[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wie pani, że ta mała uzyska pewnie czerwonąwstążeczkę dla męża? To jest zuch kobietka! Już jej tam nikt nie potrzebujedrogi pokazywać, sama najlepiej wie, jak ma sterować.Powiedziała to z mieszaniną żalu i podziwu. Ale wróćmy do pana de Saffre.Podobno spotkał panią na 'baluaktorek, w przebraniu, i nawet ma do siebie pretensję, że trochę zbytbezceremonialnie zapraszał panią na kolację.Czy to prawda?Renata była zdumiona. Prawda  szepnęła  ale kto mógł mu o tym powiedzieć?. Twierdzi, że poznał panią pózniej.Jak już nie było pani w salonie, iprzypomina sobie, że wychodziła pani pod rękę z Maksymem.Od tej poryzakochany jest w pani do szaleństwa.Rozumie pani, taki nagły kaprys.Był tu u mnie i błagał, żebym przeprosiła panią w jego imieniu. Niech mu pani powie, że mu wybaczam  przerwała Renata niedbale.A potem dodała, zagłębiając się na nowo w swoje obawy:  Ach, mojadroga Sydonio, mam straszne zmartwienie.Muszę mieć konieczniepięćdziesiąt tysięcy franków do jutra rana.Przyszłam specjalnie, żeby zpanią o tym pomówić.Wspominała pani, że zna takich, co moglibypożyczyć?Pośredniczka, urażona sposobem, w jaki Renata przerwała jejopowiadanie, zwlekała jakiś czas z odpowiedzią. Tak, naturalnie.Tylko ja osobiście radziłabym pani zwrócić się przedewszystkim do kogoś ze znajomych.Na pani miejscu wiem, co bymzrobiła.Zwróciłabym się po prostu do pana de Saffre.Renata uśmiechnęła się z, przymusem. Ależ to byłoby niestosowne  odparła  skoro jest taki zakochany, jakpani mówi.177 Starucha spoglądała na nią chwilę uparcie, a pózniej jej zwiotczałatwarz rozpłynęła się w uśmiechu współczującego rozczulenia. Biedactwo  szepnęła  płakała pani, po co przeczyć, widzę to po panioczach.Odwagi! Trzeba przyjąć życie takim, jakie jest.Już ja wezmę nasiebie pani kłopocik, dobrze?Renata wstała, torturowana okrutną walką wewnętrzną.Znęcała się nadswymi palcami, aż trzaskały szwy' w rękawiczkach.Otwierała już usta,może, by wyrazić zgodę, gdy w sąsiednim pokoju cichutko zadzwięczałdzwonek.Pani Sydonia wyszła żywo, zostawiając uchylone drzwi, przezktóre widać było (podwójny rząd fortepianów.Młoda (kobieta usłyszałanastępnie męskie kroki, a potem szmer przytłumionej rozmowy.Machinalnie podeszła do ściany i zaczęła się przyglądać z bliska żółtawejplamie zostawionej przez materace na tapecie.Ta plama niepokoiła ją,krępowała.Zapominając o wszystkim, o Maksymie, pięćdziesięciutysiącach franków, o panu de Saffre, zbliżyła się zadumana do łóżka:poprzednie miejsce było dla niego o wiele lepsze; doprawdy, jak teżniektóre kobiety za grosz nie mają smaku; przecież teraz, jak się położyć,światło na pewno pada prosto w oczy.I nagle, z dna pamięci wyłoniła sięprzed nią niewyrazna postać nieznajomego z bulwaru Zwiętego Pawła,ożyło wspomnienie tego romansu w dwóch spotkaniach, przypadkowejmiłości, jaką przeżyła tu, na tym poprzednim 'miejscu.Wszystko, co z niejpozostało, to ta wytarta smuga na tapecie.Napełniło ją uczucie niesmaku, anieustający szmer głosów w przyległym pokoju zaczął ją niecierpliwić.Kiedy pani Sydonia wróciła, ostrożnie otwierając i zamykając drzwi,parokrotnie dała Renacie znak palcem, by mówiła cicho.A pózniejszepnęła jej do ucha: Nie uwierzy pani, kto to przyszedł: pan de Saffre! Chyba nie powiedziała mu pani, że tutaj jestem?  zapytała Renata zniepokojem.Pośredniczka wydała się zaskoczona i odparła naiwnie: Ależ tak.Czeka, kiedy pozwolę mu wejść.Oczywiście nie mówiłammu nic o tych pięćdziesięciu tysiącach.Renata pobladła, wyprostowała się jak pod ciosem bicza.Wielka dumanapłynęła jej do serca.Dobiegający z sąsiedniego pokoju odgłos kroków,178 bardziej teraz brutalny, doprowadzał ją do rozpaczy. Wychodzę  powiedziała krótko. Proszę otworzyć mi drzwi.Pani Sydonia usiłowała się uśmiechnąć. Niechże pani nie będzie dzieckiem.Cóż ja zrobię teraz z tymgościem, skoro mu już powiedziałam, że pani tu jest.Doprawdykompromituje mnie pani.Ale Renata zeszła już po schodach do sklepu i stojąc przed zamkniętymidrzwiami powtarzała: Proszę mi otworzyć, proszę mi otworzyć.Sprzedawczyni koronekwyciągnąwszy mosiężną zatyczkę miałazwyczaj chować ją do kieszeni.Chciała jeszcze pertraktować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl