[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panowie Gottschalk i Emich zapewniali Kalonymosa, że caÅ‚y obóz polski, przyposelstwie wÄ™gierskim leżący, stanowi ich wÅ‚asność.Podawali siÄ™ za bogaczy, gdy w rzeczywistoÅ›ciposiadali jeno to, co na grzbiecie, trzy stare konie i jednego kaprawego sÅ‚ugÄ™ z przetrÄ…conÄ… nogÄ….Ostrożny %7Å‚yd, zanim wypÅ‚aciÅ‚ pieniÄ…dze, przysÅ‚aÅ‚ cichaczem wiernika swojego do obozu sprawdzić.WypÄ™dzono go, grożąc pÅ‚azowaniem, bo skÄ…d %7Å‚yd Å›mie stanąć w obozie, lecz wiadomość ozamierzonym oszustwie przedostaÅ‚a siÄ™ od sÅ‚ug do panów wywoÅ‚ujÄ…c zrozumiaÅ‚e oburzenie.Zwiat ówczesny, Å›wiat rycerski, posiadaÅ‚ tysiÄ…ce wad, byÅ‚ twardy, bezwzglÄ™dny, okrutny, Å‚upieżczy iczÄ™stokroć niegodziwy, przecie zachowywaÅ‚ wiernie najważniejsze swoje przykazanie: wiarygodnośćsÅ‚owa.Pasowany nie Å›miaÅ‚ kÅ‚amać.Najcenniejszym przydomkiem każdego rycerza byÅ‚o: prawy,preux, probus.Za haÅ„bÄ™ poczytywano, gdy sÅ‚owa mówiÅ‚y inaczej niż myÅ›l, dÅ‚oÅ„ poczynaÅ‚a inaczej niżsÅ‚owa.Prócz jedynego kÅ‚amstwa w obronie czci niewieÅ›ciej, dozwolonego przez rycerski Å›wiatLatynów, rycerz schwytany na Å‚garstwie traciÅ‚ pasowanie i cześć.Toteż wzburzeni ZlÄ…zacy i WÄ™grzy obiecywali sobie ukarać przykÅ‚adnie niegodnych panówniemieckich.Ci jednak, zasÅ‚yszawszy wczeÅ›niej o zajÅ›ciu zapewne od swojego kaprawego serviensa,co choć klÄ…Å‚ na nich i wymyÅ›laÅ‚, wiele wlazÅ‚o, w kole giermków, tej samej byÅ‚ maÅ›ci, co oni niepokazali siÄ™ wiÄ™cej w obozie.RozdziaÅ‚ dziesiÄ…tyW KTÓRYM PAPIE%7Å‚ URBAN II I ADEMARDE MONTEIL, BISKUP Z PUY, PRZYJACIELE,GADAJ NOC SAMODWA O TAJNYCH SPRAWACHBOSKICH I CZAOWIECZYCHWiatr zimny, północny przeciÄ…gaÅ‚ nad grodem, Å›wiszczÄ…c w otworach okiennych.Lecz rozmawiajÄ…cyw wieży zamku zmarÅ‚ego arcybiskupa Duranda papież Urban II i towarzysz jego lat zakonnychAdemar de Monteil, biskup z Puy, nie czuli chÅ‚odu.KorzystajÄ…c z ostatnich chwil swobodnych przedotwarciem soboru, majÄ…cym nastÄ…pić nazajutrz, radowali siÄ™ sobÄ… po dÅ‚ugoletniej rozÅ‚Ä…ce.SzczupÅ‚y, przygarbiony papież przemierzaÅ‚ szybkim krokiem ciasnÄ… komnatÄ™ raz wraz przystajÄ…c przywÄ…skim, wy-, sokim oknie.WysuwaÅ‚ przez nie gÅ‚owÄ™ o zapadÅ‚ych, szorstkich policzkach iprzenikliwych oczach, poddajÄ…c jÄ… ciÄ™ciom wiatru.W przezroczystym cieniu nocy widziaÅ‚ wtedyrozÅ‚ożony pod stopami gród i olbrzymie rojowisko ludzi, otaczajÄ…ce go wokół.TysiÄ…ce ogniroznieconych dla ochrony przed chÅ‚odem bÅ‚yskaÅ‚o ku patrzÄ…cemu, niby wyczekujÄ…co.Na niebie,chociaż noc dawno zapadÅ‚a, leżaÅ‚y czerwone, jakby zapomniane bÅ‚yski, i Urban II wskazaÅ‚ rÄ™kÄ…przyjacielowi te spóznione zorze. Spójrz, bracie.widziaÅ‚eÅ› takÄ… czerwieÅ„ o tej godzinie?.PowiadajÄ…, że przed Å›mierciÄ… CezarasÅ‚oÅ„ce zaszÅ‚o w otÄ™czy czerwonej i że otÄ™cz ta zostaÅ‚a pózno w noc, choć sÅ‚oÅ„ce dawno siÄ™skryÅ‚o.Czy nie to samo dzieje siÄ™ dziÅ›, gdy Zachód ma siÄ™ oderwać od swych korzeni, byrunąć na Wschód?. Ty wierzysz istotnie, że runie?.PotrzÄ…sajÄ…c gÅ‚owÄ… z niedowierzaniem, Ademar de Monteil podszedÅ‚ ku oknu.ByÅ‚ wyższy odprzyjaciela o gÅ‚owÄ™.%7Å‚e byÅ‚ rycerzem pasowanym, zanim zostaÅ‚ mnichem i biskupem, zachowaÅ‚ wruchach siÅ‚Ä™ i zdecydowanie.Teraz, stojÄ…c obok siebie, patrzyli obaj na morze migoczÄ…cych Å›wiateÅ‚, jak gdyby spoglÄ…dali w odmÄ™tdusz. Po coÅ› sprowadziÅ‚ tutaj te wszystkie rozbieżne żywioÅ‚y? pytaÅ‚ Ademar. Nic z tego dobrego niewyjdzie.Nie zrodzisz przyjazni miÄ™dzy Robertem Courte-Heuse, wnukiem diabÅ‚a, a szalonymRajmundem z Tuluzy.Walczyć bÄ™dÄ… ze sobÄ…, gdzie siÄ™ ino dopadnÄ…, miasto iść spoÅ‚em, jak ty pragniesz.Raczej ogieÅ„ i wodÄ™ ożenisz nizli tych baronów.WybijÄ… wzajem siebie i swoich ludzi, zanim do granicydojdÄ…. WybijajÄ… siÄ™ i tak, jeno w powolniejszym trybie.Mylisz siÄ™ zresztÄ…, Ademarze.Oni pójdÄ….BÄ™dÄ…przeciw oÅ›cieniowi wierzgać, ale pójdÄ….PójdÄ… i dojdÄ….Iść jest mus! Mus! PosÅ‚uchaj, co mówiÄ… posÅ‚yAleksego.Nie na lata, na miesiÄ…ce liczy siÄ™ żywot Bizancjum
[ Pobierz całość w formacie PDF ]