[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dotrzymaj mi towarzystwa.W świetle księżyca Portia wkładała jedwabne pończochy,przysiadłszy na skraju łóżka.- Mogłeś mi wcześniej powiedzieć, że te nieprzyzwoiterysunki, które znalazłam w bibliotece, były twoje, a nieAdriana.Julian uniósł jej włosy i pocałował ją w kark, od czegoprzebiegł ją dreszcz na nowo budzącego się pożądania.- Dlaczego miałbym ci o tym mówić, skoro mogłem ci topokazać, co było o wiele bardziej interesujące? Kupiłem jena pierwszym roku studiów w Oxfordzie, od starszego studenta.Oglądałem je kiedyś, zastanawiając się, gdzie jestgóra, a gdzie dół, aż tu nagle usłyszałem, że Adrian wchodzipo schodach.Włożyłem je między kartki pierwszej lepszejksiążki, której udało mi się dosięgnąć, i szybko zapomniałemo całym zdarzeniu.Dopóki ty mi nie przypomniałaś w takimiły sposób o ich istnieniu.- Owszem, zapomniałeś, gdzie je schowałeś, ale najwyrazniej dobrze zapamiętałeś, co na nich było.- Włożyłapantofelki z cienkiej, kozlej skóry.Wspięła się na palcei czerwieniąc się, szepnęła mu do ucha: - Wątpiłam, czyniektóre z tych rzeczy leżą w ludzkich możliwościach.Z uśmiechem pogładził ją po zaróżowionym policzku.- Nie zapominaj, że nie jestem człowiekiem.W towarzystwie Juliana dzień upłynął jej bardzo szybko.Gdy tylko ognista kula słońca skryła się za horyzontem,Julian przyniósł trochę drewna, więc mogła rozpalić ogieńw kamiennym kominku.W piwniczce domostwa znalazł teżkilka zapomnianych ziemniaków.Kiedy poszedł po wodę dostudni, upiekła ziemniaki, ponieważ z głodu już zaczynałoburczeć jej w brzuchu.Siedziała przy kominku boso, zeskrzyżowanymi nogami i miała na sobie tylko koszulę Juliana, ale kiedy karmił ją kawałkami pieczonego ziemniaka,czuła się niczym królowa.Zagrzała też na ogniu wodę, żebymogli się umyć.Oczywiście kiedy oboje byli mokrzy, śliscy i nadzy.Portia westchnęła tęsknie i odgarnęła mu kosmyk z czoła.Musiała niechętnie przyznać, że ich idylla w świetle księżyca dobiegała końca.Włożyła suknię, wygładziła jej fałdyi stwierdziła, że woda święcona wyschła, nie zostawiającżadnego śladu.Julian zawiązał na jej szyi fular, żeby ukryć świeże śladyzębów.- Adrian i Caroline pewnie zamartwiają się o nas naśmierć.Jeśli wkrótce nie odwiozę cię do domu, mój bratmoże mnie wyzwać na pojedynek o świcie, A oboje wiemy,jak fatalnie by się to skończyło.- Kiedy się przekona, że nic nam nie grozi, pewnie tylkocię zapyta, czy masz uczciwe zamiary wobec mnie.- Portiamówiła lekkim tonem, żeby nie zdradzić, ile kosztowało ją topytanie.Nie mogła jednak ukryć powątpiewania, które byłowidać w jej spojrzeniu.- Właśnie, czy twoje zamiary sąuczciwe?Jego mina przypomniała jej znów o tym, co wydarzyło sięw krypcie.I ostatniej nocy.Pogładził ją po ramionach i spojrzał głęboko w oczy.- Kiedy wrócimy do Londynu, mam szczerzy zamiarprzełknąć głupią dumę i błagać mojego brata o pomocw schwytaniu Valentine, żebym mógł odzyskać jedynąrzecz, która może być darem dla takiej kobiety jak ty.- Mówisz o swojej duszy? - wyszeptała, zebrawszy się naodwagę, żeby wymówić te słowa.- To nie jest moja dusza, aniele.Jak tylko wyrwę ją zeszponów Valentine, zamierzam powierzyć ją tobie, wrazz sercem i resztą swojego życia.Portia przez chwilę nic nie widziała, bo do oczu napłynęłyjej łzy.Zarzuciła mu ramiona na szyję.- Jak na człowieka pozbawionego duszy, straszny z ciebie romantyk.Ukrył twarz w jej włosach i delikatnie pogładził poplecach.- W takim razie nie będziesz chyba miała nic przeciwkotemu, że nazwiemy naszą pierwszą córkę twoim imieniem.- Chcesz, żeby nazywała się Portia?Odsunął się od niej z łobuzerskim uśmiechem.- Portia? A przysiągłbym, że nazywasz się Prunella!Portia nadal go ganiła za to, że jej dokuczał, kiedy szli pozamarzniętym polu w stronę świateł najbliższego domostwa.Choć Julian otulił ją swoim płaszczem i otoczył ramieniem,gorzko żałowała utraty podbitej futrem peleryny i mufki.Kiedy zniknął w kamiennej stajni domostwa, przycupnęłaza krzakiem, zaciskając zęby, żeby nie szczękały.Julianpojawił się chwilę pózniej, prowadząc żwawą klacz, zaprzęgniętą do niewielkiego, eleganckiego powoziku, nadającego się akurat dla dwóch osób
[ Pobierz całość w formacie PDF ]