[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.w gruncie rzeczy nie czuł.Percival machnął ręką ku zwalonym- Gareth.błagam.- W popłochu nie zdołała sklecić nicna kupę jeńcom.- Ci oberwańcy, co się wiercą tam w kącie,lepszego, ale jej ton przemawiał lepiej od tysiącznych próśb.próbowali kupczyć jej względami, obiecując, że jest doświadPoczuła, że delikatnie odgina jej dłoń zaciśniętą na kolczudzeczona w paradzie różnorakich sztuk".- W tym miejscu Garethi odpycha ją z takim wyrazem twarzy, jakby go zbrukała.Popatrzyłprzyłożył dłoń do ucha Percivala i szepnął mu coś, na co młodyna nią przeciągle spod opuszczonych rzęs, jego oczy były twardegospodarz wybuchnął lubieżnym śmiechem.-Założę się, że i to!jak dwa kamyki.Pogardliwy uśmiech stężał w złowieszczyUsta ma jak stworzone do tej zabawy.- Policzki Rowenygrymas.Gdyby była biegła w sztuce błagania, pozwoliłaby, by łzyspłonęły rumieńcem.Percival wzruszył ramionami, jakby wyjaśi spłynęły do okrągłych, błękitnych oczu i rozbroiły go niewinnościąniając starszemu rycerzowi niewinną chłopięcą rozrywkę.-spojrzenia.ale nie znając skuteczności takiego wybiegu, mrugaNagle ona zaczyna przysięgać, że jest nietknięta.Więc poniem powiek stłumiła łzy i pociągnęła kilkakrotnie nosem zaczer-stanowiliśmy zagrać w kości o to, kto pierwszy zabierze ją nawienionym od wstrzymywanego szlochu.Gareth zarzucił opończęgórę i sprawdzi, czy to nie kłamstwo.na ramię, odwrócił się do reszty biesiadników i powiedział:Gareth pogłaskał bródkę i zsunął się ze stołu.Zielonooki- Może ta latawica wolałaby zabrać na górę dojrzałegomłodzian wmieszał się w gromadę kompanów, zostawiającmężczyznę, zamiast niedorostka z mlekiem pod nosem.NocRowenę samej sobie.Rozstawiła nogi, by ukryć drżenie kolan,jest taka zimna, że i ja nie uskarżałbym się na towarzystwolecz gdy padł na nią cień barczystej sylwetki Garetha, mimowoliciepłego, młodego ciała, by ogrzało mi łoże.Percivalu, przyjmijsię zachwiała.Zacisnąwszy szczęki, utkwiła spojrzenie w srebi mój zakład!rzystych ogniwach kolczugi wyzierającej spod fałd opończy.Ze stosu stłamszonych ciał krewniaków Roweny dobiegłKiedy się przekonała, że Gareth zbliżywszy się ku niej stanąłżałosny odgłos, jak przeciągłe beczenie owcy.Rycerze wymienilibez ruchu, podniosła wzrok ku jego twarzy.Zmierzył ją poniepewne spojrzenia.Percival zawadiacko przechylił głowę naczubek głowy przenikliwym spojrzeniem, jakby rozbierał ją doramię.i.214215TERESA MEDE/ROSWYGRANA- Nie słyszałem, byś gustował w tego rodzaju rozrywkach,rozległ się jęk rozczarowania.Kibice jęli udzielać zwycięzcysir Garecie - rzekł.obleśnych rad i ze sprośnymi uśmieszkami życzyć mu szczęścia.Gareth podszedł tak blisko, że cień jego wyniosłej sylwetki Rowena wciąż siedziała z brodą podpartą na dłoni, gdypadł na twarz gospodarza.zbliżywszy się ujął jej podbródek dłonią w rękawiczce.Zig- Za to na pewno słyszałeś o mnie wiele innych rzeczy, norowała grubiański gest.nieprawdaż, drogi Percivalu?- Chodzże ze mną na górę, słodka Mignon! Spieszno miMłodzian wbił wzrok w swoje wypielęgnowane paznokcie.wypróbować obiecywaną paradę sztuczek" - odezwał się prze- Oczywiście przyjmujemy twój zakład.Masz takie same sadnie serdecznym tonem.prawa jak inni moi goście.ale zważ na to, jakie mieliśmyZmierzyła go zabójczym spojrzeniem.Percival chlusnął sobiezamiary: ten, który zwycięży, zyskuje jedynie prawo, by zabraćdo puchara tęgą porcję piwa na pocieszenie.ją na górę jako pierwszy.- Czy chcesz, żebyśmy ci pomogli zawlec ją do komnaty?Gareth położył dłoń na rękojeści miecza i niemal pieszczotliwieJeśli będzie się opierać, mam zwój tęgiego konopnego sznura.pogłaskał oręż.A gdybyś wyraził zgodę, z największą ochotą przytrzymam ją- Jeśli ja wygram, będę pierwszy.i ostatni! - Powiódł w łożu ku twej wygodzie.wyzywającym spojrzeniem po zebranych, ale nikt nie ośmielił - Tuszę, że nie okaże się to konieczne.- Gareth przykląkłsię mu sprzeciwić.przed dziewczyną.- Czy pójdziesz ze mną po dobrej woli, czyRowena mruknęła pod nosem: mam cię tu zostawić na pastwę tych aroganckich szczeniaków? -- Owszem.bo jak tylko zrobi swoje, zadusi mnie i tyle! padł zduszony głos z warg stężałych w wymuszonym uśmiechu.Tylko Gareth zerknął w jej stronę, ale gdyby spojrzenia mogły - Więc to cały mój wybór?zabijać, nie musiałby już zadawać sobie trudu i dusić jej rękami.- Owszem, i bądz zań wdzięczna! - Ponownie wyciągnąłZrezygnowana, przysiadła na najbliższym zydlu, oparła brodę rękę.Jej świat zmalał do tej dłoni, obciągniętej rękawicą z dobrzena dłoni i obserwowała, jak Gareth przyłącza się do kręgu wyprawionej jagnięcej skóry.grających
[ Pobierz całość w formacie PDF ]