[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Patrzcie! patrzcie! - woÅ‚aÅ‚ WoÅ‚odyjowski ukazujÄ…c palcemuÅ›pionÄ… postać.JeÅ„cy zwrócili wzrok we wskazanym kierunku i zdumienie od-biÅ‚o siÄ™ na wszystkich twarzach: pod burkÄ… i w czapce pana ZagÅ‚obyspaÅ‚ snem sprawiedliwego pan Roch Kowalski, ZagÅ‚oby zaÅ› nie byÅ‚ona wozie.- UmknÄ…Å‚, jak mi Bóg miÅ‚y! - mówiÅ‚ zdumiony Mirski oglÄ…dajÄ…csiÄ™ na wszystkie strony, jakby oczom wÅ‚asnym jeszcze nie wierzyÅ‚.- To kuty frant! Niech go kaduk! - zakrzyknÄ…Å‚ Stankiewicz.- ZdjÄ…Å‚ heÅ‚m i żółtÄ… opoÅ„czÄ™ z tego kpa i umknÄ…Å‚ na jego wÅ‚as-nym koniu!- Jako w wodÄ™ wpadÅ‚!- A zapowiedziaÅ‚, że siÄ™ fortelem wydostanie.- Tyle go bÄ™dÄ… widzieli!- MoÅ›ci panowie! - mówiÅ‚ z uniesieniem WoÅ‚odyjowski - nie znaciejeszcze tego czÅ‚eka, a ja już wam dziÅ› przysiÄ™gnÄ™, że on i nas jeszczewydostanie.Nie wiem jak, kiedy, jakim sposobem, ale przysiÄ™gnÄ™!- Dalibóg! oczom siÄ™ wierzyć nie chce - mówiÅ‚ StanisÅ‚awSkrzetuski.Wtem żoÅ‚nierze spostrzegli, co siÄ™ staÅ‚o.UczyniÅ‚ siÄ™ miÄ™dzynimi gwar.Jedni przez drugich biegli do wozu i wybaÅ‚uszali oczyna widok swego komendanta przybranego w wielbÅ‚Ä…dziÄ… burkÄ™,w rysi koÅ‚paczek i uÅ›pionego gÅ‚Ä™boko.311Henryk SienkiewiczWachmistrz poczÄ…Å‚ go szarpać bez ceremonii.- Panie komendancie! panie komendancie!- Ja jestem Kowalski.a to pani Kowalska - mruczaÅ‚ pan Roch.- Panie komendancie, wiÄ™zieÅ„ uciekÅ‚!Kowalski siadÅ‚ na wozie i otworzyÅ‚ oczy.- Czego?.- WiÄ™zieÅ„ uciekÅ‚, ten gruby szlachcic, który z panem komendan-tem rozmawiaÅ‚!Oficer oprzytomniaÅ‚.- Nie może być! - zakrzyknÄ…Å‚ przerażonym gÅ‚osem.- Jak to?!Co siÄ™ staÅ‚o? Jakim sposobem uciekÅ‚?- W heÅ‚mie i w opoÅ„czy pana komendanta; żoÅ‚nierze go niepoznali, noc byÅ‚a ciemna.- Gdzie mój koÅ„? - krzyknÄ…Å‚ Kowalski.- Nie ma konia.Ów szlachcic wÅ‚aÅ›nie na nim uciekÅ‚.- Na moim koniu?- Tak jest!Kowalski wziÄ…Å‚ siÄ™ za gÅ‚owÄ™.- Jezusie NazareÅ„ski! Królu żydowski!.Po chwili krzyknÄ…Å‚:- Dawajcie tego psiawiarÄ™, tego takiego syna, który mu koniapodaÅ‚!- Panie komendancie! %7Å‚oÅ‚nierz nic nie winien.Noc byÅ‚a ciemna,choć w pysk daj, a on zdjÄ…Å‚ waszej moÅ›ci heÅ‚m i opoÅ„czÄ™.PrzejeżdżaÅ‚tuż koÅ‚o mnie i jam nie poznaÅ‚.%7Å‚eby wasza mość nie byÅ‚a siadaÅ‚a nawóz, nie mógÅ‚by on tego dokazać.- Bijże mnie! bijże mnie! - woÅ‚aÅ‚ nieszczęśliwy oficer.- Co czynić, wasza mość?- Bij go! Å‚apaj!- To siÄ™ na nic nie zdaÅ‚o.On na koniu waszej moÅ›ci, a to najlepszykoÅ„.Nasze zdrożone okrutnie, on zaÅ› o pierwszych kurach umknÄ…Å‚.Nie zgonim!312Potop t.1- Szukaj wiatru w polu! - rzekÅ‚ Stankiewicz.Kowalski zwróciÅ‚ siÄ™ ku wiÄ™zniom z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ….- WaszmoÅ›ciowie pomogliÅ›cie mu do ucieczki! Ja waÅ›ciom!.Tu zÅ‚ożyÅ‚ olbrzymie pięści i poczÄ…Å‚ zbliżać siÄ™ ku nim.Wtem Mirski rzekÅ‚ groznie:- Nie krzycz waść i bacz, że do starszych od siebie mówisz!Pan Roch drgnÄ…Å‚ i mimo woli wyprostowaÅ‚ siÄ™, bo rzeczywiÅ›ciejego powaga wobec takiego Mirskiego byÅ‚a żadna i wszyscy owijeÅ„cy przenosili go o gÅ‚owÄ™ godnoÅ›ciÄ… i znaczeniem.Stankiewicz dodaÅ‚:- Gdzie aspanu kazali nas wiezć, to wiez, ale gÅ‚osu nie podnoÅ›,bo jutro możesz iść pod komendÄ™ każdego z nas.Pan Roch wytrzeszczaÅ‚ oczy i milczaÅ‚.- Nie ma co, panie Rochu, podrwiÅ‚eÅ› gÅ‚owÄ… - rzekÅ‚ Oskierko.-To, co mówisz, żeÅ›my mu pomogli, to gÅ‚upstwo, bo naprzód, spali-Å›my jako i ty, a po wtóre, każdy by pierwej sobie pomógÅ‚ niż innemu.Ale aspan podrwiÅ‚eÅ› gÅ‚owÄ…! Niczyjej tu winy nie ma, jeno twoja.Pierwszy kazaÅ‚bym ciÄ™ rozstrzelać za to, bo żeby oficer rozsypiaÅ‚ siÄ™jako borsuk, a wiÄ™zniowi pozwoliÅ‚ uciec w swoim wÅ‚asnym heÅ‚miei opoÅ„czy, ba, na swoim wÅ‚asnym koniu, toż to niesÅ‚ychana rzecz,która siÄ™ od poczÄ…tku Å›wiata nie zdarzyÅ‚a!- Stary lis wyprowadziÅ‚ mÅ‚odego w pole! - rzekÅ‚ Mirski.- Jezus Maria! toć ja i szabli nie mam! - krzyknÄ…Å‚ Kowalski.- Albo siÄ™ jemu szabla nie przyda? - mówiÅ‚ uÅ›miechajÄ…c siÄ™Stankiewicz.- SÅ‚usznie pan Oskierko mówi: podrwiÅ‚eÅ› gÅ‚owÄ…, kawalerze.Pistoleciska też musiaÅ‚eÅ› mieć w olstrach?- A byÅ‚y!.- rzekÅ‚, jak nieprzytomny, Kowalski.Nagle porwaÅ‚ siÄ™ obu rÄ™koma za gÅ‚owÄ™.- I list ksiÄ™cia pana do komendanta birżaÅ„skiego! Co ja,nieszczÄ™sny, teraz uczyniÄ™?!.ZginÄ…Å‚em na wieki!.Bogdaj mi kulaw Å‚eb!.313Henryk Sienkiewicz- To ciÄ™ nie minie! - rzekÅ‚ poważnie Mirski.- Jakże to nas bÄ™-dziesz teraz do Birż wiózÅ‚?.Co siÄ™ stanie, jeÅ›li ty powiesz, że nasjako wiÄ™zniów przywozisz, a my, starsi godnoÅ›ciÄ…, powiemy, że toty masz być do lochu wrzucon? Komu, myÅ›lisz, dadzÄ… wiarÄ™?.Zalimniemasz, że komendant szwedzki zatrzyma nas dlatego tylko,że go pan Kowalski bÄ™dzie o to prosiÅ‚? PrÄ™dzej nam zawierzy i ciebiew podziemiu zamknie.- ZginÄ…Å‚em! zginÄ…Å‚em! - jÄ™czaÅ‚ Kowalski.- GÅ‚upstwo! - rzekÅ‚ WoÅ‚odyjowski.- Co robić, panie komendancie? - pytaÅ‚ wachmistrz.- Ruszaj do wszystkich diabłów! - krzyknÄ…Å‚ Kowalski.- Zali jawiem, co robić?.gdzie jechać?.Bodaj ciÄ™ pioruny zabiÅ‚y!- Jedz, jedz do Birż!.obaczysz - rzekÅ‚ Mirski.- Zawracaj do Kiejdan!.- krzyknÄ…Å‚ Kowalski.- JeÅ›li ciÄ™ tam pod murem nie postawiÄ… i nie rozstrzelajÄ…, toniech mnie szczecina pokryje! - rzekÅ‚ Oskierko.- Jakże to przedobliczem hetmaÅ„skim staniesz? Tfu! HaÅ„ba ciÄ™ czeka i kula w Å‚eb,nic wiÄ™cej!- Bom nic wiÄ™cej niewart! - zakrzyknÄ…Å‚ nieszczęśliwy mÅ‚odzian.- GÅ‚upstwo, panie Rochu! My jedni możem ciÄ™ ratować - mówiÅ‚Oskierko.- Znasz, żeÅ›my z hetmanem gotowi byli iść na kraniecÅ›wiata i zginąć.WiÄ™cej mieliÅ›my zasÅ‚ug, wiÄ™kszÄ… szarżę od ciebie.WylewaliÅ›my nieraz krew za ojczyznÄ™ i zawsze chÄ™tnie jÄ… wylejem;ale hetman zdradziÅ‚ ojczyznÄ™, wydaÅ‚ ten kraj w rÄ™ce nieprzyjaciół,sprzymierzyÅ‚ siÄ™ z nimi przeciw miÅ‚oÅ›ciwemu panu naszemu, któ-remuÅ›my wierność zaprzysiÄ™gli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]