[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cóż, stało się inaczej. To sprawka twojej macochy i intryg Marka Fostera. Nie, Marek nie jest intrygantem.Nie bądz dla niego niesprawiedliwa.On jest naprawdędobrym człowiekiem. Jest głupi jak cielę i uparty jak muł Salomona powiedziałam, musiałam topowiedzieć. To pospolity facet, a wyobraża sobie, że jest wart mojej ślicznej maleńkiej. Nie mów o Marku poprosiła znów. Mam zamiar być dla niego najlepszą żoną.Ale jeszcze przez parę godzin jestem panią samej siebie i chcę, żeby te parę godzin należałotylko do niego, i znów mówiła o nim, a ja trzymałam ją w ramionach i krajało mi się serce.Może to nawet ja bardziej cierpiałam, bo ona już postanowiła, co zrobi, i się z tym pogodziła.Wyjdzie za mąż za Marka Fostera, choć serce jej pozostało we Francji przy mogile, w nieznanym nikomu miejscu, gdzie Hunowie pochowali Owena Blaira, jeśli w ogóle gopochowali.Filipa przypomniała mi, czym dla siebie byli od wczesnego dzieciństwa; razemchodzili do szkoły i już wtedy postanowili, że pobiorą się, gdy dorosną.Mówiła mi o jegopierwszych miłosnych wyznaniach, o swoich marzeniach i nadziejach.Nie wspomniała tylkoo tym, jak Owen stłukł Marka Fostera, kiedy ten przyniósł jej jabłek.Ani razu nie wymówiłaimienia Marka, tylko Owen i Owen jak wyglądał i kim by został, gdyby nie musiał pójść natę straszną wojnę i gdyby tam nie poległ.Potem zamilkła i opadła na poduszki.Zeszłam na dół rozpalić ogień pod kuchnią.Czułamsię stara i zmęczona.Powłóczyłam nogami, a do oczu wciąż napływały mi łzy, choćusiłowałam je powstrzymać, bowiem łzy w dzień ślubu to bardzo zły omen.Wkrótce zeszła na dół Izabella Clark, ona promieniała radością.Nie lubiłam Izabelli odchwili, gdy wyszła za ojca Filipy, ale tego ranka czułam do niej jeszcze większą niechęć niżzwykle.Była ona jedną z tych fałszywych, podstępnych kobiet, które się zawsze uśmiechają iknują swoje.Muszę przyznać, że dla Filipy była zawsze dobra, ale ten dzisiejszy ślub mojejmaleńkiej był jej dziełem. Wcześnie wstałaś, Rachelo powiedziała uprzejmie, uśmiechając się jak zwykle, choćw głębi serca ona też mnie nienawidziła. To dobrze, mamy mnóstwo roboty.Przed ślubemjest zawsze tyle zajęć& Taki tam ślub zaprotestowałam kwaśno. Pobierają się chyłkiem, jakby się tegowstydzili i rzeczywiście mają czego a zaraz po ceremonii wyjeżdżają. Filipa życzyła sobie cichego ślubu, przecież wiesz o tym łagodnie napomniała mnieIzabełla. Słyszałaś chyba, że ja chciałam urządzić huczne wesele. Och, rzeczywiście, cichy ślub jest stosowniejszy.Im mniej osób zobaczy, jak Filipawychodzi za mąż za takiego człowieka jak Marek Foster, tym lepiej. Marek Foster jest bardzo przyzwoitym człowiekiem. %7ładen przyzwoity człowiek nie chciałby kupować sobie żony zaprotestowałam, niezamierzając jej ustąpić. To pospolity facet, nie godzien mojej maleńkiej.Chwała Panu, żejej matka nie dożyła tego dnia, choć z drugiej strony, gdyby żyła, nigdy by do tego nie doszło. Sądzę, że matka Filipy tak samo jak zwykli śmiertelnicy wzięłaby pod uwagę fortunęMarka złośliwie zauważyła Izabella.Wolałam jej złośliwości od słodkich słów.Mniej jej się wtedy bałam.Zlub miał się odbyć o jedenastej, o dziewiątej poszłam więc na górę pomóc Filipie ubraćsię.Niezbyt jej zależało, jak będzie wyglądać.O, inaczej by było, gdyby to Owen miał byćpanem młodym.Wtedy dbałaby o każdy szczegół, a teraz mówiła tylko: Tak, świetnie,ciociu Rachelo nawet nie przeglądając się w lustrze.Ale i tak prześlicznie wyglądała w swoim ślubnym stroju.Uroda mojej maleńkiejjaśniałaby, nawet gdyby ją ubrać w żebracze łachmany.A w białej sukience i w weloniewyglądała jak królewna.I była równie dobra, co piękna.Potem poprosiła mnie, bym zeszła na dół. Chcę być przez tę ostatnią godzinę sama.Pocałuj mnie, ciociu Rachelo mamoRachelo.Kiedy zeszłam na dół, płacząc jak głupia, usłyszałam stukanie do drzwi.W pierwszejchwili chciałam poszukać Izabelli, by otworzyła, bo przypuszczałam, że to Marek Fosterprzyszedł tak wcześnie, i bałam się, że zemdli mnie na jego widok.Jeszcze teraz drżę namyśl, że mogłam to zrobić.Bo co by się stało, gdybym rzeczywiście posłała Izabellę?Ale na szczęście poszłam sama i otworzyłam drzwi, mając nadzieję, że Marek Fosterzobaczy na mojej twarzy ślady łez.I zachwiałam się na nogach. Owen! Na litość Boską, Owen! i zamarłam, bo prawdę mówiąc sądziłam, że to duchOwena pojawił się, by przeszkodzić temu małżeństwu.Ale on wbiegł i chwycił mnie za ręce, i przekonałam się, że jest człowiekiem z krwi ikości. Ciociu Rachelo, nie jest jeszcze za pózno? spytał oszalałym głosem. Ciociu?!Przyjrzałam mu się, nie zmienił się, był tylko opalony i miał na czole białą bliznę, więcchoć nic nie rozumiałam, odczułam głęboką ulgę. Nie, nie jest za pózno. Dzięki Bogu szepnął.I wciągnął mnie do saloniku zamykając za sobą drzwi. Powiedzieli mi na dworcu, że Filipa wychodzi dzisiaj za Marka Fostera.Nie mogłem wto uwierzyć, ale przyjechałem galopem.Ciociu Rachelo, czy to prawda? Nawet jeśli o mniezapomniała, to przecież nie mogła pokochać Marka?! To prawda, że wychodzi za Marka odparłam śmiejąc się i szlochając. Ale go niekocha.Wciąż myśli o tobie.To robota jej macochy.Marek ma dużą sumę na hipotece tejfarmy i powiedział Izabelli Clark, że jeśli Filipa za niego wyjdzie, to zrezygnuje z jej spłaty.Filipa poświęca się dla macochy ze względu na pamięć ojca.To twoja wina! zawołałam,wracając do równowagi. Myśleliśmy, że nie żyjesz! Dlaczego nie wróciłeś? Dlaczego nienapisałeś? Ależ po wyjściu ze szpitala pisałem, i to nieraz.I nigdy nie otrzymałem słowaodpowiedzi.Więc myślałem, że Filipa nie życzy sobie moich listów.Od razu wiedziałam, choć nie mam na to żadnych dowodów, że musiała to zrobić IzabellaClark.Ta kobieta nie cofa się przed niczym. Zastanowimy się nad tym kiedy indziej odparł niecierpliwie Owen. Teraz muszęzobaczyć Filipę. Zaraz się tym zajmę oświadczyłam ochoczo, ale drzwi otworzyły się i do bawialniweszli Izabella i Marek.Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy Izabelli.Niemal mi jej było żal.Zżółkła i zaczęły jej biegać oczy zrozumiała, że musi pogrzebać swoje nadzieje, że jejknowania na nic się nie przydały.Nie od razu spojrzałam na Marka Fostera, a kiedyspojrzałam, na jego twarzy nie malował się żaden wyraz.Była nieruchoma i pospolita jakzwykle; przy postawnym Owenie wyglądał niemal na karła.Nikt nie wybrałby go na panamłodego.Pierwszy odezwał się Owen. Chciałbym się zobaczyć z Filipa oświadczył takim tonem, jakby wyjechał nie dalejniż wczoraj.Cała słodycz Izabelli znikła, okazała swoją prawdziwą naturę kobiety pozbawionejwszelkich skrupułów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]