[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciążzresztą czuła się lekko zamroczona.Usiadła i rozejrzała się - na łóżku wciąż nikt nie leżał.Chwyciła laskę iwstała, lecz boląca noga natychmiast dała o sobie znać.Rzuciła okiem na zegar istwierdziła, że jest po pierwszej, a Daniela wciąż nie ma w pokoju.Na miłość boską, ile czasu mogło mu zająć przepytywanie tych łajdaków?Nie było go w pokoju już od wielu godzin.Przed oczyma mignął jej obraz pulchnej pokojówki i poczuła niemiłyskurcz serca.A jeśli Daniel nie zajmował się wyłącznie zadawaniem pytań?Helena z pewnością nie dała mu powodu, by nie zajmował się.intymnymisprawami.No cóż, nie zamierzała czekać na niego do rana, gdy wróci do pokoju ponocy spędzonej na pijaństwie lub innych występkach.Mógł tak postępować wtowarzystwie innej osoby, Helena nie zamierzała tego tolerować.Szybko upięła włosy.Gdy wyszła z pokoju na wąskie, kręte schody,wmawiała sobie, że kieruje nią wyłącznie troska o realizację planu podróży.Nicponadto.Salę ogólną znalazła z łatwością - już z daleka słyszała śmiechy ipobrzękiwanie szkła.Gdy zbliżyła się do wejścia, ogarnął ją lekki strach.Przypomniała jednak sobie, że ma prawo sprowadzić Daniela na górę.Odgrywała przecież rolę jego żony, a żony tak się właśnie zachowywały -przywoływały do porządku niesfornych małżonków.- 120 -SR Niemniej jednak byłą zupełnie nieprzygotowana na to, co zobaczyła.Zciany niskiej sali ozdabiały rysunki o tematyce sportowej, z fajek i papierosówsączył się dym.Piwo lało się strumieniami, a jedyne kobiety na sali - służąceroznoszące trunki - uwijały się jak w ukropie, zajęte napełnianiem szklanek iroznoszeniem ich do stolików, przy których siedzieli mężczyzni i wołali ojeszcze.I choć dziewczęta były ubrane dość swobodnie, tylko dwie flirtowały zmężczyznami, reszta najwyrazniej nie miała na to czasu.Co tłumaczyło,dlaczego wszyscy mężczyzni znajdowali się w różnych fazach upojenia.Ależnędzna zbieranina pijaków! Jeden z nich potrącił akurat swojego towarzysza,próbując zatańczyć dżiga, drugi uszczypnął służącą w pośladek, a gdy tatrzepnęła go po ręku, roześmiał się tylko w odpowiedzi.Boże, nie było to z pewnością miejsce dla dobrze wychowanych kobiet.- Helena? - usłyszał nagle chrapliwy szept dochodzący gdzieś z prawejstrony.Przełknęła ślinę i zobaczyła, że obiekt jej poszukiwań siedzi wtowarzystwie sześciu mężczyzn przy długim dębowym stole.Jego zdumienienajwyrazniej graniczyło z irytacją.Inni wydawali się jednak zadowoleni z jej przybycia.Jeden z nich nawetpodniósł się z ławy i głęboko ukłonił.- Witaj, pani.Proszę się do nas przyłączyć.Postawimy pani piwo, prawda,chłopaki?Potwierdzili chóralnie i wyszczerzyli zęby w uśmiechach.Boże, co onanarobiła! Wpakowała się naprawdę w niezłe tarapaty.- Mówisz do mojej żony, głupcze - warknął Daniel, wstając z ławy.- Aona wróci natychmiast do pokoju.To ją rozzłościło.Owszem, tego popołudnia zachowała się fatalnie, alenie znaczyło to jeszcze, by kłaść ją spać jak nieznośne dziecko.Ci mężczyzninie wyglądali wcale tak strasznie, jak się spodziewała.Dlaczego nie mogładołączyć do towarzystwa?- 121 -SR Podeszła do ich stolika z uśmiechem.- Nie żartuj, Danny.Nigdzie się nie wybieram.- Używając jego przezwiska, złowieszczo zmrużyła oczy, ale on niezwrócił na to uwagi.- Już mam dość tego czekania.Chciałabym dołączyć dotowarzystwa.- Posłuchaj, Heleno.- Uspokój się, Brennan, i siadaj - powiedział mężczyzna, który zaprosił jądo stolika, i natychmiast przysunął dla niej krzesło.- Ta dama jest w naszymgronie całkowicie bezpieczna.