[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eve parsknęła śmiechem, ale zaraz zamilkła.Dzisiaj śmierć prawie się o nich otarła.Niedobrze było żartować na tan temat.Matka nałożyła sobie sałatkę.- Byłyście w weekend na tym nowym filmie o wampirach? - Nie czekała na odpowiedz.- Ijak się wam podobał?Tak wyglądała cała rozmowa przy obiedzie.Bezpieczne tematy Eve wolałaby, żeby posiłeksię nie kończył.Kiedy wreszcie wstały od stołu, od razu wróciły do poszukiwań.Tym razem klawiaturę przejęła Jess.- Spróbuję wpisać nadnaturalne ataki" i zwierzęta"! Widząc listę wyników, pokręciłagłową.-Nie, przecież nie chodzi nam o nadnaturalne ataki na zwierzęta.I raczej nie mamy tudo czynienia z Wielką Stopą.Chociaż.skoro demony istnieją, to dlaczego nie Wielka Stopa?Zaraz, a Zwięty Mikołaj?!- Zwięty Mikołaj istnieje na sto procent - zapewniła ją Eve z uśmiechem.- Nie wiem, jak zresztą.Zadzwonił telefon.- To Luke - powiedziała do Jess i odebrała.- Co jest?- Dowiedziałem się, że święcona woda pali demony.Może nam się przydać.Zdobędę kilkabuteleczek, będziemy je nosić przy sobie na wszelki wypadek.To na razie wszystko.- Masz więcej niż my.Nic jeszcze nie znalazłyśmy - przyznała Eve.- Ale wciąż szukamy.- Ja też.Zaraz wracam do roboty Musimy zrozumieć, o co tu chodzi.- Dla twojej wiadomości: uznałyśmy z Jess, że skoro demony istnieją, to święty Mikołaj też.- Przynajmniej sprawiedliwie - skomentował Luke.- No, wracam do roboty.Nie pamięta, że przed chwilą już to powiedział? - zastanowiła się Eve.- Ja też.Ale Luke się nie pożegnał.Ani ona.Przez chwilę oddychali w jednym rytmie, tak jak wtedy,na schodach, kiedy stali objęci.Dobrze było poczuć jego bliskość, nawet tak ulotną.Ciekawe,jak byłoby go pocałować?Skąd się wzięła ta myśl? ! Przecież wcale nie chciała pocałować Luke'a.A może.?- No to cześć - odezwał się w końcu.- Cześć.- Eve rozłączyła się i zauważyła, że Jess gapi się na nią z uniesionymi brwiami.- Co to było? - zapytała.- Luke zadzwonił, żeby mi powiedzieć, że nie znalazł nic ważnego w tych dokumentach.Brwi Jess powędrowały jeszcze wyżej.- Czyli w zasadzie dzwonił po nic.Leci na ciebie - oznajmiła.- Leci na połowę dziewczyn w szkole- przypomniała jej Eve.- Wcale nie.Moje zródła donoszą, że nie umówił się na randkę od dwóch tygodni.Nawet zBriony chociaż jest ładna i nowa w szkole.- Od całych dwóch tygodni? O rany! - zakpiła Eve.- Tak, o rany, bo to przecież Luke.U podrywaczy dwa tygodnie liczą się za dwa miesiące.Eve się zaśmiała.- Luke i ja tylko się przyjaznimy I moim zdaniem jest świetny, że pomaga nam z tymidemonami.Ale to wszystko.- Poza tym, że myślała o całowaniu się z nim.- Nie zauważyłaś, jak na ciebie patrzy? Wcale nie jak na przyjaciółkę ani jak na superlaskę.Leci na ciebie, wiem, co mówię.Luke był dzisiaj przemiły, przyznała w duchu Eve.I tak dobrze było przytulić się do jegopiersi.Czy on też to czuł? Chciał ją pocieszyć i uspokoić, ale czy mogło chodzić o coświęcej?- Myślisz o tym.Wiesz, że mam rację - droczyła się Jess.- Nie mam czasu myśleć o swoim życiu uczuciowym, kiedy dokoła dzieją się takie rzeczy -zaprotestowała Eve.- Muszę być gotowa do walki z.tym czymś.Pamiętaj, że jestemWiedzmą z Deepdene!- Moim zdaniem zawsze jest czas na myślenieo chłopakach, ale to twoje życie.- Jess odwróciła się do komputera.- Niewiele mamy oatakach zwierząt.Skoro jesteś Wiedzmą z Deepdene, spróbujmy inaczej.Pierwsza wiedzma -to znaczy twoja prapraprababcia - podobno miała obsesję na punkcie demonówi umiała z nimi walczyć.Może powinnyśmy dowiedzieć się więcej na jej temat.- W książce, którą Luke znalazł w necie, nie było nic przydatnego, ale może znajdziemy cośgdzie in-dziej.Wpisz "Annabelle Sewall" i Demondene".Jess wstukała wyrazy.- Nic.To bardzo dziwne.Jeśli tam jesteś, demonie, wyłaz, dam ci ciastko! - Puknęła palcemw monitor, po czym odwróciła się do Eve i dokończyła szeptem:- A ty spalisz go na skwarkę.- Może spróbuj nazwisko i oba imiona.Na drugiemiała Amelia - podpowiedziała Eve.- Najpierw nic, a teraz za dużo.Annabelle Amelia Sewall
[ Pobierz całość w formacie PDF ]