[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod wieloma względami byłto typowy wieczór, jaki zdarzał się może osiem, dziesięćrazy w roku.Po zakończeniu wystąpienia przystanęłam zboku i patrzyłam, jak ludzie podchodzą i proszą mojąsiostrę o autograf.W takich chwilach nieodmiennie mówią: Zawsze oglądam pani program.Na żywo jest pani jeszczepiękniejsza.Co za poruszające wystąpienie.Dla Lindy.DlaJennifer.Dla Steve'a".Trzymałam w ręku niebieskiepudełko.Pózniej, kiedy siedzieliśmy już w samochodzie,Meghan podała mi obelisk, a ja z powrotem go37zapakowałam.Wcale się nie czuło, jakby coś miało siękończyć.- Tym razem nawet nie było tak tragicznie, co? -powiedziała Meghan.Odrzuciła głowę do tyłu i oparła ją ozagłówek.- Nie - odparł Evan.- Byłaś wspaniała - wtrąciłam.- Jesteś dzisiaj jakiś małomówny - zauważyłaMeghan.Evan spoglądał przez okno na pogrążone wciemnościach alejki Central Parku.- Po prostu jestem zmęczony - odparł, nie odwracającgłowy.Jego twarz odbijała się w szybie.Sprawiał wrażeniewyczerpanego, wręcz chorego.- Ev? - zagadnęłam.- Bridge?Znamy się z Evanem od wieków.Meghan wsunęła rękę pod ramię męża.On zacząłbębnić swymi kościstymi palcami po udzie.Wciąż siedziałz twarzą zwróconą do okna.- Za tydzień będziemy na Karaibach - rozmarzyła sięMeghan.- Siedem dni bez telefonów, zebrań i śniegu.Tylko książki, tenis i nurkowanie.- Brzmi niezle - powiedziałam.- Szkoda, że Leo nie może jechać.Przylatuje zBarcelony i od razu musi wracać do Amherst, bo ma donapisania jakąś ważną pracę z angielskiego.Jego życie jesttak samo zwariowane jak nasze.- On ma cudowne życie - powiedziałam, nieprzestając przyglądać się Evanowi.Włosy mu sięprzerzedziły na czubku głowy.Jakoś wcześniej tego niezauważyłam.38Wysadzili mnie przed domem.Zanim dotarłam dodrzwi, potknęłam się o krawężnik.Potem długo grzebałamw torebce w poszukiwaniu kluczy.- Bridge! - zawołała Meghan, wychylając się z auta.-Bridget!- Co?- Pajetki! - Co?- Te ozdóbki na sukience.Tak się nazywają.Niecekiny, tylko pajetki.- Przypomniałaś sobie?Pokręciła głową.Meghan określa kolor swoichwłosów jako kasztanowy.Nie cierpi, gdy ktoś mówi, że sąrude.A są.Tak jak moje.- Zadzwoniłam do pracy, żeby sprawdzili.P - A - J -E - T - K - I.- I nagle, jakby na zawołanie, mieniące siękrążki zafalowały, gdy Meghan pochyliła ciało do przodu.Zorza polarna na tylnym siedzeniu limuzyny.- Przyjęłam do wiadomości! - zawołałam,przekręcając klucz w zamku. To było jak koniec całej epoki" - powiedziałam kilkadni pózniej do Irvinga, gdy Meghan w białej sukni raz poraz pojawiała się w telewizyjnych wiadomościach. Wez się w garść, moje dziecko" - odparł.- To niedruga wojna światowa".39 Rozdział 3W Nowym Jorku złe wieści docierają do ciebiebardzo dziwnymi drogami.Zanim koleżanka opowie ci ozgrubieniu, które wyczuła w piersi, wpadasz w aptece nakoleżankę koleżanki i już wiesz o podejrzanymmammogramie i biopsji.Zanim ktoś znajdzie twój numer wnotesie, żeby się pochwalić, że odpuszcza sobie ten wyścigszczurów, bo zamierza spędzać więcej czasu z dziećmi, jużzdążyłaś podsłuchać wesołą rozmowę jego kolegów zpracy o tym, jak to szef wywalił go na zbity pysk i kazał wciągu godziny opróżnić biurko.Widzisz wóz strażacki idowiadujesz się o pożarze, dostrzegasz żółtą taśmę i jesteśinformowana o morderstwie.Mnie złe wieści dopadły w domunajsympatyczniejszych bogaczy w Nowym Jorku, Kate iSama Borowsów.Jakiś czas temu napisali przewodnik pomiejscowych restauracjach, który przyniósł im majątek, istali się filantropami w najlepszym gatunku, bez śladusamozadowolenia, cechującego tak wielu ludzi.Kiedy ichpoznałam za pośrednictwem Meghan, mieszkali w tejsamej kamienicy co teraz, w olbrzymim apartamenciepowstałym z przyłączenia do ich mieszkania dwóchpozostałych na piętrze oraz jednego trzypokojowego nagórze.Kiedy związałam się z fundacją, Kate zaczęłalamentować, że też chciałaby pomóc, ale nie wie jak, więc40zasugerowałam, że może przyjeżdżać parę razy w tygodniuna Bronx i uczyć nasze podopieczne gotowania i zasadżywienia.Minęło pięć lat i dzięki niej co najmniejpięćdziesiąt kobiet znalazło dobrą pracę w gastronomii.Nigdy nie chwali się tym w wywiadach, chyba że jąpoprosimy, by wystąpiła publicznie i poparła nas w jakiejśsprawie.- Bridget - powiedziała, gdy weszłam do nich wponiedziałkowy wieczór.Młody człowiek z obsługikateringowej pomógł mi się wyplątać z płaszcza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]