[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwyrazniej dzielnica zostaÅ‚a pomyÅ›lana jako kupiecko-rzemieÅ›lnicza, prawie każdymijany dom miaÅ‚ okazaÅ‚y ganek prowadzÄ…cy do pomieszczenia handlowego - kantoru,warsztatu czy sklepu, pod gankiem pomyÅ›lano o wejÅ›ciu do podziemnych izb, piwnicy lubskÅ‚adu, a na piÄ™trach wznosiÅ‚y siÄ™ części mieszkalne.Na razie jednak to wszystko byÅ‚o puste.Na sterczÄ…cych ze Å›cian ozdobnych wysiÄ™gnikach koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™ puste szyldy, za taflamiwÄ…skich okien martwo drzemaÅ‚a ciemność i kamieniczki czekaÅ‚y na wykoncypowanÄ… przezFjollsfinna, majÄ…cÄ… nastÄ…pić w nieokreÅ›lonej przyszÅ‚oÅ›ci handlowÄ… prosperity.I wszystkie drzwi byÅ‚y zaroÅ›niÄ™te.Metodycznie skradali siÄ™ po schodach na ganki, przypadali po obu stronach futryny, apotem prowadzÄ…cy przytulony plecami do Å›ciany siÄ™gaÅ‚ do klamki i szarpaÅ‚ z wyczuciem, askuleni za nim wojownicy spinali siÄ™, Å›ciskajÄ…c broÅ„, gotowi wlać siÄ™ do pomieszczenia jakwezbrana rzeka.I nic.A potem kolejne drzwi, ganki, wejÅ›cia do nieistniejÄ…cych lokali i warsztatów.Ciemność, wiatr, mżawka, martwe okna, jak studnie w nicość, i zamkniÄ™te drzwi.DziesiÄ…tki drzwi.Ulica, którÄ… szli, prowadziÅ‚a od faÅ‚szywego muru pod górÄ™ stosunkowo stromo.CokilkanaÅ›cie metrów wznosiÅ‚a siÄ™ ciÄ…giem dÅ‚ugich stopni, jednak przy Å›cianach zamiast stopniznajdowaÅ‚y siÄ™ Å‚agodne pochylnie.Albo Fjollsfinn przebiegle przewidziaÅ‚, że ludzie bÄ™dÄ… tuwciÄ…gać towar na jakichÅ› wózkach, albo odruchowo zadbaÅ‚ o niepeÅ‚nosprawnych.Nie wiadomo jednak, dlaczego tu byÅ‚o tak ciemno.Gaz do lamp pochodziÅ‚ z wnÄ™trzawulkanu, nie byÅ‚o sensu go oszczÄ™dzać, i tak co jakiÅ› czas musieli spalać nadmiar niczymjakaÅ› rafineria.Wszystkie dzielnice Lodowego Ogrodu, zamieszkaÅ‚e czy nie, mogÅ‚y sobiejaÅ›nieć jak Las Vegas, bo naturalne paliwo i tak szÅ‚o w powietrze.Albo zadziaÅ‚aÅ‚a tutajodruchowa skandynawska skrzÄ™tność, albo ktoÅ›, kto nawiedzaÅ‚ tÄ™ dzielnicÄ™, życzyÅ‚ sobie,żeby tonęła w ciemnoÅ›ci, i zablokowaÅ‚ kanaÅ‚y lamp ulicznych.Jak dotÄ…d nie spotkali jednak nawet szczura.Przekradli siÄ™ do koÅ„ca uliczki, na niewielki okrÄ…gÅ‚y ryneczek ze studniÄ… i oktogonemzwieÅ„czonym spiczastym heÅ‚mem, górujÄ…cym nad dzielnicÄ… i sterczÄ…cym w nocne niebo,wpatrujÄ…cym siÄ™ w horyzont z cierpliwoÅ›ciÄ… kamienia.Drzwi do wieży tkwiÄ…ce w ozdobnym portyku byÅ‚y oczywiÅ›cie zaroÅ›niÄ™te.- Tak nie da rady - wymruczaÅ‚ Drakkainen.- Przyjdzie lato, zanim sprawdzimywszystkie drzwi i przejÅ›cia.BojÄ™ siÄ™, ale nie da rady inaczej.PrzycupnÄ™li w kÄ…cie, skryci pod krużgankiem, otaczajÄ…c Vuka z broniÄ… w gotowoÅ›ci iwpatrujÄ…c siÄ™ w ciemność.SiÄ™gnÄ…Å‚ do wewnÄ™trznej kieszeni kurty pod pancerzem i wydobyÅ‚ metalowÄ…buteleczkÄ™.PotrzÄ…snÄ…Å‚, a potem odkrÄ™ciÅ‚ zatyczkÄ™ zakoÅ„czonÄ… srebrnym sztyftem, niczym wopakowaniu perfum.- Kiepski pomysÅ‚ - mruknÄ…Å‚ Grunaldi.- Vuko.Nie wiadomo, czy to zadziaÅ‚a - jÄ™knęła Cyfral, unoszÄ…c siÄ™ przed jegotwarzÄ….- Wiem, jak cholera - wycedziÅ‚ Nitj sefni.WydobyÅ‚ jednÄ… ze swoich Å›wiecÄ…cych kulek i postawiÅ‚ ostrożnie na bruku, a potemspuÅ›ciÅ‚ na niÄ… kroplÄ™ roztworu z buteleczki.Kula zadrżaÅ‚a lekko, a potem rozjarzyÅ‚a siÄ™czerwonawym blaskiem niczym dogasajÄ…cy wÄ™gielek.Vuko zadarÅ‚ twarz do góry, westchnÄ…Å‚ i wpuÅ›ciÅ‚ sobie kroplÄ™ pÅ‚ynu do oka.ZacisnÄ…Å‚powieki, po czym spuÅ›ciÅ‚ gÅ‚owÄ™, cedzÄ…c przez zÄ™by ciÄ…g fiÅ„skich wypowiedzi, jakby zaklęć,ale bardzo ekspresyjnych.- Nähdä, perkele totta.- wymamrotaÅ‚ w koÅ„cu i uniósÅ‚ twarz, otwierajÄ…c oko.Upiorne, lÅ›niÄ…ce ognistÄ…, przelewajÄ…cÄ… siÄ™ czerwieniÄ…, jak podbiegniÄ™te Å›wiecÄ…cÄ…krwiÄ….SiÄ™gnÄ…Å‚ pod swój kaptur i zsunÄ…Å‚ z czoÅ‚a opaskÄ™, przesÅ‚aniajÄ…c zdrowe oko.PatrzyÅ‚teraz na Å›wiat tylko jednym, jarzÄ…cym siÄ™ w mroku krwawym Å›lepiem, niczym cyklop zpiekÅ‚a rodem.- Widzisz coÅ› w ogóle? - zapytaÅ‚ ktoÅ› z troskÄ….- Na razie widzÄ™ - odparÅ‚ ponuro, toczÄ…c wokół pÅ‚omienistym wzrokiem.NachyliÅ‚ siÄ™ nad peÅ‚gajÄ…cÄ… żarem kulkÄ… i podniósÅ‚.- Etsiä, pallo! Löytää, kusipää!Kula rozżarzyÅ‚a siÄ™ na chwilÄ™ jakby w odpowiedzi, potem przygasÅ‚a, tylko w Å›rodkuprzelewaÅ‚ siÄ™ peÅ‚gajÄ…cy żar.Drakkainen podrzuciÅ‚ kulkÄ™ na dÅ‚oni, a potem puÅ›ciÅ‚ jÄ… przed siebie, skaczÄ…cÄ… popÅ‚ytach placyku.Kulka potoczyÅ‚a siÄ™ prosto, odbiÅ‚a od ocembrowania studni, przeturlaÅ‚ajeszcze kawaÅ‚ek i stanęła.Jak należaÅ‚o przypuszczać.Jednak po sekundzie zadygotaÅ‚a lekko, a potem ruszyÅ‚a jak ciÄ…gniÄ™ta przez ukryty podbazaltem nawierzchni magnes.- Idziemy - wycedziÅ‚ Drakkainen.