[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Masz rację.Biorąc pod uwagę to, coprzed chwilą powiedziałem, czasami nie myślę o tym, do czego jest zdolny Ma ar.Chcąc myśleć jak Ma ar, muszę ruszyć swoją wyobraznią i nagiąć siłę woli a tonie jest przyjemne.Skandranon nie znalazł na to żadnej odpowiedzi.Połknął tylko kolejny kęsmięsa. No cóż, dzięki tobie ta nowa broń już nam nie zagraża ciągnął mag,zmieniając temat. Przyszedłem tu właściwie po to, mój przyjacielu, aby siędowiedzieć, jaką chcesz nagrodę.Zasługujesz na nią.Może masz ochotę na po-tomstwo? Z pewnością jesteś obdarzony dużym potencjałem i każda samica w dy-wizjonie będzie szczęśliwa, wyświadczając ci tę przysługę.Chciałbym widzieć,jak linia Rashkae ów się rozwija.Nie oferta zdziwiła Skana, ale to, że Urtho nazwał go swoim przyjacielem,chociaż takie proste słowa nie powinny być żadną rewelacją.Urtho spędził wielegodzin, rozmawiając z nim, nie jak dowódca z podwładnym ani pan ze służącym,ani nawet jak twórca ze swym stworzeniem ale jak równy z równym.Jedy-nie Skandranon wśród gryfów miał przywilej odwiedzać Wieżę i przeszkadzaćmagowi o każdej porze dnia czy nocy.44 Pomyśśślę o tym odparł Skan. W tej chwili powinienem sssię cieszyć,że zossstałem uzdrowiony i będę mógł znowu latać.Urtho skinął głową. Jak chcesz.Jestem pewien, że coś wymyślisz.Proszę tylko, żebyś miałwzgląd na moje ograniczone zasoby! Nie mogę transportować biblioteki, wszę-dzie gdzie lecisz!Skan uśmiechnął się, o ile można powiedzieć, że gryfy się uśmiechają.Urthonie zapomniał o jego miłości do książek. Na pewno cośśś wymyśśślę!Urtho nie miał zamiaru odejść, toteż Skan po prostu kontynuował posiłek,a zwierzchnik sił zbrojnych opowiadał obozowe plotki.I właśnie na tym zastałich komendant Loren.I chociaż w namiocie nie było drzwi, aby zapukać, ostentacyjne kaszlnięcie nazewnątrz powiedziało Skanowi, że mają gościa, którego głosu nie rozpoznawał.Gryf instynktownie napiął się, ze wszystkich sił próbując zmusić swe ciało dogotowości, aby chronić Urtho, chociaż przychodziło mu to z trudem.Urtho jednak poznał ten głos; była to jego wyjątkowa cecha, którą Skan mógłtylko podziwiać.Mag znał każdego komendanta swej wielkiej armii na tyle do-brze, by poznać go po głosie.Pamięć Urtho była niezwykła i niezawodna.Wpadałw przygnębienie, gdy zdarzyło mu się zapomnieć o czymś nieważnym. Możesz wejść, Loren odezwał się natychmiast skoro jest to coś natyle ważnego, że wyśledziłeś mnie nawet tutaj.Kiedy komendant Loren odsłonił klapę namiotu, Skandranon rozpoznał jegokwadratową twarz i zwalistą figurę, chociaż nie mógł przypisać mu właściwegoimienia.Loren nie był ani wybitnie dobry w dowodzeniu gryfami, które zosta-ły mu przydzielone, ani też nie był wybitnie zły.Tylko jedno lub drugie mogłozmusić gryfa, aby go zauważył.Toteż pierwsze słowa mężczyzny kazały Skanowi unieść ze zdziwieniem gło-wę znad resztek posiłku. Lordzie Urtho, chciałbym, aby nagrodził pan pewnego gryfa powiedziałprzepraszająco Loren. Nigdy bym pana nie kłopotał, skoro pan tak wyrazniestarał się zmylić swoich adiutantów, ale nie chciałem, aby ta sprawa poszła w nie-pamięć. Najwyrazniej ten gryf dokonał czegoś niesamowitego. Urtho przerwałznacząco. Absolutnie niesamowitego. Loren zarumienił się z dumy. Była napatrolu w sektorze, który uznaliśmy za bezpieczny.Tam odkryła i wyeliminowałatrzy makaary.Trzy makaary? Skan był pod wrażeniem. Kto z nią leciał? spytał. Chciałbym wiedzieć, kto jej je wyssstawił.45Wystawienie trzech makaarów wymagało prawie takich samych umiejętnościi jeszcze większej odwagi niż ich zabicie. O to właśnie chodzi, Czarny Gryfie powiedział Loren, a jego twarzrozpromieniła się. Zrobiła to zupełnie sama.Leciała w pojedynkę, bo miałto być bezpieczny obszar.Ponieważ moje patrole są nieliczne, pomyśleliśmy, żebędzie rozsądnie, aby nad obszarami bezpiecznymi latać w pojedynkę zamiastparami.W ten sposób młodsze czy mniejsze gryfy mogły nabierać doświadczeniabez zbytniego narażania się.Ma na imię Zhaneel.Zabicie trzech makaarów było rzeczą niezwykłą, ale unicestwienie trzech na-raz było czymś rzadko spotykanym nawet wśród bardzo doświadczonych fron-towców.Kim jest ta Zhaneel? pomyślał Skan, rozwarłszy dziób ze zdziwienia. / dlaczego nigdy wcześniej o niej nie słyszałem?Zdziwienie Urtho było równie wielkie jak Skana, co można było poznać pojego wytrzeszczonych oczach.To samo w sobie było dość zdumiewające.Gryfybyły jego ulubionymi stworzeniami, znał każde obiecujące młode i śledził jegopostępy.O tej jednak nawet nie słyszał. Przyprowadz ją tutaj powiedział rozkazująco Skan, zanim Urtho zdążyłodzyskać mowę.Loren spojrzał najpierw na Urtho, aby uzyskać jego pozwolenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]