- Dziękuję - odparła z godnością, siadając na wskazanym miejscu.-Danny bywa czasem nadopiekuńczy.Uważa, że tylko jemu wolno się bawić.- Może i ma swoje powody - odezwał się jeden z pozostałych kompanówDaniela.- Jak się ma taką żonę.- Brednie.Kobiecie też należą się rozrywki.- I piwo - dodał mężczyznasiedzący obok.- Nie trza żadnego piwa - wtrącił się Daniel.- Jużem mówił, że ona nie zostaje.Zamrugała ze zdziwienia.Nie słyszała wcześniej, by Daniel wyrażał siętak niegramatycznie.Ale oczywiście musiał odegrać dobrze swoją rolę.A onaswoją.- Oczywiście, że zostaję.- Obdarzyła uśmiechem swojego sąsiada.- Apiwa z chęcią się napiję, dziękuję.Dobrze Ułożona Młoda Dama nigdy nie pije za wiele - szeptał jakiś głos ztyłu głowy.Och, do diabła z Dobrze Ułożonymi Młodymi Damami.Takiezapewne nie muszą nigdy szukać swoich niesfornych sióstr.Daniel prychnął i pokręcił głową, ale nie uczynił żadnego innego gestu,który miałby ją powstrzymać od pozostania.Zresztą i tak by mu na to niepozwoliła.Miała już dość czekania na Daniela i szczątkowych informacji, jakich- 122 -SR udawało się jej od niego uzyskać.Nie rozumiała, dlaczego nie miałaby braćudziału w tym dochodzeniu.Mężczyzna siedzący obok zawołał szafarkę, która podbiegła natychmiast,by przyjąć jego zamówienie.Potem mrugnął do niej porozumiewawczo.- Nazywam się John Wallace, chociaż panie wolą Piotrusia Wallace'a.Ciekaw jestem, co bardziej przypasuje pani.Miała tak przerażoną minę, że pozostali mężczyzni wybuchnęliśmiechem.Daniel uniósł się z krzesła.- Uważaj na to, co mówisz w obecności mojej żony, draniu.- Nic nie szkodzi - powiedziała Helena, choć nie zrozumiała znaczeniasłów mężczyzny.Z zachowania Daniela wywnioskowała jednak, że było to cośniestosownego.Boże, czy oni wszyscy uwodzili kobiety tak jak Daniel?Ujęła ramię Wallace'a i położyła mu je na kolanach.- Sądzę, że najlepiejpasuje do pana  Pan Megaloman".Zaśmiał się głośno.- Me-ga-lo-man? Jak to się stało, że prawdziwa dama poślubiła takiegołajdaka jak Brennan.Pani mąż podobno zajmuje się przemytem, opowiada namo tym od dwóch godzin.- W jego oczach błysnęło nagłe podejrzenie.- A możeto wcale nie jest przemytnik?Przy stole zapanowało napięcie.Helena nie śmiała nawet spojrzeć naDaniela.- Oczywiście, że przemytnik.- Złożyła ręce na kolanach, by ukryć ichdrżenie.- A jak sądzicie, w jaki sposób się poznaliśmy?Boże, jak mogła powiedzieć coś tak głupiego?- To bardzo ciekawe - zauważył pan Wallace.- Poznał pan żonę podczasszmuglu? Niech pan nam opowie tę historię.- Moja żona zrobi to znacznie lepiej - odparł Brennan.Popatrzyła na niego z przerażeniem.To Daniel potrafił przekręcać fakty,ona nie.Brennan uniósł jednak znacząco brwi, jakby rzucał jej wyzwanie.- 123 -SR Zesztywniała.Myślał, że ona zniweczy cały plan? No cóż, ciekawe, jaktrudno przekonać do swoich bajek bandę pijaków.- To wszystko jest bardzo proste, naprawdę - zaczęła, próbując zyskać naczasie.Służąca postawiła przed nią kufel mocnego angielskiego piwa gatunkuale; wpatrzona w pianę, zaczęła tworzyć w myślach opowieść.- Mój ojciec tolondyński kupiec, handluje alkoholem.Danny sprzedawał papie francuskąbrandy, wino i takie tam.Tak go spotkałam.- Popatrzyła marząco na Daniela.- Pokochałam go już w chwili, gdy zobaczyłam go pierwszy raz w firmiepapy.Na usta Daniela wypłynął kpiący uśmiech.- Coś podobnego - mruknął jeden z mężczyzn.- I pani ojciec zgodził sięna ślub?- Oczywiście, że nie.Wiązał ze mną większe nadzieje.Jak pan sądzi,gdzie się nauczyłam w ten sposób wyrażać? Papa wysłał mnie na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl