[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ byÅ‚a jesieÅ„, jeziorko na jejdnie byÅ‚o pÅ‚ytkie, z szerokÄ… obwódkÄ… suchego piasku wokół czarnego lustra wody.Wtafli odbijaÅ‚o siÄ™ wpadajÄ…ce przez otwór Å›wiatÅ‚o, każdy podmuch wiatru wywoÅ‚ywaÅ‚srebrzyste refleksy na powierzchni.W gÅ‚Ä™bi, za jeziorkiem, widniaÅ‚o w skale dÅ‚ugie,wÄ…skie pÄ™kniÄ™cie.WiosnÄ… tryskaÅ‚a z niego woda, teraz ledwo siÄ™ sÄ…czyÅ‚a.Hunter zsiadÅ‚ z konia i gaÅ‚Ä™ziami zamaskowaÅ‚ wejÅ›cie do jaskini.W półmrokumiejsce to staÅ‚o siÄ™ jeszcze bardziej tajemnicze i niezwykÅ‚e, rozÅ›wietlanesrebrzystymi refleksami na powierzchni wody.Bugle Boy podszedÅ‚ bliżej i napiÅ‚ siÄ™.Od jego nozdrzy rozchodziÅ‚y siÄ™ po tafli srebrzyste krÄ™gi. Widzisz? spytaÅ‚ Hunter.Elyssa drgnęła.Hunter staÅ‚ tuż przy pysku Lamparta.LewÄ… rÄ™kÄ… trzymaÅ‚ ogiera zawÄ™dzidÅ‚o. WidzÄ™ jedynie to, że przejechaliÅ›my szmat drogi, a jesteÅ›my góra kilometr od domu powiedziaÅ‚a. Zechcesz mi wyjaÅ›nić, co to wszystko ma znaczyć? CierpliwoÅ›ci.CofnÄ…Å‚ siÄ™ nieco, jakby wiedziaÅ‚, że jego bliskość dziaÅ‚a na niÄ… niepokojÄ…co, i czekaÅ‚,aż zsiÄ…dzie z konia.Potem ruszyÅ‚ przodem. TÄ™dy wskazaÅ‚ drogÄ™.Po chwili wahania poszÅ‚a za nim.DoszedÅ‚ do miejsca, w którym jeziorkoprzechodziÅ‚o w Ukryty Potok.PrzystanÄ…Å‚, czekajÄ…c na niÄ…. Po co mnie tu przyprowadziÅ‚eÅ›? spytaÅ‚a. Spójrz na drugÄ… stronÄ™.SpojrzaÅ‚a w rozÅ›wietlonÄ… ciemność.Na drugim brzegu majaczyÅ‚y niewyrazne zarysyjakichÅ› skrzyÅ„. Widzisz? spytaÅ‚.Wyraznie siÄ™ zainteresowaÅ‚a. Nie przyznaÅ‚a. Niewiele stÄ…d widać. Zaczekaj.MówiÄ…c te sÅ‚owa, podniósÅ‚ jÄ… i przycisnÄ…Å‚ do piersi jak dziecko.Zanim zdążyÅ‚azaprotestować, wszedÅ‚ w strumieÅ„, rozpryskujÄ…c wodÄ™. Hunter!Okrzyk odbiÅ‚ siÄ™ echem w jaskini, raz, drugi i trzeci, powtarzajÄ…c jego imiÄ™.PrzechyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ i nasÅ‚uchiwaÅ‚, uÅ›miechajÄ…c siÄ™.CzuÅ‚ość i zmysÅ‚owość tegouÅ›miechu pozbawiÅ‚a ElyssÄ™ tchu. Hunter? szepnęła. Jestem.WyszedÅ‚ z wody na piaszczysty brzeg i nie zatrzymujÄ…c siÄ™, szedÅ‚ dalej. Puść mnie.proszÄ™ rzekÅ‚a, z trudem przeÅ‚ykajÄ…c Å›linÄ™. Za chwilÄ™.Już prawie jesteÅ›my na miejscu.Piasek pod nogami szeptaÅ‚ i osypywaÅ‚ siÄ™ z jedwabistym szelestem.ChciaÅ‚a coÅ›powiedzieć, ale nie odważyÅ‚a siÄ™.BaÅ‚a siÄ™, że gÅ‚os zdradzi zamÄ™t panujÄ…cy w duszy.ByÅ‚ blisko.Silny, a jednoczeÅ›nie delikatny.NiósÅ‚ jÄ… ostrożnie, jakby byÅ‚a z krysztaÅ‚utak delikatnego, że najlżejszy oddech mógÅ‚ go wprawić w drżenie.Tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™czuÅ‚a krucha i drżąca.On Å›wiadom byÅ‚ dreszczy przeszywajÄ…cych jej ciaÅ‚o.WidziaÅ‚ wpółprzymkniÄ™tepowieki, zaciÅ›niÄ™te usta i bladość gÅ‚adkiej cery.PosmutniaÅ‚.SprawiaÅ‚a wrażeniekobiety, która siÄ™ czegoÅ› boi.ZnaÅ‚ przyczynÄ™ tego lÄ™ku. PowiedziaÅ‚em, że nastÄ™pnym razem ci siÄ™ spodoba. Mój Boże, on chyba naprawdÄ™ ma mnie za gÅ‚upiÄ….«NastÄ™pnym razem ci siÄ™spodoba«.Przecież to bzdura.Nagle niezawodny, obmyÅ›lony zeszÅ‚ej nocy plan wydaÅ‚ siÄ™ kompletnymszaleÅ„stwem. NienawidzÄ™ ciÄ™.Nie chcÄ™ ciÄ™ już.Nigdy.Przenigdy.Nic siÄ™ nie zmieniÅ‚o od czasu, gdy zÅ‚ożyÅ‚a tÄ™ deklaracjÄ™.NapiÄ™cie wzrosÅ‚o w nim do tego stopnia, że z trudem oddychaÅ‚.Wolno postawiÅ‚ jÄ… napiasku, tuż obok posÅ‚ania na skrzyni, które wczeÅ›niej starannie przygotowaÅ‚.KiedysiÄ™ odezwaÅ‚, jego gÅ‚os zabrzmiaÅ‚ ochryple. Nie bój siÄ™ mnie powiedziaÅ‚. PrzysiÄ™gam przed Bogiem, że nigdy nie miaÅ‚emzamiaru ciÄ™ skrzywdzić.MilczaÅ‚a.Nie ufaÅ‚a wÅ‚asnemu gÅ‚osowi.Zamknęła oczy i odwróciÅ‚a twarz. NaprawdÄ™ aż tak mnie nienawidzisz? spytaÅ‚ szeptem.OtworzyÅ‚a oczy. NaprawdÄ™? powtórzyÅ‚ z rozpaczÄ….W milczeniu potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. To dlaczego drżysz i odwracasz siÄ™, jakbyÅ› nie mogÅ‚a znieść mojego widoku? MójBoże, nawet odezwać siÄ™ do mnie nie chcesz. Ja. zaczęła i gÅ‚os siÄ™ jej zaÅ‚amaÅ‚.OdwróciÅ‚a siÄ™ do niego plecami i westchnęła gÅ‚Ä™boko, starajÄ…c siÄ™ zapanować nadsobÄ…. WolaÅ‚abym ciÄ™ nienawidzić szepnęła. Ale nie potrafiÄ™.WiÄ™c nienawidzÄ™ samejsiebie.ByÅ‚am taka gÅ‚upia.Powieki mu zadrżaÅ‚y, gdy usÅ‚yszaÅ‚ ból dzwiÄ™czÄ…cy w jej gÅ‚osie.OdwróciÅ‚ jÄ… do siebiei spojrzaÅ‚ jej prosto w twarz.Wciąż unikaÅ‚a jego wzroku. Wyjdz za mnie powiedziaÅ‚.PotrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….Choć teraz milczaÅ‚a, wypowiedziane kiedyÅ› sÅ‚owa dzwiÄ™czaÅ‚y jakecho. Nic dziwnego, że oblubienice muszÄ… być dziewicami.Inaczej nigdy by siÄ™ niezdecydowaÅ‚y na małżeÅ„stwo.Palce Huntera z czuÅ‚oÅ›ciÄ… przesunęły siÄ™ po brwiach, a potem po policzkach Elyssy.Azy zalÅ›niÅ‚y na jej rzÄ™sach jak krople ciepÅ‚ego deszczu. Nie pÅ‚acz, kochanie szepnÄ…Å‚. PrÄ™dzej każę siÄ™ wychÅ‚ostać, niż pozwolÄ™, żebyÅ›pÅ‚akaÅ‚a z mojego powodu.Nie odpowiedziaÅ‚a.Nie mogÅ‚a.Ustami dotykaÅ‚ czule, lekko jej skroni, policzków,powiek.W ciszy, wÅ›ród drżeÅ„, kradÅ‚ jej Å‚zy, zanim zdążyÅ‚y spÅ‚ynąć w dół.OddechuwiÄ…zÅ‚ jej w gardle.Serce waliÅ‚o jak mÅ‚otem.CiaÅ‚o przeszywaÅ‚y spazmy, nad któryminie mogÅ‚a zapanować.Palce zamknęły siÄ™ w pięści tak mocno, że paznokcie wbiÅ‚y siÄ™we wnÄ™trza dÅ‚oni. On mnie nie kocha.A ja nie potrafiÄ™ przestać go kochać.CzuÅ‚a siÄ™ rozdarta.ChciaÅ‚a uciec, a jednoczeÅ›nie pragnęła zostać w ramionachHuntera.MiaÅ‚a ochotÄ™ odepchnąć go od siebie.A przecież tÄ™skniÅ‚a za jego bliskoÅ›ciÄ…. Nie bój siÄ™ szepnÄ…Å‚ tuż przy jej ustach. Ja tylko.GÅ‚os mu zamarÅ‚.Gdyby przeczuwaÅ‚a, czego od niej chce, zapewne uciekÅ‚aby zjaskini.ZamknÄ…Å‚ oczy i w myÅ›lach nazwaÅ‚ siebie skoÅ„czonym gÅ‚upcem.PrzytuliÅ‚ jÄ…delikatnie do piersi, lekko koÅ‚ysaÅ‚ i gÅ‚askaÅ‚ plecy szerokÄ… dÅ‚oniÄ…. Już dobrze wymruczaÅ‚. Nie skrzywdzÄ™ ciÄ™.ProszÄ™, kochanie, nie pÅ‚acz.Każdemu sÅ‚owu towarzyszyÅ‚ czuÅ‚y pocaÅ‚unek, każda Å‚za byÅ‚a natychmiast spijana, apotem nastÄ™powaÅ‚ kolejny pocaÅ‚unek.Elyssa drżaÅ‚a coraz silniej. Cicho, maleÅ„ka szeptaÅ‚ Å‚agodnie. JesteÅ› bezpieczna.PuszczÄ™ ciÄ™, jak tylkoprzestaniesz drżeć.Choć nie miaÅ‚ takiego zamiaru, czubkiem jÄ™zyka obwiódÅ‚ zarys jej ust.PanujÄ…cadookoÅ‚a cisza nabrzmiaÅ‚a byÅ‚a od obietnic. Czy tego chcesz? szepnÄ…Å‚.Jego oddech byÅ‚ taki sÅ‚odki i ciepÅ‚y.JÄ™knęła cichutko. To znaczy tak czy nie? spytaÅ‚. Mam ciÄ™ puÅ›cić czy przytulić?CiepÅ‚o jego warg na powiekach byÅ‚o kojÄ…ce, a jednoczeÅ›nie wzmagaÅ‚o wewnÄ™trznedrżenie.Kiedy wyczuÅ‚ tÄ™ wibracjÄ™ w jej ciele, nie mógÅ‚ odpowiedzieć inaczej, jaktylko pożądaniem. Elysso? szepnÄ…Å‚ tuż przy jej ustach. Czy mogÄ™ ciÄ™ pocaÅ‚ować? Tylko ten jedenraz, kochanie.Potem pozwolÄ™ ci odejść, jeÅ›li tylko bÄ™dziesz chciaÅ‚a.Nie mogÄ™przestać myÅ›leć o tym, jak to jest caÅ‚ować ciÄ™.PodobaÅ‚o ci siÄ™, pamiÄ™tasz?Odruchowo uniosÅ‚a ku niemu twarz.Aż drgnÄ…Å‚, ujrzawszy w jej oczach zgodÄ™.OnazaÅ› pomyÅ›laÅ‚a sobie, że Hunter może nie kocha jej, ale pragnie tak bardzo, że aż caÅ‚ydrży.I mimo tak wielkiej namiÄ™tnoÅ›ci panuje nad sobÄ…. Przynajmniej choć trochÄ™ mu na mnie zależy pomyÅ›laÅ‚a. Jest dla mnie czuÅ‚y.WyszeptaÅ‚a jego imiÄ™, gdy poczuÅ‚a na wargach usta Huntera.Lekko przyciÄ…gnÄ…Å‚ElyssÄ™ bliżej i przytuliÅ‚ do piersi.Delikatnie ucaÅ‚owaÅ‚ usta, a ona zadrżaÅ‚a i rozchyliÅ‚aje.Smak gÅ‚Ä™bokiego pocaÅ‚unku byÅ‚ sÅ‚odszy i jednoczeÅ›nie bardziej poruszajÄ…cy niżwszystko, czego do tej pory zaznaÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]