[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdecydowano jednak, żeby nie podawać do wiadomości publicznej informacji o tajemniczej technologii, ponieważ uznano, że niektóre rozwiązania mogłyby być użyte zarówno w dobrych, jak i złych intencjach.Takie postępowanie kłóciło się z tradycyjnym podejściem naukowym, według którego wiedza stanowi dobro wspólne.Decyzją wspólnoty postanowiono nie składać wniosków patentowych - zaciekłe dążenie do niezależności nie pozwalało na kontakt z jakąkolwiek maszyną biurokratyczną, w tym z bankami szwajcarskimi czy biurem patentowym.5.1.Schemat prądnicy Wimshursta i Pidgeona, według rysunku Paula PotteraCzłonkowie wspólnoty nie uważali jednak, by mieli ponieść stratę, gdyby udostępnili światu wyniki swych wysiłków.Paul Baumann był przekonany, że samo zaprezentowanie maszyn nie wiązałoby się ze zdradzeniem zasad ich działania.Zdawał sobie sprawę, że jego dokonanie było niemal niemożliwe do powtórzenia: technologia kryła wiele sekretów, które większość ludzi uznałaby za całkowicie niezrozumiałe.Utrzymywał, że technologia dostępna jest wyłącznie dzięki głębokiemu wglądowi i właściwemu, być może mistycznemu, sposobowi postrzegania świata.Członkowie wspólnoty Methernitha weszli, więc na drogę, na której poddane próbie miało być nie tylko zaufanie wobec tych, którzy pojawili się we wspólnocie, ale, według słów samych członków Methemithy, wiara w samą naturę ludzką - wiara, której miało im zabraknąć.Nadszedł czas, by zgodzić się na obejrzenie maszyny Thesta-Distatica.Czy pojawi się ktoś mądry?Pierwsze raportyPierwsze doniesienia o istnieniu tajemniczej Thesta-Distatica wywołały skrajne reakcje.Co zdumiewające, jak twierdzą członkowie wspólnoty, nie zgłosił się żaden z "szanowanych" naukowców, zapewne w obawie przed dziwacznością maszyny.Przecież jasne było, że miało się do czynienia z urządzeniem w rodzaju perpetuum mobile - czyli czymś, co z pewnością jest oszustwem.Naukowcy woleli poczekać, aż wspólnota ujawni swe tajemnice w publikacjach w uznanych czasopismach bądź we wnioskach patentowych.Jak można się było spodziewać, zainteresowanie okazali naukowcy nie ortodoksyjni, nie tak skorzy do naśmiewania się.Dr Hans Nieper ze współpracownikami z Niemieckiego Towarzystwa Energii Pola Grawitacyjnego pięciokrotnie szczegółowo oglądał urządzenie w latach 1982-1985, czyli w okresie, gdy wspólnota była otwarta na podobne inspekcje.Wydajność maszyny głęboko nim wstrząsnęła:Członkowie NTEPG (Niemieckiego Towarzystwa Energii Pola Grawitacyjnego) między rokiem 1984 a dniem dzisiejszym mieli okazję pięciokrotnie dokonać oględzin szwajcarskiego urządzenia.W komunie pod Bemem w Szwajcarii znajdują się dwa małe urządzenia oraz jedno duże, którego opis zamieszczono poniżej.Wszystkie trzy maszyny pracują z przerwami od 1982 roku.Większe urządzenie produkuje 3 do 4 kilowatów prądu stałego o napięciu 230 woltów i niewątpliwie uzyskuje energię z nacisku pola grawitacyjnego przy braku jakiegokolwiek napędu'.Opis jaki sporządził Nieper, był zaskakująco szczegółowy:Przetwornica działa samoczynnie i nieprzerwanie, mając za cały mechanizm dwa łożyska kulkowe umieszczone w środkach dwóch dysków.Przetwornica M-L [Methernitha-Linden] jest skonstruowana funkcjonalnie, w pełni symetrycznie.Składa się z dwóch dysków z plastiku akrylowego, lekkiej metalowej kratownicy, izolowanych przewodów miedzianych, tajemniczego prostownika z diodą kryształową oraz styków elektrycznych powlekanych złotem.Całość wykonano ręcznie, z wielkim kunsztem, nadając jej piękny kształt.Zasada działania znana była już dawno, a urządzenia doskonalono przez ponad 20 lat.W [tych] prądnicach elektrostatycznych cząsteczki powietrza, które znajdą się pomiędzy wirującymi w przeciwne strony dyskami, okrąg przy okręgu, zostają naładowane wskutek tarcia.Dzięki temu dyski ładowane są tak długo, aż nastąpi wyładowanie.W celu ograniczenia napięcia do pożądanej wielkości ładunki dodatnie na jednym z dysków i ujemne na drugim zbierane są przez regulowane elektrody kratownicy i przekazywane do butelek lejdejskich, gdzie gromadzi się energia.Prędkość dysków, na których znajduje się przypominający wiatraczek układ 50 elektrod, wynosi 60 obrotów na minutę (oczywiście ten nieciągły stosunek kratownica/elementy do prędkości daje prąd stały o częstotliwości 50 herców).Prędkość dostosowywana jest impulsami magnetycznymi.Urządzenie uruchamia się ręką przez wprawianie dysków w ruch obrotowy w przeciwnych kierunkach aż do chwili, gdy przetwornica zostanie naładowana do poziomu, w którym zaczyna synchronizować się sama i wiruje gładko i bezdźwięcznie przy braku zewnętrznego źródła zasilania.Centralnie umieszczony dysk o średnicy około 10 centymetrów mienił się wszystkimi kolorami tęczy.Po zaledwie kilku sekundach butelki lejdejskie były naładowane tak bardzo, że dawały prąd stały o napięciu 300 woltów i natężeniu 10 amperów.Proces ów mógł trwać równie dobrze godzinami, co latami, bez ustanku!W celu zaprezentowania mocy urządzenia podłączano je na przemian do żarówki wysokonapięciowej i grzejnika, z których każde wymagało 380 woltów.Lampa oślepiała jaskrawym światłem (.).Grzejnik w ciągu kilku sekund stał się tak gorący, że nie można go było dotknąć.Dzięki temu doświadczeniu dane nam było spojrzeć w przyszłość ku początkowi nowej ery.Dla wszystkich, którzy zobaczyli działającą przetwornicę, stało się oczywiste, że ortodoksyjna nauka musi zrewidować swe poglądy.[Ibid]Raport, opatrzony czarno-białymi fotografiami, zaczął krążyć w środowisku ludzi zainteresowanych nowymi technologiami produkcji energii, chciwie przez nich studiowany.Stało się, jednak jasne, że choć urządzenie składa się z dość tradycyjnych części, bardzo trudno będzie zrozumieć zasadę, na jakiej działa.Niemniej jednak podjęto próby rekonstrukcji maszyny.Spośród wielu niezależnych badaczy, którzy podjęli wysiłek skopiowania maszyny Methernithy, zaledwie kilku - między innymi Duńczyk Albert Hauser -5.2.Fragment rysunku autorstwa Alberta Hausera ze schematem "Przetwornicy energii 3-5 kW 300 V prądu stałego", opartej na Thesta-Distaticaskorzystało z możliwości obejrzenia pracującego urządzenia.Czternastego lutego 1986 roku Hauser odbył czterogodzinne spotkanie z Paulem Baumannem, w czasie którego miał okazję zbadać niektóre szczegóły techniczne.Dzięki tej wizycie udało mu się opublikować dokładny plan, który później stał się podstawą wielu usiłowań rekonstrukcji urządzenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]