[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pitt go nie słyszał.Był bez głowy.Rozdział XX- Dinozaur? Na wolności w Warchester? - zapytał posterun-kowy Keith Driscoll, z rozbawieniem spoglądając to na jedno, tona drugie.- Dobra, poddaję się.Co to za żart?Pascal jęknął.Było tak, jak podejrzewali.Ani Driscoll, ani je-go kolega na służbie, nie uwierzyli w ich opowieść.Spróbowałponownie.- Keith, to nie żart.Czy wyglądamy, jakby nam byłyżarty w głowie? To wszystko prawda, przysięgam! I ty musiszcoś z tym zrobić, zanim zginie więcej ludzi.Drugi posterunkowy, Tom Hazelmere, nie mógł oderwaćoczu od Jenny.Szamotanina z drutem kolczastym zamieniła jejkoszulkę w strzępy, odsłaniające teraz niemal całą lewą pierś.Pascal zauważył to dopiero teraz, Jenny najwyrazniej także.Gdyspostrzegła, co tak bardzo interesowało Hazelmere'a, usiłowałajakoś się zasłonić resztkami koszulki.Nie udało jej się to, zaśoczy Hazelmere'a stały się jeszcze bardziej okrągłe.Driscoll, który też nie mógł oderwać oczu od jej piersi, za-śmiał się głupawo: - Nie wiem, co oboje kombinowaliście tejnocy, ale wyglądacie, jakbyście ją spędzili na szaleństwach.Cosię stało? Rozwaliłeś samochód? Gazowałeś się? Pochylił się kuPascalowi i pociągnął nosem.- Nie czuję żebyś pił.Pascal z trudem powstrzymywał się przed pochwyceniemstarego szkolnego kumpla i uduszeniem go.Bardzo wolno i bar-dzo spokojnie powiedział: - To może brzmi niedorzecznie, ale poWarchester grasuje bardzo duże i bardzo niebezpieczne zwierzę.Jest niemal tak duże jak piętrowy autobus, ale, jak zechce, potrafi190poruszać się z niesamowitą prędkością.Uciekło z zoo Penwarda.Możliwe, że pozostałe zwierzęta też już są na wolności.- Chcesz powiedzieć, że grasuje więcej niż jeden dinozaur? -zapytał Driscoll z wyraznym niedowierzaniem.- Sir Penward hodował je w tajemnicy.Klonował je ze ska-mielin.To na razie zbyt skomplikowane, by teraz wyjaśniać, poprostu mi uwierz! On jest nienormalny.To wariat! Miał zamiarwypuścić je na wolność, żeby opanowały cały świat.- Chciał nas zabić - wtrąciła Jenny.- Chciał nas zamordo-wać - rzucić lwom.Driscoll odwrócił się ku Jenny.- Sir Penward chciał was rzu-cić.lwom? - uśmiechnął się szeroko.- A co się stało? Nie lubichrześcijan, czy jak?- Wiem, że brzmi to niewiarygodnie, ale to prawda! Każdesłowo.Wystarczy kogoś wysłać do posiadłości, żeby sprawdził.Kiedy stamtąd uciekaliśmy, panował tam straszliwy chaos.Wszędzie były zwierzęta polujące na ludzi.Sir Penward pewnieteż już nie żyje.Wciąż szczerząc zęby, Driscoll zapytał: - A jak te zwierzęta, tecałe dinozaury wydostały się na wolność?- Myślę, że to lady Jane specjalnie je wypuściła - odpowie-dział Pascal zimno.- Lady Jane? - Driscoll uniósł brwi.- Dlaczego?Pascal potrząsnął głową.- Nie ma czasu wnikać teraz wszczegóły.Słuchaj Keith, zrób mi przysługę i udaj, że mi wie-rzysz chociaż przez parę chwil.Zadzwoń do Penward Hall.Zo-baczysz, czy ktokolwiek się zgłosi.Driscoll spojrzał na zegarek.- Jest dopiero czwarta nad ra-nem i ty chcesz, żebym zrobił z siebie głupka, dzwoniąc tam o tejporze?- Cholera! - wykrzyknął Pascal, uderzając pięścią w biurko.-Dlaczego, kiedy potrzeba, nigdy nie ma w pobliżu mądrego poli-cjanta!191Driscoll spoważniał nagle.- Spokojnie, Dave.Nie dam sięnabrać na takie bzdury, nawet tobie.Do tego momentu byłembardzo cierpliwy.Teraz pora, byście opowiedzieli mi prawdę.Cosię wam przytrafiło?- O Boże.- jęknął Pascal i opadł zrezygnowany na krzesło.- To beznadziejne.Gadał dziad do obrazu.Hazelmere, tymczasem, napatrzywszy się na do połowy od-kryte piersi Jenny, podszedł do drzwi.- Hej - odezwał się.- Czyto przypadkiem nie jest Jaguar Percy Olivera?- Jeżeli Percy Oliver jest właścicielem Phoenix Arms , totak - odparł Pascal.Driscoll dołączył do Hazelmere'a, potem odwrócił się ku Pas-calowi.- Skąd się tu wziął? - zapytał podejrzliwie.- Ukradliśmy go - powiedział Pascal spokojnie, osiągnąwszyjuż punkt zupełnej obojętności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]