[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Honor westchnęła głęboko, gdy Conn zamknąłnotes i odłożył go do skrzyni.- Wszystko tu jest.- Chcesz, żebyśmy to ogłosili publicznie? Nadalnie sądzę, aby udało się nam cokolwiek muudowodnić.To stara historia, która wydarzyła siędawno temu w obcym kraju.- Ciekawe, co Bailey powiedział policji?Conn potrząsnął głową.- Wątpię, żeby chciał wspominać o starymskandalu związanym z przemytem broni.Jest zbytsprytny, aby wyciągać sprawy z przeszłości.- A jeśli to zrobi, Conn? Znów obrzuci błotemnaszych ojców.- Tym razem mamy tę książeczkę.- A jeżeli to go nie powstrzyma, bo dojdzie downiosku, że i tak nie ma nic do stracenia? Jeślizacznie mówić, cała historia znów wyjdzie na jaw.- Wtedy oboje przeżyjemy kolejny skandal -powiedział Conn.Honor uśmiechnęła się łagodnie.- Razem przeżyjemy wszystko - odparła.Conn zamknął skrzynię.- To taka stara historia, że i tak niewiele osób bysię nią zainteresowało.Oczywiście oprócz tych, co sięstale pętają po wyścigach.Spadek znalazłby sięw centrum zainteresowania i może dzięki temu stałbysię sławny.O znanych koniach zawsze opowiada sięlegendy.Honor nie mogła się powstrzymać i wybuchnęłaśmiechem.- Myślisz tylko o swoim koniu - stwierdziła.Conn wyprostował się i przyciągnął ją do siebie.- Nie tyle, ile o tobie, Honor Mayfield Landry.I wydaje mi się, że wreszcie znalazłem słowo, któreoddaje mój stosunek do ciebie.Plącze mi się pogłowie, odkąd cię zmusiłem, żebyś została moją żoną.Honor znieruchomiała w jego objęciach.- Naprawdę, Conn?- Kocham cię, Honor - powiedział ochrypłymgłosem, który wstrząsnął nią do samej głębi.- Niewiem, dlaczego dopiero teraz to zrozumiałem.Alejestem tego pewien.Absolutnie pewien.- Cieszę się - odparła, dotykając delikatnie jegopoliczka.- Ja też bardzo cię kocham.- Przepraszam, że tak długo to trwało.Zaprzątałemsobie głowę innymi sprawami, takimi jak zaufaniei uczciwość, i dopiero dziś wieczorem zrozumiałem,że tamte rzeczy w ogóle by mnie nie obchodziły,gdybym cię tak bardzo nie kochał.Wszystko jestcałkiem proste, kiedy się na to spojrzy z właściwejstrony.Nie wiadomo tylko, dlaczego do tej porybyłem taki ślepy.- Zastanawiałeś się nad czym innym, ale ja niemiałam wątpliwości, że nie jesteś koniem wy-ścigowym - stwierdziła z uśmiechem.- Co? - spytał ze zdumieniem.- To miałeś wczoraj na myśli, prawda? Kiedymówiłeś o tym, dlaczego Spadek biega i wygrywa?Powiedziałeś, że nie jest emocjonalnie związanyz ludzmi.Daje z siebie wszystko, gdy tego zażądają,ale robi to, bo taki już jest.Ty jesteś ze mnązwiązany, Conn.Dbasz o mnie, troszczysz się i odczasu do czasu na mnie krzyczysz.O ile sobieprzypominam, nigdy cię o to nie prosiłam.Wiedziałam, że robisz to wszystko, bo jesteśzaangażowany emocjonalnie znacznie bardziej, niżmyślałeś.Tak to sobie przynajmniej tłumaczyłam.- Jeszcze nigdy w życiu nie byłem z nikim takzwiązany jak z tobą, Honor.Sądzę, że to brzmiśmiesznie, ale wiedziałem, że tego właśnie chcę.Niechciałem być taki jak Spadek.Jestem człowiekiem,a nie koniem wyścigowym, któremu ludzie nie sąpotrzebni do szczęścia.Porwał ją gwałtownie na ręce i podniósł do góry.- Wiem, że cię potrzebowałem, skarbie, alemyślałem, że dotyczy to głównie fizycznej stronynaszego związku.Jednak to coś znacznie, znaczniewięcej.Nie rozumiałem, po prostu nie rozumiałem.Kiedy niósł ją do sypialni, jej oczy błyszczałyszczęściem.Burza zerwała się w tym samymmomencie, gdy położył się przy niej.Wziął jąw ramiona i wszystkie słowa, tak mu niegdyś obce,wypłynęły z niego litanią miłości.- Przytul mnie - szepnął, zagłębiając się w jejsłodkim cieple.- Przytul mnie, Honor.Tak bardzo ciękocham.Conn Landry wreszcie zrozumiał, co to jest miłość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]