- Za kulkÄ…, piczku materinu.I jeszcze wkropiÅ‚emsobie do oka jakieÅ› magiczne szczyny.Nie wierzÄ™, że to robiÄ™.JarzÄ…ca siÄ™ szklana baÅ„ka toczyÅ‚a siÄ™ razno dookoÅ‚a placu, a potem wzdÅ‚uż kolejnegozauÅ‚ka.Szli za niÄ…, przemykajÄ…c wzdÅ‚uż Å›cian, skradajÄ…c siÄ™ pod krużgankami i przeciskajÄ…cmiÄ™dzy kolumnami.Kilka metrów dalej Vuko zachwiaÅ‚ siÄ™ nagle, chwytajÄ…c z rozmachem za oczodół, ioparÅ‚ bokiem o kolumnÄ™, wciÄ…gajÄ…c z sykiem powietrze przez zaciÅ›niÄ™te zÄ™by.- Cyfral, co jest.piczku materinu.- wyrzÄ™ziÅ‚ stÅ‚umionym gÅ‚osem.Jego ludziezastygli w bezruchu, patrzÄ…c na niego z osÅ‚upieniem.- WÅ‚Ä…czyÅ‚am to, Vuko.Zaraz przestanie boleć, to tylko nakÅ‚adka i chyba dziaÅ‚a.Spróbuj popatrzeć.OdjÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ od oka, mrugajÄ…c nerwowo, jakby zaprószyÅ‚ je pyÅ‚em.- Perkele saatani vittu.! Co to jest?!- Tak byÅ‚o najczytelniej - wyznaÅ‚a ze skruchÄ….- Po prostu wzięłam z zasobówpamiÄ™ci.WidziaÅ‚ Å›wiat wyraznie, ale w dziwnych kolorach, wÅ›ród których dominowaÅ‚yodcienie czerwieni, jak poblask pożaru.To tu, to tam jarzyÅ‚y siÄ™ niewidoczne goÅ‚ym okiemżarowe linie, zacieki i tropy.Zlady butów na ulicy, Å›lady dÅ‚oni i palców na Å›cianach ikolumnach, jakieÅ› plamy, jak rozbryzniÄ™tej fluoryzujÄ…cej farby.WidziaÅ‚ resztki magicznegooddziaÅ‚ywania, aktywny gwiezdny pyÅ‚ , ale tego siÄ™ spodziewaÅ‚ i tak miaÅ‚o być.NiespodziewaÅ‚ siÄ™ jednak, że bÄ™dzie patrzyÅ‚ na Å›wiat przez panel sterujÄ…cy.RamkÄ™ wokół polawidzenia upstrzonÄ… rozmaitymi symbolami i napisami.Z boku miaÅ‚ sÅ‚upek znacznikapodobny do szklanego cylindra, w jednej trzeciej wypeÅ‚niony fosforyzujÄ…cÄ… cieczÄ….Stylizowane na gotyckie, pÅ‚onÄ…ce literki gÅ‚osiÅ‚y: MAGICZNY PYA.Na dole Å›wiecÄ…cekropeczki oznaczaÅ‚y Å›wietlne kule, które wciąż miaÅ‚ w kieszeniach, wzdÅ‚uż lewej krawÄ™dzimiaÅ‚ pionowo ciÄ…g piktogramów przedstawiajÄ…cych rozpostartÄ… dÅ‚oÅ„, pÅ‚omyk, piorunek,tarczÄ™, parÄ™ kocich oczu i lupÄ™.A co najgorsze, w centrum pola widzenia plÄ…taÅ‚o mu siÄ™ coÅ›jakby celownik.- JeÅ›li to mi zostanie na staÅ‚e, skoczÄ™ z wieży - oznajmiÅ‚ ponuro.- Jak tak można? Coza infantylny kretynizm!- Już ci lepiej? - zapytaÅ‚ jeden z zakapturzonych wojowników skulonych w mroku.- Idziemy - rzuciÅ‚ tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]