[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.znowu kajdanki! Dosyd tego.Postanowiłam skooczyd z facetami.Nie mogłam się jużdoczekad powrotu do domu.Będę spędzała wieczory w moim przytulnym 152mieszkanku z Joanie, Chachim i elfami z opakowao ciastek Keebler.To byli facecidla mnie.Mijały kolejne minuty, moje ręce były coraz bardziej zdrętwiałe, a listatortur, za pomocą których zamierzałam odegrad się na Ramirezie, coraz dłuższa.Doszłam do punktu numer pięd (pochowad zepsute jaja pod siedzeniami jegoukochanego SUV-a), kiedy rozdzwoniła się moja leżąca obok na siedzeniu torebka.Spojrzałam na swoje ręce.Cholera.Podsunęłam tyłek jak najdalej, a potempodniosłam pasek torebki stopą.Gdybym naprawdę uczęszczała na prowadzoneprzez Danę zajęcia z power jogi, zamiast tylko się na nie zapisad, a potem olewad jena rzecz kubełka Chunky Monkey, pewnie potrafiłabym unieśd torebkę na tylewysoko, by chwycid telefon zębami.Ale ponieważ było jak było, zdołałam unieśdtorebkę tylko na wysokośd pępka.Potem pasek zsunął mi się ze stopy i torebkapoleciała na podłogę.Na szczęście, wypadła z niej komórka.Zdjęłam but i wysiłkiemwcisnęłam dużym palcem przycisk odbioru.- Halo?! - krzyknęłam w stronę podłogi.Nachyliłam się, żeby usłyszed odpowiedz.Była cicha, ale słyszalna.- Maddie, tu Felix.Cudownie.Mój kolejny ulubieniec Na nim też bym się chętnie odegrała.- Czego chcesz? - zawołałam, spuszczając głowę między kolana, żeby lepiejsłyszed.- Pogadad.- Zamilkł na moment.- Jesteś sama? Rozejrzałam się po tylnymsiedzeniu.Niestety.- Tak.A co?- Jest ze mną ktoś, kto chciałby z tobą porozmawiad.Usłyszałam dzwięk wędrującego z rąk do rąk telefonu.Potem z podłogipopłynął dobrze znany mi głos.- Maddie, skarbie?Znieruchomiałam.Larry. 15317- Larry! - wrzasnęłam, nachylając się tak bardzo, że kajdanki zaczęły mi sięwrzynad w nadgarstki.- Gdzie jesteś?Milczał.Przez chwilę bałam się, że połączenie zostało przerwane.- Larry? Słyszysz mnie? - zapytałam.Zaczynałam chrypied od tegowydzierania się do podłogi.- Muszę z tobą porozmawiad  powiedział w koocu, głosem tylko trochęgłośniejszym od szeptu.- Ale nie chcę tego robid przez telefon.Możemy sięspotkad?Zerknęłam na kajdanki.- Eee.chwilowo nie za bardzo.Nie możesz mi powiedzied, o co chodzi?- Nie.To zbyt.Wolałbym to zrobid osobiście.Westchnęłam.- Wiesz, ja.jestem tu trochę uziemiona.- Rozumiem - odparł Larry.- Ale Felix może po ciebie przyjechad.- Nie, ja.Ale Larry oddał już telefon Felixowi.- Maddie, gdzie jesteś, skarbie?- Nie.- Pokręciłam gwałtownie głową.- Nie możesz po mnie przyjechad.Ram., to znaczy, Bruno, może wrócid w każdej chwili.Felix zamilkł na moment.- Co tam się dzieje?Westchnęłam.- Jestem przykuta do siedzenia w samochodzie Brunona.Nie słyszałam wszystkiego wyraznie, więc nie miałem stuprocentowejpewności, ale wydawało mi się, że Felix parsknął śmiechem.- Brzmi perwersyjnie.- To żadna perwersja, tylko bezprawne uwięzienie.I przestao się śmiad!Zdaje się, że prychnął.- Gdzie jest ten samochód?- Na parkingu dla pracowników Victoria Club.- Daj mi pięd minut.- Nie, Bruno zaraz.- Ale Felix już się rozłączył.Wcisnęłam dużym palcem guzik rozłączenia.To by było na tyle, jeśli chodzio moją randkę z ciasteczkami elfami.Patrzyłam, jak przesuwają się wskazówki zegara na desce rozdzielczej,jednym okiem cały czas obserwując drzwi na tyłach Vic-torii.Jeśli Ramirez wróci,zanim dotrze tu Felix, na pewno spełni swoją obietnicę i wsadzi mnie w pierwszysamolot do domu, tym samym pozbawiając mnie byd może jedynej szansyzobaczenia się z Larrym.Byłam ciekawa, co takiego chciał mi powiedzied Larry.Miałam nadzieję, że coś obciążającego Monalda.Bardzo obciążającego.Tak bardzo,żeby federalni wsadzili łotra za kratki, a moje życie, które nagle zamieniło się w 154połączenie Ojca chrzestnego z Tootsie, wróciło do normy.Chciałam już wrócid donormalności, do prawdziwego życia, gdzie moim największym zmartwieniem byłoskooczenie na czas projektów plastików z Rainbow Brite (im dłużej byłam w Vegas,tym bardziej się tym martwiłam), tkwienie w korku na Czterystapiątce czyzastanawianie się, kiedy śliczne sandały na koturnie będą na wyprzedaży w Macy's.Próbowałam właśnie przypomnied sobie, co mówił sprzedawca na tematmożliwego terminu przeceny, gdy na parking wjechał niebieski dodge neon.Zamachałam gorączkowo stopą (moje unieruchomione dłonie już kompletniezdrętwiały) i w koocu Felix mnie zauważył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl