym wiedział.W domku był modem, ale nie używaliśmy internetu dokomunikacji.Zdaniem Matta byłoby to zbyt łatwo wyśledzić.W końcu około drugiej wstałam z łóżka i zgasiłam świece. Jakieś plany na wieczór? Matt silił się na wesołość. Nie, żadnych.Może pójdę na jogę.O dziewiętnastej są zajęcia. Nie zapomnij swojej ptaszyniej maty.Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i rozmasowałam kark. Jasne, nie mogę zapomnieć maty.Nie wiem jeszcze, czy pójdę. Pójdz.Poczujesz się lepiej.Stanęłam przy oknie z ręką na zasłonie. Skąd wiesz, że nie czuję się dobrze? Wiem, Hannah.Znam cię tak dobrze, jak siebie samego. A czemu ja ciebie tak nie znam?Przypomniałam sobie jak goście na uroczystości opowiadali o Matcie.O tym, jak Nate mówił o wierzeMatta.Pomyślałam nawet o śmiechu, jaki słyszałam, kryjąc się w piwnicy Nate a, zupełnie jakby śmianosię ze mnie, że jestem obca.Nie znam tajemnicy mężczyzny, którego kocham. Znasz Hannah.Znasz mnie.Nie żegnajmy się.Powiedzmy sobie do zobaczenia. Do zobaczenia powiedziałam. Już niedługo.Kocham cię, Hannah.Matt pierwszy się rozłączył.Rzuciłam komórkę na łóżko, ale natychmiast ją podniosłam i schowałamdo sejfu w szafie.Nie zostawiaj jej na wierzchu zwrócił się do mnie Matt tego dnia, gdy przyniósł dwie komórki nakartę. Karty też trzymaj w sejfie.Nikt nie może tego zobaczyć.Nie możemy ich używać bez przerwy.Nie możemy rozmawiać codziennie.To zbyt niebezpieczne.Skąd on o tym wszystkim wiedział?Czasami nachodziła mnie refleksja, że Matt już wcześniej rozważał zniknięcie.Przebrałam się w spodnie do jogi i koszulkę.Postawiłam przy drzwiach butelkę z wodą i matę do jogi.Muzyka.Potrzebowałam muzyki albojakiegoś filmu.Potrzebowałam hałasu, który by mnie zajął to mi o czymś przypomniało.Rozpakowałam i uruchomiłam laptop.Usiadłam po turecku na łóżku, czekając, aż uruchomią sięiTunes.A potem, z uśmiechem na ustach, wykasowałam ze swojej biblioteczki wszystkie piosenkiGoldengrove.Pa, pa, Secie Sky, pomyślałam.Nie sądziłam, bym go jeszcze miała zobaczyć, i nie podobał mi się zamęt, jaki wywoływała we mniejego obecność.Kochałam Matta.I to Matta pragnęłam.Nie potrzebowałam niczego od jegociemnowłosego, cynicznego brata.===LUIgTCVLIA5tAm9PfU99SXtJaQhvAWQXZAFeHnEEcBxzHHdZOlU414.MattHannah siedziała na naszym łóżku, odchylona ode mnie.Jej ramiona drżały od cichego łkania.W pokojubyło ciemno, a ja z ledwością dostrzegałem jej srebrzystą koszulkę. Hannah? Podszedłem do niej. Kochanie, czemu płaczesz? Tęsknię za tobą wyszeptała. Ptaszyno, przecież jestem tutaj. Nieprawda.Nie chcesz tu być.Coś się we mnie skurczyło.Ja nie chciałem być z Hannah? To ty nie chcesz ze mną uciec powiedziałem. Nie chcesz opuścić Denver& i swojego życia.Tynie chcesz być ze mną. Matt& tęsknię za tobą.Gdzie jesteś?Z tymi słowy Hannah wysunęła się z łóżka i wybiegła z pokoju.Patrzyłem jak urzeczony, jak jejkróciutka koszulka porusza się na