[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale zawiódł się.Karol milczał, niewstając z krzesła i mierząc go wzrokiem ironicznym.Więc porzucił patos, usiadł naprzeciw poety do dawniejszej solennościpowrócił.' Zaufaj mi młodzieńcze.Zaufaj człowiekowi, którywiele przeżył, przecierpiał i doświadczył!.Powołany zaufaniem współobywateli nazaszczytne stanowisko sędziego, znam realne potrzeby społeczeństwa, wiem dokąd iktórędy je prowadzić.Bujanie po obłokach porzućmy.Dziś trzeba nam twardo staćna ziemi.Nasz program, nasze, że tak się wyrażę: hasło dnia, jest krótkie i wyrazne.Zamyka się w dwóch słowach: Bądzmy trzezwi/Rozłożył ręce małe oczki zwrócił na Karola z wyrazem słodkiegorozrzewnienia., Powiedziałem: bądzmy trzezwi wyrzekł głosemczułym, w którym ozwały się ponownie tony iistułowe powinienem byłpowiedzieć: bądzcie trzezwi!.Bądzcie trzezwi wy, młodzi, którzy jesteście, że taksię wyrażę: zagajnikiem narodu!.O! czemuż nie uczynił mię Bóg wielkim mówcą,wielkim kaznodzieją! Z wysokości ambony, natchnione- mi słowy, płacząc i w piersisię bijąc, zaklinałbym was, latorośle społeczeństwa, przez wszystkie dni żywotaswego: Bądzcie trzezwi!.bądzcie trzezwi !.Zamilkł, i czekał co powie tamten.A wówczas Sielski powstał, ręce na piersiach skrzyżował i przez długą cliwilęmierzył Wilkosza//przenikliwem spojrzeniem swych smutnych, od biedyi niewywczasu zapadłych oczu.Potem rzekł zwolna, spokojnie i dobitnie: Wyznaj szczerze, panie Wilkoszu: ile ukradłeśgrosza publicznego, gdy cię przed czternastu laty wysłano do Prus po zakupy?Wyrzekłszy to, stał w miejscu nieporuszony, wzroku nie odwracając, rąk nieprostując, pozycyi nie zmieniając pierś tylko naprzód wystawił, był bowiempewny, że się tamten nań rzuci.Ale nie rzucił się.Słowa poety raziły go jak grom i obezwładniły.Osunął się na fotelu znieruchomiał rzec-by można spłaszczył się.Twarz mu śmiertelnie pobladła, czoło pokryło się potem kroplistym policzkiobwisłe, oczy wytrzeszczone, usta półotwarte i drżące wyrażały przestrach blizkiobłędu.Zdawało się, że te oczy o coś pytają, że te usta silą się coś powiedzieć że cała'postać chce na kolana upaść i do stóp Sielskiego poczoł- gać się.Poeta popatrzył na tę nędzę spodlonego ducha ze wzgardą i wstrętem odwróciłsię i wyszedł.Praca twórcza tak go pochłaniała, że nawet Rudnicką odwiedzać przestał.Cowięcej zaczął obojętnieć na to, co się z nią dzieje.Znał już jej sąd o swychwierszach wystarczało mu to na chwilę obecną.Niekiedy przychodziła mu na pamięć owa rozmowa poufna sam na sam, ozmroku. Profesorowa wyswatać mnie chce. myślał,uśmiechając się napół smutno, napół ironicznie.Ale z kim?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]