[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie radzę - zasugerował cicho.Z mikrofonem wciąż w górze, dziennikarz zatrzymał się i razem z całym stadem patrzył, jak dwajśledczy odjeżdżają - Nienaturalna cisza utrzymywała się, póki samochód nie dotarł do końca ulicy.Wtedy głos z tyłu poderwał stado do działania.- Widziałam ją, zanim gliniarze wsadzili ją do worka.- Dalej masz tę przyjaciółkę w brukowcu?- Celluci? - Vicki usiadła z powrotem na leżance, podnosząc telefon i kładąc go sobie na kolanach.--O czym ty, do cholery, mówisz?- Ta Fellows, która pisze do brukowca, dalej się z nią spotykasz?- Cóż, ja niezupełnie się z nią spotykam.-Zmarszczyła brwi.- Na litość boską, Vicki, to nie czas na gierki słowne.Nie pytam, czy z nią sypiasz! Rozmawiasz z niączy nie?- Tak.- Zamierzała zadzwonić do niej jeszcze tego popołudnia i sprawdzić, czy da się coś poradzić nahordy chłopów z kołkami i czosnkiem, których obawiał się Henry.Dziwny zbieg okoliczności sprawił,że tego samego dnia o Anne Fellows pomyślał Celluci.Spotkali się tylko raz i nie przypadli sobie dogustu.Przez całe przyjęcie krążyli wokół siebie jak wściekłe psy, czekając, kto pierwszy odsłoni gard-ło.- A co?- Wez coś do pisania.Chcę, żebyś jej o paru sprawach opowiedziała.Ton jego głosu sprawił, że Vicki pospiesznie sięgnęła pod leżankę i zanim zaczął mówić, trzymała jużpióro kulkowe i poplamiony kawą notes.Kiedy skończył, zaklęła miękko.- Jezu Chryste, Mike, słusznie zakładam, że góra nie wie o tym, że przekazujesz informacje? - Usły-szała, jak ciężko wzdycha, i zanim zdążył odpowiedzieć, zrobiła to sama.- Nieważne.Głupie pytanie.- Vicki, nie chcę, żeby coś takiego się powtórzyło.Gazety to zaczęły i gazety mogą to zakończyć.Vicki spojrzała na informacje o życiu i śmierci Anieki Hendle wypisane na trzech kartkach papieruczytelnym pismem i zrozumiała gniew i frustrację Celluciego.Sama czuła niemal to samo, zimnydreszcz na kręgosłupie.- Zrobię, co się da.- Miejmy nadzieję, że to wystarczy.Poznała po tonie, że kończy rozmowę i odkła-da słuchawkę, więc wykrzyknęła jego imię.Sekundy,które minęły, zanim przekonała się, że ją usłyszał, były najdłuższymi, z jakimi ostatnio miała doczynienia.- Co? - warknął.- Będę dziś wieczór w domu.Słyszała jego oddech, więc wiedziała, że wciąż jest na linii.- Dzięki - powiedział wreszcie, a trzask odkładanej słuchawki zabrzmiał niemal pieszczotliwie.Ze swojego miejsca pod ścianą w Druxy" Vicki widziała drzwi, a przez ogromne okna - większykawałek Bloor i Yonge.Traktowała tę sprawę bardzo poważnie, dlatego nie ryzykowała możliwegoniezrozumienia się przez telefon i namówiła Annena wspólny lunch.Twarzą w twarz prędzej przekona felietonistkę, że prasa miała moralny obowiązekzadbać o to, by nie było kolejnej Anicki Hendle.Podniosła papierowy kubek z kawą i zawinęła jego brzeg.Ze względu na własne bezpieczeństwoHenry chciał, żeby prasa przestała zajmować się sprawą wampirów", a Vicki była gotowa mu pomócjak umiała.Powinna wpaść na to, że nie tylko Henry znalazł się w niebezpieczeństwie.Tektura roze-rwała się, a Vicki zaklęła, kiedy gorąca kawa dosięgła jej dłoni.- Też mi detektyw.Mogłabym już ze dwa razy dać ci w łeb, a ty nawet nie zauważyłabyś, kto cię takzałatwił.- Jak?.- Weszłam tymi małymi drzwiami w zachodnim rogu, o wszechśledząca.- Anne Fellows usiadła nakrześle naprzeciw Vicki i wsypała do swojej kawy cztery saszetki cukru.- No więc co jest tak ważne,że wyciągasz mnie na miasto w taki deszcz?Zamierzając się patyczkiem do mieszania na pi-kla, Vicki zastanawiała się, od czego zacząć.- Dziś rano zamordowano kobietę.- Przykro mi pozbawiać cię złudzeń, kochana, ale każdego ranka jakieś kobiety zostają zamordowane.Co jest takiego w tej jednej, że postanowiłaś mi o tym opowiedzieć?- Z tą było inaczej.Rozmawiałaś dziś ze swoją gazetą? Albo słuchałaś wiadomości?Anne przewróciła oczami nad kanapką z peklowaną wołowiną.Rozdział 10- Daj spokój, Vicki.Jest Wielka Sobota i mam wolne.Wystarczy, że w ciągu tygodnia muszę siębabrać w tym gównie.- Więc pozwól, że opowiem ci o Anice Hendle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]