jej ciele, jej kręcone włosy podskakują na plecach, gdy znikała wdrzwiach. Hannah! Pognałem za nią.Dobiegłem do korytarza w chwili, gdy znikała w kuchni.Usłyszałem odgłos otwieranych drzwi wejściowych.Gdy tam dobiegłem, drzwi do mieszkania były otwarte, ale Hannah nigdzie nie było widać. Hannah! zawołałem. Co ty, do cholery, robisz?Wybiegłem boso po schodach w noc Denver.Owiało mnie lodowate powietrze.Co dziwne, na ulicachbył tłok mnóstwo obcych tłoczyło się wokół i śmiało.Zauważyłem, jak postać Hannah znika w tłumie.Srebrzysty atłas.Blada skóra.Ciemne, gęste włosy.Moje.Moje.Moje. Hannah! Rzuciłem się za nią.W moim głosie słychać było rozkazujący gniew. Hannah! Wracaj tu!Tłum otoczył mnie.Hannah bez trudu mi się wymknęła.Wpadłem na ścianę ludzi. M.Pierce! ktoś krzyknął. Matt! Matthew Sky! zawołał ktoś inny.Dotykały mnie obce ręce.Wpatrywano się we mnie.Krzyki były coraz głośniejsze. Hannah! ryknąłem. Hannah!Otworzyłem oczy.Leżałem samotnie w sypialni w domku, z wyciągniętą ręką ściskającą powietrze.Cholera.Sercewaliło mi jak oszalałe.Czy krzyczałem imię Hannah? Drapało mnie w gardle.Usiadłem i sprawdziłem,która godzina.Siódma wieczorem.Obok mnie leżały komórka i powieść o Jacku Reacherze.Najwyrazniej zasnąłem po skończonej rozmowie z Hannah.Kiedy złapałem oddech, zmusiłem się, by wstać, i wciągnąłem dżinsy.Zaczęło mocniej wiać.Wiatrhulał po domku, jęcząc przeciągle, a ja czułem się pusty w środku.Nie musiałem rozważać mojego snu.Wiedziałem, co oznacza.To znaczyło, że Hannah nie była moja,nie tak naprawdę, i moje próby ściągnięcia jej do mnie zawodziły.Znaczył też, że nie mogłem bez niejżyć, bez względu na to, co mi się wydawało.Przez cały dzień męczyło mnie pragnienie Hannah.A terazdoszły jeszcze sny.I nie wystarczało mi zwalenie konia, będąc tak daleko od niej.Jej przyjazd na weekend też niewystarczy.Potrzebowałem jej blisko, na zawsze.Tego wieczoru próbowałem znów zabrać się do pisania, ale nie potrafiłem.Otworzyłem notes naczystej stronie i naszkicowałem Hannah.Co jakiś czas sprawdzałem komórkę. Melanie, Melanie westchnąłem. Gdzie, do cholery, jesteś?Lepiej żeby zajmowała się usuwaniem Dotknięcia Nocy z netu, przynajmniej na tyle, na ile była wstanie.Wątpiłem, aby Shapiro i Nate szukali też po torrentach i postach na forach.Nie będzie e-booka,nie będzie sprawy.Jeszcze chwilę pogryzmoliłem, a potem gwałtownie, jakbym próbował się przekonać, że tego nierobię, wpisałem do wyszukiwarki Google: Dotknięcie Nocy W.Pierce.I nacisnąłem enter.Wyniki wyszukiwania wczytywały się boleśnie wolno.Boleśnie, bo miałem mnóstwo czasu, byuświadomić sobie, że robię błąd.Owszem, czytałem wiadomości i recenzje moich pozostałych książek,ale Dotknięcie Nocy nie było takie, jak pozostałe książki.Dotknięcie Nocy była o Hannah i o mnie.Była mi droga.Google znalazł czterysta tysięcy wyników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]