[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Są naprawdę smaczne.-I pewnie prowadzicie długie rozmowy.Joel zaśmiał się.- Ethan nie jest zbyt rozmowny.Dlatego właśnie się tu przeniósł.-I nigdy nie był żonaty? Joel pokręcił głową.- Twierdzi, że żadna kobieta by z nim dłużej nie wytrzymała.Ale tak naprawdę, nie lubi zmieniać nawyków.- Doskonale go rozumiem.Joel obrzucił ją przeciągłym spojrzeniem.- Jasne.Popatrz, jego terenówka stoi na podjezdzie.Chcesz doniego zajrzeć?- Nie będzie miał nic przeciwko temu?- W tej okolicy ludzie nie umawiają się tydzień wcześniej nawizytę.Poza tym, jeśli Ethan będzie chciał z nami pogadać, zaprosinas do środka.A jak nie, powie, że jest zajęty.Nicole uśmiechnęła się lekko.Joel najwyrazniej zaakceptowałobyczaje brata i nie widział w nich nic dziwnego.Zatrzymali się za terenówką Ethana i wysiedli.Na dworze byłociepło, ale i rześko.Powietrze, które docierało tu od rzeki, było niecochłodniejsze niż w miasteczku.Nicole rozejrzała się dookoła i80RSstwierdziła, że w pobliżu nie ma żadnych domów, a wiejska droga,którą przyjechali, jest z pewnością mało uczęszczana.- Mój wujek ma domek rybacki nad rzeką Buffalo - powiedziała.- Jezdziłam do niego zawsze w maju na parę dni.Weszli na dużą werandę.Stały na niej dwa fotele na biegunach,stolik i huśtawka na dwie osoby.- Nasz dziadek miał podobną działkę z domem w stanieMichigan, ale rzadko tam bywaliśmy, bo to kawał drogi.Zresztązmarł, kiedy miałem dziesięć lat.Ethan od zawsze marzył o tym, żezbuduje sobie dom, gdy tylko zdobędzie odpowiednią kwotę.Oczywiście mógł kupić coś większego i ładniejszego, ale tonajbardziej dzikie miejsce w okolicy.Gdybyśmy pojechali jeszczekilkanaście kilometrów tą drogą, dotarlibyśmy do następnegomiasteczka.- Rozumiem.Joel zapukał lekko do drewnianych drzwi.Nie było przy nichdzwonka elektrycznego, a u góry znajdowała się tylko zwykła lampa.Ethan otworzył niemal natychmiast, pewnie więc słyszał, żeprzyjechali.Patrzył na nich z uśmiechem, jednak jego postawawyrażała rezerwę.- Miło was widzieć - powiedział na powitanie i chybarzeczywiście tak myślał.- Jak tam, Nicole? Jak ci się podoba wDanston?- Bardzo tu ładnie.Zwiedziliśmy całe miasto.81RS- Co nie zajęło zbyt wiele czasu - domyślił się Ethan.- Chodzcie,zrobię kawę.Nie było to szczególnie zachęcające powitanie, ale też nie byłow nim niczego, co by wskazywało, że nie chce ich przyjąć.Weszliwięc do środka, a Nicole rozejrzała się dyskretnie po wnętrzu.Jak sięspodziewała, było proste, niemal surowe, lecz jednocześnie bardzowygodne.Brakowało w nim też różnego rodzaju bibelotów i ozdób.Typowo kawalerskie mieszkanie, które przypominało jej pokojekolegów z akademika.Małe zaskoczenie przeżyła w kuchni.Była duża, przestronna iwyjątkowo dobrze urządzona.Na półkach stały różnego rodzajuprzyprawy, a na ścianie wisiały miedziane, doszorowane do czystapatelnie.Poza lodówką znajdowała się tu mała zmywarka.Brakowałochyba tylko kuchenki mikrofalowej.- Lubisz gotować? - zdziwiła się.Ethan wzruszył ramionami.- Lubię jeść i nie przepadam za fast foodem - odparł.- Poza tymmieszkam na tyle daleko od miasteczka, że nie chce mi się jezdzić dorestauracji.Musiałem nauczyć się gotować.- Mój brat jest świetnym kucharzem - wtrącił Joel.-Zwłaszczajeśli lubi się mięso.Ethan spojrzał na nich uważnie.- Jedliście lunch? Mógłbym zrobić parę steków z grilla.Mamkilka zamarynowanych.Ponieważ Joel wyraznie się ożywił, Nicole przystała na tenpomysł.Okazało się, że obaj bracia traktują przygotowanie posiłku82RSjak ceremoniał i że udział w nim jest sympatyczny.Zwłaszcza żesteki, które położyli na ruszcie dopiero wtedy, gdy grill porządnie, jakto określił Ethan, się wygrzał, wyglądały apetycznie.Z przyjemnością obserwowała obu mężczyzn.Ethan byłpowolny i metodyczny, a Joel go pospieszał.Było jednak widać, żebardzo się lubią i że spędzanie razem czasu jest dla nich frajdą.Nierozmawiali zbyt dużo, ale czuli się w swoim towarzystwie bardzoswobodnie.Poza tym okazało się, że Ethan interesuje się pracą w policji.Cojakiś czas zadawał Nicole pytania na ten temat.- To wcale nie jest tak, że stale prowadzę interesujące sprawy -wyjaśniła.- Cabot to niewielkie miasteczko, więc jezdzimy zarównodo wypadków drogowych, jak i zwykłych włamań, nawet kłótnirodzinnych.- Nosisz broń.Czy musiałaś jej kiedyś użyć?- Nie w pracy, ale ćwiczę regularnie na strzelnicy.- Zdarzyło ci się korzystać z paralizatora - przypomniał Joel,wycierając palce ligninowym ręcznikiem.- Pamiętasz, nawetpokazywałaś mi film, w którym cię nim zaatakowano.- To były tylko ćwiczenia.Musimy wiedzieć, jak działaparalizator, żeby go nie nadużywać.-I jak było? - zaciekawił się Ethan.- Fatalnie - odrzekła bez wahania.- To nie trwa długo, aleczłowiek ma wrażenie, że rozpada się na kawałki.Padłam na kolana,lecz udało mi się zachować przytomność - dodała dumnie.83RSEthan uśmiechnął się lekko.- Gratulacje.- To bardzo dobra broń.Można dzięki niej zapanować nasytuacją, nikogo nie raniąc.Oczywiście nie dotyczy to osób chorychna serce.- Kto chory na serce będzie wdawał się w uliczne burdy- wpadł jej w słowo Joel.- Właśnie.Ethan zadał jej jeszcze parę pytań i odniosła wrażenie, żetraktuje ją coraz bardziej naturalnie.Nie patrzył już na niąpodejrzliwie.Być może zauważył też, że z Joelem łączy ją jedynieprzyjazń.Oczywiście zupełnie to jej nie przeszkadzało, ale jednocześniezaczęła się zastanawiać, dlaczego wszyscy w Danston sprawiają takiewrażenie, jakby nie chcieli, żeby Joel związał się z kobietą.O co wtym wszystkim chodzi? Czy tylko o to, że zamierzali uchronić goprzed kobietą, która zainteresuje się nim wyłącznie ze względu naprestiż i pieniądze?84RSRozdział 7Zjedli smaczny lunch i zabierali się właśnie do sprzątania zestołu, kiedy zadzwięczała melodyjka z filmów ze Scooby Doo.Joeluśmiechnął się przepraszająco i sięgnął do paska.- To mój telefon - wyjaśnił.Ethan skrzywił się z dezaprobatą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]