[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opadł na krzesło, nie mogącwydobyć z siebie ani słowa.Dostał wylewu.Po kilku miesiącach prawie całkowicie odzyskał władzę w rękach i nogach,jednak nadal nie mógł mówić.Szczerze mówiąc, zawsze podejrzewałam, że po prostunie chce rozmawiać o tym, co narobił.Potrafił ruszać połową ust.Wyglądał tak, jakbymiał twarz podzieloną na pół, na każdej połowie inny wyraz.Jedną część ukazywałświatu, a drugą stracił i nie dało się już tego ukryć.Możesz sobie wyobrazić, co się stało po skończeniu wojny.%7łołnierzeKuomintangu zajmowali domy i przedsiębiorstwa kolaborantów.Natychmiastzamknięto nasze fabryki, aż do czasu, gdy zdecydują, jak postąpić ze zdrajcą.Potempojawiło się mnóstwo rozwścieczonych ludzi z torbami pełnymi kamieni.Malowalinam na ścianach hasła i rozsmarowywali nieczystości. Kto głaszcze koński zad,zasługuje na ośle gówno".Niedługo potem przyszło do nas kilku ludzi z Kuomintangu.Ojciec, rzecz jasna,nie mógł mówić, więc ja wszystko wyjaśniłam.Powiedziałam, że ojciec nienawidziłJapończyków z całego serca, a kiedy przejmowali jego fabryki, był już po wylewie.Niemógł walczyć, choć wszyscy wiedzieliśmy, że na pewno by to zrobił.Sami widzieli, żesiedzi bezradny i nie może nic powiedzieć.Dodałam, że Jiang Sao-yen zrobił, co mógł,żeby potępić zamiary Japończyków.Pokazałam im malowidło zachlapane herbatą.Kuomintangowcy stwierdzili, że ta wymówka nie wystarczy, bo w opiniipublicznej ojciec na zawsze zostanie zdrajcą.Jednak zamiast rozstrzelać tak jakwszystkich innych, zostawią go na razie w spokoju i pózniej zdecydują, na jaką karęzasłużył.- Jesteś naprawdę dobra - powiedziałam San Ma.Wróciwszy na górę do pokoju matki, myślałam nad opowieścią San Ma.Coskłoniło ojca do zmiany decyzji? Strach? Aapówka albo chęć zysku? Czy wydało musię, że w ten sposób zapewni sobie spokój?Powody nie są ważne.Zresztą, dla innych żaden powód nie byłby dobry.Ojciecpostąpił zle, popełnił wielki błąd.Patrząc na wszystko z dystansu, wiedziałam, żezrobił coś najgorszego pod słońcem: zaprzedał honor i dla własnej wygody zostałzdrajcą.Potem pomyślałam sobie, że nie można winić kogoś za strach i słabość, jeśli niedoświadczyło się ich samemu i samemu nie udowodniło się, że można je pokonać.Niew każdym drzemie bohater gotowy na śmierć, wręcz przeciwnie, kurczowe trzymaniesię nadziei na życie leży głęboko w ludzkiej naturze.Mówiąc tak, nie szukałam dla niego wymówek.Wybaczałam mu z całego serca,czując ten sam smutek, jaki ogarnia człowieka, gdy wie, że nie ma wyboru.Gdybymoskarżyła ojca, oskarżyłabym też matkę za to, że opuściła mnie, szukając własnegożycia, a potem również samą siebie - za wszystkie dotychczasowe decyzje, pochodzącez tego samego zródła.Kiedy Wen Fu dowiedział się o uczynku ojca, z początku wpadł w strasznąwściekłość.Kolaborant! Zdrajca narodu Han! Zupełnie jakby sam zachował się lepiej.Czy nie zawracał samolotu, bojąc się, że go zestrzelą? Nie ratował własnej skóry, kiedyginęli inni piloci?Trzeba ci było widzieć, jak Wen Fu przeklina ojca siedzącego w milczeniu naswoim krześle.- Sam powinienem wydać cię Kuomintangowi!Prawe oko ojca otworzyło się szeroko ze strachu.Drugie patrzyło bez wyrazu izainteresowania.Nagle Wen Fu powiedział:- Masz szczęście, że twoja córka poślubiła człowieka o dobrym sercu.Natychmiast spojrzałam na niego podejrzliwie.- Twój ojciec potrzebuje teraz mojej pomocy.Ma kłopoty z Kuomintangiem.Jajestem ich bohaterem.Mogę go chronić.Chciałam krzyczeć: Ojcze! Nie słuchaj go! On wiecznie kłamie!", ale ojciecpatrzył już na niego z połową wdzięcznego uśmiechu.Z wyjaśnień Wen Fu wynikało, że kłopoty znikną, jeśli tylko powierzy mu sięwszystkie rodzinne finanse.Słaby na umyśle ojciec bez trudu dał się przekonać, a niemuszę ci chyba mówić, że jedyną rzeczą, która potem zniknęła, okazały się jegopieniądze!Natychmiast wprowadziliśmy się do jego domu, wraz z rodzicami i paromakrewnymi Wen Fu.Wróciło kilkoro starych służących, ale Wen Tai-tai wynajęła takżenowych.San Ma i Wu Ma wcale się nie cieszyły, bo rządy objęła teraz matka Wen Fu.Przewróciła wszystko do góry nogami.Człowieka, który znał się tylko na ogrodzie, odesłała do trzepania dywanów.Kucharce kazała robić pranie.Służącej od opróżniania nocników zleciła siekaniewarzyw.Wydawała jeden sprzeczny rozkaz po drugim.Kiedy służba nie wiedziała już,co robić, teściowa wpadała w okropny gniew, strasząc, że pościna im głowy, a ich ciałarzuci muchom! Większość służących niebawem odeszła.To pewnie po niej Wen Fu odziedziczył charakter.Ona też nauczyła go chybawydawania pieniędzy.Nigdy przedtem nie spotkałam się z taką chciwością.Wydawałakrocie na futra i biżuterię, a przy tym potrafiła zaciskać garść tak mocno, żeby nikomunie dostała się choćby jedna dodatkowa moneta.Widziałam, jak dała raz służącej sto juanów na zakupy.Wtedy nie było to wielewarte, może kilka dolarów.Kiedy służąca wróciła z rynku, Wen Tai-tai kazała jejwymienić wszystko, co kupiła. Ile za to? Pewna jesteś? A za to? Na pewno?" Kazałajej liczyć wciąż od nowa, bo wydało jej się, że brakuje dziesięciu fenów, mniej niżdziesiątej części pensa.Służąca, która pracowała w rodzinie mego ojca od czterdziestulat, odeszła w ciągu godziny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]