[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chciałem wyglądać, jakbym za bardzowyczekiwał spotkania z Brittany.Za piętnaście jedenasta siadłem na kanapie w dziale dlanastolatków i zacząłem czytać podręcznik do chemii.No dobra, przesuwałem wzrokiem postronach, ale nic do mnie nie docierało.Teraz jest jedenasta.Gdzie ona jest?Mógłbym po prostu pojechać i spotkać się z kumplami.Cholera, powinienem to zrobić.Alejakiś głupi odruch każe mi się dowiedzieć, dlaczego Brittany mnie wystawiła.Mówię sobie, że towszystko kwestia urażonej dumy, ale w głębi duszy martwię się o nią.Atak paniki przed gabinetem pielęgniarskim sugerował, że jej mama nie zasługuje raczej natytuł Matki Roku.Czy Brittany nie wie, że ma osiemnaście lat i że może wyprowadzić się z domu,jeśli chce? Skoro jest aż tak zle, po co tam mieszkać?Bo ma bogatych rodziców.Gdybym ja wyprowadził się z domu, moje życie zbytnio by się nie zmieniło.Dladziewczyny mieszkającej po północnej stronie miasta życie bez markowych ręczników i pokojówki,która po niej sprząta, jest pewnie gorsze niż śmierć.Mam dość bezczynnego czekania na Brittany.Pojadę do niej i dowiem się, czemu mniewystawiła.Wsiadam bez zastanowienia na motor i jadę na północ.Wiem, gdzie mieszka.wwielkim, wystawnym domu z kolumnami od frontu.Parkuję motor na podjezdzie i dzwonię do drzwi.Chrząkam, żeby się nie zająknąć.Mierda,co ja jej właściwie powiem? I czemu czuję się tak niepewnie, jakbym musiał zrobić na niejwrażenie, bo na pewno będzie mnie oceniać?Nikt nie otwiera.Dzwonię jeszcze raz.Gdzie służący albo kamerdyner, gdy trzeba człowiekowi otworzyć drzwi? Mam jużzrezygnować i otrzezwić się sporą dawką zdrowego rozsądku pod tytułem co ja do cholerywyczyniam , gdy nagle otwierają się drzwi.Przede mną stoi starsza wersja Brittany.Bez wątpieniajej matka.Patrzy na mnie, a jej szyderczy uśmieszek wyraża wszystko aż nazbyt wyraznie. Słucham? pyta z wyższością.Wiem, że bierze mnie za ogrodnika lub za sprzedawcęobwoznego. W tej dzielnicy nie uznajemy chodzenia po prośbie. Ale ja, eee, nie przyszedłem po prośbie.Nazywam się Alex.Chciałem spytać, eee, czyBrittany jest może w domu? Cudownie.Teraz co chwila mamroczę eee. Nie. Jej oziębła odpowiedz idealnie pasuje do jej zimnego spojrzenia. A wie pani może, gdzie pojechała?Pani Ellis przymyka drzwi, pewnie w nadziei że nie zajrzę do środka i nie zobaczę żadnychwartościowych rzeczy, które mógłbym chcieć ukraść. Nie udzielam informacji na temat miejsca pobytu mojej córki.A teraz proszę wybaczyć mówi i zamyka mi drzwi przed nosem.Stoję przed wejściem jak kompletny pendejo.Pewnie Brittany była w domu i kazała mamiemnie spławić.Nie zdziwiłbym się, gdyby tak sobie ze mną pogrywała.Nienawidzę gier, w których nie mogę wygrać.Podchodzę upokorzony do motoru i zastanawiam się, czy mam się czuć jak zbity pies, czymoże raczej jak wściekły pitbul.17.BrittanyKto to jest Alex?To pierwsze słowa, które wypowiada mama, gdy wracam z tatą z lotniska. Kolega ze szkoły, z którym robię projekt z chemii odpowiadam powoli.Zaraz.Skąd znasz Aleksa? Był tu, gdy pojechałaś na lotnisko.Odprawiłam go.Coś zaskakuje w moim mózgu i nagle do mnie dociera.O nie!Zapomniałam o dzisiejszym spotkaniu z Aleksem.Dopada mnie poczucie winy, gdy myślę o tym, że czekał na mnie w bibliotece.To ja nie dokońca wierzyłam, że się pojawi, a ostatecznie sama nawaliłam.Musi być wściekły.Uh, robi mi sięniedobrze. Nie chcę go widzieć w pobliżu naszego domu mówi mama. Sąsiedzi zaczną gadać. Tak, jak gadają o twojej siostrze.Wiem, że to właśnie sobie pomyślała.Mam nadzieję, że któregoś dnia nie będę już musiała przejmować się plotkami sąsiadów. Dobrze odpowiadam. Nie możesz robić projektu z kim innym? Nie. A pytałaś? Tak, mamo.Pytałam.Pani Peterson nie zgadza się na zmianę pary. Może za mało się starałaś ją przekonać.Zadzwonię w poniedziałek do szkoły ipoproszę.Błyskawicznie skupiam się na tym, co mówi, i zapominam o piekącym, pulsującym bólu ztyłu głowy w miejscu, z którego Shelley wyrwała mi garść włosów. Mamo, sama sobie poradzę.Nie chcę, żebyś dzwoniła do szkoły i traktowała mnie jakmałe dziecko. Czy to ten cały Alex uczy cię braku szacunku do matki? Zadajesz się z takim chłopakiemi nagle zrobiłaś się bardzo pyskata? Mamo.%7łałuję, że nie ma z nami taty, żeby jakoś interweniował.Ale od razu po powrocie poszedłdo swojego gabinetu sprawdzić mejle.Wolałabym, żeby zachowywał się jak sędzia, a nie siedział zzałożonymi rękami za linią boiska. Bo jeśli zaczniesz się zadawać z tego typu hołotą, ciebie też zaczną uważać za hołotę.Nie tak cię wychowywaliśmy.No nie.Kolejne kazanie.Wolałabym zjeść żywą rybę, niepatroszoną i z łuskami, niż musiećteraz tego wysłuchiwać.Wiem, co chce mi powiedzieć.Shelley nie jest idealna, więc ty musisz być.Biorę głęboki wdech, żeby się jakoś uspokoić. Mamo, rozumiem.Przepraszam. Po prostu się o ciebie martwię.A ty mi się tak odwdzięczasz. Wiem.Przepraszam.Co powiedział doktor Meir na temat Shelley? Chce, żeby przyjeżdżała dwa razy w tygodniu na badania.Będziesz mi musiała pomóc jąwozić.Nie mówię nic o tym, co pani Small sądzi na temat opuszczania treningów, bo nie ma sensu,żebyśmy obie się stresowały.Poza tym chcę wiedzieć, czemu Shelley zrobiła się taka agresywna.Na szczęście dzwoni telefon i mama idzie odebrać.Idę szybko do pokoju siostry, zanimmama będzie chciała dokończyć rozmowę.Shelley siedzi przy specjalnym komputerze i stuka wklawiaturę. Cześć mówię.Podnosi głowę.Nie uśmiecha się.Chcę, żeby wiedziała, że nie jestem na nią zła, bo przecież wiem, że nie chciała zrobić mikrzywdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]