[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Twójrysunek był najpiękniejszy.Możesz być z siebie dumna dodała, ściskając rączkę małejAmy.Patrząc na dwie pokrzywdzone przez los dziewczynki, Lizzie omal nie rozpłakała się zeszczęścia.To był dla obu ważny początek długiej drogi, jaka je jeszcze czekała. I dostanę szczeniaka? drżącym głosem spytała Amy. Oczywiście.Amy popatrzyła rozanielonym wzrokiem na Phoebe, a ta podeszła do niej i wsunęładziewczynce nos pod sweter.Amy aż zapiszczała z radości.Jednakże w sekundę pózniej najej buzi odmalował się lęk i niepewność. Tylko nie wiem, co mama na to powie wyszeptała łamiącym się głosem. Mamamówi, że nie zniosłaby szczeniaka w domu.Scott chciał mieć pieska, zanim.Tu wtrąciła się kierowniczka szkoły, zażywna pani o surowej twarzy: Wydaje mi się, że rodzice nie będą mieli nic przeciwko temu powiedziała do Amy, anastępnie zwróciła pytające spojrzenie ku państwu Dunstan, którzy stali obok Harry ego nakońcu sali.Lizzie zamierzała porozmawiać w swoim czasie z rodzicami Amy o psie dla dziewczynki,ale nie przyszło jej do głowy, by zaprosić ich na uroczystość.Tymczasem było to ze stronyHarry ego wręcz mistrzowskie posunięcie.Państwo Dunstan patrzyli na córkę takimwzrokiem, jakby po raz pierwszy naprawdę ją zobaczyli.Chociaż stali daleko, Lizzie byłaprzekonana, że matka Amy ma łzy w oczach. Oczywiście, kochanie, że możesz zatrzymać szczeniaka zawołała do córki przez salę.Phoebe natomiast wysunęła nos spod swetra Amy, rozejrzała się z dumną miną powidowni i pomachała ogonem.W paru miejscach sali znowu rozległy się oklaski.Jednakżenajbardziej zawzięte przeciwniczki Amy nie chciały dać za wygraną.Lizzie wiedziała od paniMorrison, że są w szkole dwie rozwydrzone pannice, które przy każdej okazji starają się Amydokuczyć.Teraz siedziały razem w jednym z pierwszych rzędów z coraz bardziejniezadowolonymi minami.Na widok triumfującej Phoebe, jedna z nich nie wytrzymała. Też mi szczęście! wykrzyknęła. Kto by chciał szczeniaka od takiego głupiego psa! To nieprawda, Phoebe wcale nie jest głupia! żałosnym głosikiem zaprotestowałaAmy.Lizzie odruchowo położyła dziewczynce rękę na ramieniu, dostrzegając z zadowoleniem,że stojąca po drugiej stronie Lillian zrobiła to samo.Niemniej groziła im katastrofa.Pomysł Lizzie polegał na tym, by uczynić Amyprzedmiotem zazdrości całej szkoły i w ten sposób dodać jej pewności siebie.Tymczasemdwie nieprzyjazne dziewczynki mogą to wszystko popsuć.Kierowniczka szkoły odchrząknęła, zapewne chcąc coś powiedzieć, ale uprzedził ją wtym Harry. Obawiam się, że każdy, kto chciałby dostać jedno ze szczeniąt Phoebe, musi się zapisaći poczekać w kolejce oznajmił donośnym głosem, wychodząc o kulach na środek sali.Szczeniaki zostały zaadoptowane przez szkolny zespół muzyczny.Będą maskotkami zespołu. Harry odwrócił się w kierunku grupy chłopców w gimnazjalnych mundurkach. Panidoktor jest chyba jedyną osobą w tej sali, która nie słyszała o słynnej grupie PunkowychWiewiórek.Ubrani tak jak teraz, wyglądają może zwyczajnie, ale powinna ich pani zobaczyćna scenie, przebranych w skóry dodał z łobuzerskim Uśmiechem, zwracając się wprost doLizzie. Albo gołych do pasa dorzucił jeden z chłopaków. To znakomity zespół szepnęła Lillian. Występują w całym stanie. Każdy z członków zespołu wezmie jako maskotkę jednego szczeniaka ciągnął Harry. To znaczy, dopóki nie dorosną na tyle, żeby można je było oddać na stałe w dobre ręce. Ale przecież. próbowała wtrącić się Lizzie. Jeden szczeniak należy się Amy, to oczywiste.Mówię o reszcie sprostował Harry. Ateraz, jeżeli pani kierowniczka pozwoli, chcielibyśmy uczcić kilka okazji.Po pierwsze, niktdotąd nie uhonorował artystycznego sukcesu Lillian.Po drugie, Amy namalowałanajpiękniejszy obrazek i wygrała konkurs.To też trzeba uczcić.I wreszcie chłopcy chcielibyuczcić bliskie rozwiązanie Phoebe.Czy zgodzi się pani, żeby chłopcy zagrali z tych trzechpowodów? Ależ tak, oczywiście wybąkała kierowniczka, zaskoczona nieoczekiwanym rozwojemwydarzeń. Zapraszam na estradę.Na te słowa czterech osiemnastolatków wybiegło na scenę i ku radości widownirozpoczął się wesoły koncert. Zdajesz sobie chyba sprawę, że chłopcy nie mogą się opiekować szczeniakami?Lizzie siedziała za kierownicą, wracając z Harrym do szpitala.Lillian miała byćodwieziona przez rodziców, którzy zabrali ją na ciastka.Jej matka patrzyła przy tym na mężawzrokiem, który zdawał się mówić, że jeśli ośmieli się wspomnieć o zaletach bycia lekarzemalbo prawnikiem, będzie miał z nią poważną przeprawę.Amy natomiast, wyściskana przez rodziców, którzy zapewnili ją ponownie, że będziemogła zatrzymać szczeniaka, została w szkole w otoczeniu koleżanek, które zaczęły nawyprzódki starać się o jej względy. To jest oczywiste odparł Harry. Przecież powiedziałem, że chłopcy tylko jezaadoptują, i to dopóki nie znajdą stałych opiekunów.Szczeniaki wcale nie muszą jezdzić zzespołem.Myślę, że chłopcy zrobią sobie emblematy z wizerunkiem basseta, albo coś w tymrodzaju. Skąd ci to przyszło do głowy? Pomysł był twój.Ja go tylko rozwinąłem. Ale skąd wiedziałeś? O tym, że niektóre koleżanki starają się Amy szczególnie dokuczyć? Jako lekarzrodzinny muszę wiedzieć o wielu rzeczach.Dobrze znam te dwie panny, Kylie i Rosę.Obiepochodzą z dysfunkcjonalnych rodzin, są zle traktowane i zaniedbywane przez rodziców, no iw rezultacie wyrastają na diablice.Poprosiłem kuratorkę, żeby się nimi zajęła.A tymczasemwyżywają się na bezbronnej Amy i będą się starały odebrać jej poczucie sukcesu. I co wobec tego? To, że Punkowe Wiewiórki są wśród miejscowych dzieciaków obiektem kultu.Wszystko, co zrobią, jest nadzwyczajne.A zwróciłem się do nich, bo byli mi winni przysługę. Za co? Rok temu czterech chłopców zachorowało na świnkę tuż przed stanowym festiwalemmłodzieżowych zespołów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]