[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja w tym czasie pociłam się w sztywnym stroju i jednocześnie dygotałam, czując wewnętrznedreszcze.Chodził po polach i patrzył w niebo, jak gdyby chciał to wszystko kupić za jednym zamachem.Bezwątpienia błękitne niebo i gorące białe chmury także stanowiły dobry, lecz ryzykowny" interes.Pragnął zobaczyć pola na dawnych wspólnych gruntach, musieliśmy więc przejechać przez Acre.Wolałam wybrać ścieżkę przez lasy, lecz most przy młynie był nieczynny, a nie istniał wygodny objazd dlabryczki.Tym razem na dzwięk stukotu kopyt mojego konia nie zatrzaskiwano drzwi.W wiosce Acre panowałacisza, jak gdyby wszyscy mieszkańcy poszli na tułaczkę. Spokojne miejsce zauważył pan Gilby.Wielka cisza zastanowiła nawet tego zajętego wciąż liczeniem pieniędzy człowieka. Tak przytaknęłam oschle. Ale nie puste, może pan być pewien. Mają państwo kłopoty z biedotą? uniósł porozumiewawczo czarne brwi. Nie umieją sięprzystosować, prawda? Nie chcą po prostu nauczyć się żyć w nowych warunkach? Otóż to stwierdziłam krótko. Kiepski interes wyrzekł półgłosem. Macie tu w okolicy jakieś podpalenia? Niszczenieplonów? Napady na stodoły? Nigdy nie mieliśmy odparłam stanowczo. Skarżą się, ale nie ważą się zrobić nic więcej. Dobrze powiedział. Ale ryzykownie dodał po przerwie. Ryzykownie? spytałam, cmokając na Sorrela, aby ruszył kłusem, gdy wyjechaliśmy wreszcie zezłowieszczej ulicy opustoszałej wioski. Ryzykownie powtórzył. Nie wyobraża sobie pani, ile mam kłopotów z transportem wozów zezbożem przez prowincję do Londynu.Matki z niemowlętami na rękach kładą mi się na drodze.Ojcowieotaczają wozy i przeklinają wozniców jak gdyby to ich należało winić! Sam raz czy dwa razy dostałem się wszpony motłochu! Kiedyś nawet musiałem sprzedać gawiedzi pół wozu po cenie rynkowej, zanim mniepuszczono!RLT U nas takie rzeczy nie mają miejsca zapewniłam zdecydowanie, a dreszcz złego przeczucia prze-biegł mi po plecach. Tak, tak, w Sussex na razie jest spokojnie.Ludzie tu nie zostali jeszcze doprowadzeni doostateczności.Stanęliśmy na dziedzińcu stajennym i poprosiłam go do swego gabinetu. Przyjemny pokój rzekł, rozejrzawszy się, jak gdyby taksując cenę umeblowania. Dziękuję powiedziałam zdawkowo i zadzwoniłam po herbatę.Kiedy Stride wniósł tacę i stawiał dzbanek, pan Gilby spacerował wzdłuż półek z książkami, z aprobatąoglądając czerwoną skórę opraw.Położył dłoń na stole kartotece i wypróbował, jak lekko się obraca.Pomacałoparcia krzeseł i szurnął butami po puszystym dywanie.Nawet kiedy wreszcie usiadł i pił herbatę, wzrok jegokrążył; wyglądał przez okno, gdzie w ogrodzie różanym śpiewały ptaki i bzyczały pszczoły, patrzył nawypolerowane orzechowe drzwi, na moje biurko i wielką kasetę na pieniądze.Podziwiał komfort i elegancję,jakie dawały stare, z górą stuletnie meble. Oto moja propozycja oznajmił, skrobiąc coś na arkuszu papieru. Nie będę się z panią targował,pani MacAndrew, jest pani na to zbyt dobrym farmerem.Zna pani wartość ziarna.To dobry, lecz ryzykownyinteres.Podoba mi się zboże, lecz nie podoba wygląd drogi prowadzącej z Acre do londyńskiego gościńca.Zbyt wiele tam miejsc mogących nam napytać biedy ze strony ludzi, którzy sądzą, że lepiej się znają narolnictwie niż ich panowie.Podoba mi się zboże, lecz nie podoba wygląd wioski.Tak więc uważam to zadobry, lecz ryzykowny interes, pani MacAndrew.I znajduje to odbicie w mojej cenie.Kiwnęłam głową i spojrzałam na papier.Mniej niż miałam nadzieję, o wiele mniej.Ale trzykrotniewięcej niż uzyskalibyśmy na rynku w Midhurst i dwa razy więcej niż dostalibyśmy w Chichester.Więcej,biorąc pod uwagę, że płacił mi teraz, nie zaś za sześć tygodni, po skoszeniu zboża.Nieprzeciętne plony mogłydać dodatkowy dochód.Kaseta na pieniądze stojąca przy biurku była prawie pusta, a w lipcu przypadnie terminspłaty kolejnych rat pożyczek.Nie uda się go przesunąć, nawet gdybym chciała.Na wspomnienie mrocznychdróg i milczącej wioski znów zaczęłam się trząść.Nigdy przedtem nie sprzedawaliśmy zboża za plecami naszych ludzi, skoro jednak uważał, że mogą oniwystąpić przeciwko mnie i otwarcie mi zagrozić, nie zawaham się przed obroną ziemi, mojej i mego syna,wszystkimi sposobami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]